Ostatni weekend był zdecydowanie biegowy - 2 półmaratony naraz, w których pobiegła większość znanych mi biegaczy. Aż zaczęłam się zastanawiać czy nie fajnie by było wystartować. Nie mowie że w połówce bo takich dystansów nigdy nie robiłam i pewnie bym się zarżnęła na połówce połówki, ale może chociaż jakąś dychę. Co prawda zupelnie nie wiem, jak się rozkłada siły na taki bieg, kiedy szybko, kiedy wolno, kiedy pić, itd. ale pelwnie na test na żywym, własnym organiźmie dostarczyłby mi sporo potrzebnych informacji.
OK, a więc poszukam sobie jakiejś dychy :-) A jutro kontrolnie pójdę zrobić prawie dychę w okolicach domu .... i zobaczymy czy nie padnę.
W ogole to teraz muszę uważać, żeby nie załapać kontuzji, bo cała moja uwaga skupia się na tym, że za 2 tygodnie..... Ewa Magda Barcelona, la la la :-) Jedziemy w skały, prawdziwe, westowe, wyczesane skałki, które tylko czekają żeby się w nie wbić i atakować. No więc, na ten wyjazd muszę być w pelni sprawna jak świeżo naprawiony odkurzacz, żeby móc wciągać te drogi jedną po drugiej, OLE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz