Kiedy pomyślę o tym, że minęły już 3 tygodnie nowego stylu odżywiania, a ja ciągle nie mam dość, automatycznie opada mi szczęka. Ja??? Mistrzyni łamania postanowień, królowa słomianego zapędu i słabej woli? Jak to możliwe?
Wytłumaczenie jest proste - nowa dieta mi po prostu smakuje. Odkryłam skarbiec nowych smaków, których nie szukałam wcześniej specjalnie, bo rozleniwiony organizm szedł utartą ścieżką - na śniadanie był jogurt lub serek wiejski + muesli, na obiad kurczak, sałatka i coś tam jeszcze, na kolację kanapka z wędliną, jajkiem albo serem żółtym i warzywami. Na energię batonik, na smutki czekoladka. I tyle w temacie.
Teraz, nie kombinując specjalnie, aczkolwiek testując przepisy z, moim zdaniem, kultowego duetu blogowo-kulinarnego czyli Jadłonomii i Smakoterapii, uczę się nowych kombinacji smaków powstających z tak banalnych (i tanich) rzeczy jak marchewka, cebula, fasola, czosnek, orzechy, pestki dyni, kasza, ryż brązowy itd. Z dodatków bardziej ekstrawaganckich mam szałwię hiszpańską (chia) i planuję zakup komosy zwanej quinoa.
fot. http://www.fresh-market.pl/ |
Halo, czy aby Pani nie wege? Jakoś nie widzę w tym spisie kotleta, a wymienione blogi są stricte roślinne :)
No cóż, weganką nie jestem i podszywać się pod nią nie zamierzam. Jajka, ryby (głównie szprotki z kręgosłupami :-D) i mięso (głównie wołowinę i indyka) jem prawie na co dzień. Według Wikipedii jestem semiwegetarianką, buhahaha. Jeśli nie wiecie, to ponoć są też różne inne jajcarskie odmiany wegetarianizmu typu pescowegetarianizm, owowegetarianizm, laktowegetarianizm, itp. To chyba wymyslił ten wegetarianin od Kazika, co wpier... schabowe. No w każdym razie faktycznie, coraz mniej jem mięsa, a coraz więcej pochłaniam zielska, bo... jest smaczne i dobrze się po nim czuję. Co do słodyczy, to przez 3 tygodnie zjadłam w sumie 50 gr gorzkiej czekolady.
Myślę, że na każdego gdzieś tam czeka dieta, która będzie "TĄ" jedyną, najlepiej dopasowaną i po prostu właściwą. Trzeba tylko w końcu na nią trafić. Jak każda baba przetestowałam w życiu niejedną dietę - od kapuścianej (brr, masakra, do dziś pamiętam balon w miejscu brzucha) do tzw. "optymalnej" czyli niskowęglowodanowej kapiącej od tłuszczu (jajka, masło, mięso). Na żadnej nie wytrwałam, każda była męcząca. A ta nowa jest super, również w kontekście biegania.
Jak ktoś ma ochotę czytać dalej to zamieszczam parę moich propozycji śniadań, które ostatnio wsuwam, z podziałem na dni treningowe i beztreningowe.
DNI TRENINGOWE
Micha na zawody lub ciężki trening
Kasza jaglana ugotowana i połączona potem z mlekiem kokosowym (ryżowym, sojowym - zależy co tam jest pod ręką) z tartym jabłkiem. W ramach dopalacza - pół rozdziabanego banana lub łyżka miodu. Oczywiście na ciepło. (Ta micha bardzo się sprawdziła ostatnio przed zawodami w Falenicy).
Micha po prostu treningowa
Ryż brązowy ugotowany i połączony potem z mlekiem kokosowym (ryżowym, sojowym - j.w.) i pomarańczą (lub ananasem) pokrojonym w kawałeczki. Mleko kokosowe zrobiłam sama z wiórków - taniocha!
Lembasy Nr 1 - przed wytrzymałościowką i długim wybieganiem
2 kromki mistrzowskiego chleba ziarnistego z tego przepisu posmarowane kozim serkiem i posypane posiekaną suszoną żurawiną
Lembasy Nr 2 - przed wytrzymałościowką i długim wybieganiem
2 kromki chleba żytniego na zakwasie (polecam od pana z bazaru w Falenicy) - jedna z pastą z awokado, druga z masłem orzechowym i np. plasterkami owoców na wierzchu (jabłko/ banan/ pomarańcza)
DNI BEZTRENINGOWE
To śniadania na szybko - oczywiście w planach mam placuszki bezpszeniczne, naleśniki albo inne cuda, ale u mnie z reguły czas na zrobienie i pożarcie śniadania w ciągu tygodnia to 20 min. A tak w ogóle to dni beztreningowych mam w tygodniu: JEDEN :)
Micha na lekko
Kasza jaglana ugotowana na wodzie i połączona potem z mlekiem ryżowym lub sojowym (chudsze od kokosowego) z cynamonem i stewią.
Jajecznica
Po prostu :)
Kanapki napastowane
2 kromki chleba żytniego posmarowane pastami, np. jedna z hummusem, a druga z pysznym wege paprykarzem.
Kanapka na "nicnierobienie"
Wafle ryżowe z kozim serem i pomidorem suszonym albo papryką, ogórkiem, itd.
Do tego piję zawsze kawę. Codziennie prawie inną, bo raz z mlekiem ryżowym, raz z kokosowym, czasem sojowym, a nawet kozim.
A te wszystkie pulchne bułeczki posypane ziarenkami i zabarwione karmelem mogą mnie w d.. pocałować. "Że ne regrete rię" ;-)
Wszedłem ostatnio w kaszę jaglaną. Rano z dźemem, owocami lub inną słodkością jest po prostu boska!:) A Tobie życzę wytrwałości i czekam na kolejne raporty. I jeszcze się pochwalę, że zakupiliśmy zestaw składników na rekomendowany przez Ciebie ostantio chleb i na pocz. przyszłego tygodnia pewnie takowy u nas powstanie:)
OdpowiedzUsuńKto nie wchodzi w jaglaną, ten zadowolony - mam juz wiele takich głosów od znajomych :) Pamiętajcie żeby wystudzic chleb po zrobieniu (najlepiej przez noc) - ciepły ponoć rozwala się jak babka z piasku :) I atakować super ostrym nożem :)
UsuńJaglana nie bez kozery nazywana jest królową kasz :) Mam ostatnio patent na jedzenie po treningu wieczornym, kiedy trzeba coś zjeść, a nie powinno się szaleć, żeby wątroba nie zrobiła "game over" - kasza jaglana z odrobiną masła, kurkumy, mielonego kminku, słodkiej papryki, soli i soku z cytryny. Do tego natka pietruszki. Nie znam prostszej, smaczniejszej, zdrowszej i bardziej lekkostrawnej opcji :)
UsuńMnie jaglana nie zachwyciła, ale nie zamierzam się poddawać. ;) Komosa nie wznosi moich kubków smakowych do niebios, ale jest dobra i fajna w sałatce. Ogólnie też próbuję się przerzucić na większe roślinożerstwo, ograniczam nabiał, drobiu staram się jeść mniej, mięsa mniej, żeby wydać na porządnego steka, bo wołowina wydaje mi się obecnie najlepszą opcją. Wg diety krwi bardzo mi odpowiada, co mój organizm czuje, bo zawsze jem steki ze smakiem i samoopoczucie dopisuje. A na chia poluję jeszcze. Lubię eksperymenty i też zaglądam na jadłonomię. :) A, z glutenu nie rezygnuję, ale zaczęłam piec swój chleb na zakwasie i o wiele lepiej się czuje po takim pieczywie. Nie równa się on z żadnym chlebem z najlepszej piekarni. Wrzucam w niego mnóstwo ziaren. :)
UsuńJa kiedyś nie wyobrażałem sobie życia bez krowiego mleka... dopóki parę miesięcy temu nie zasmakowałem w mleku sojowym i ryżowym. Od tego czasu zero krowiego mleka (i problemów żołądkowych w związku z jego spożywaniem).
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zacząłem kupować zdrowsze pieczywo (na zakwasie, z mąki razowej) - odstawienie białych kajzerek to nie problem.
Najtrudniej jednak z tymi słodyczami... ale z tym sobie radzę w ten sposób, że zamiast kupować zwykłej czekolady kupuję gorzką. I też smakuje :)
Czyli jemy trochę podobnie :) Też czujesz się o wiele lepiej?
UsuńPrawda, że z każdym dniem łatwiej i okazuje się, że bez mleczka, bułeczek i białego makaroniku można jeść po królewsku i świetnie się czuć? :) Radość czytać.
OdpowiedzUsuńJa od Jadłonomii uzależniłam się kilka tygodni temu, więc u mnie jest to całkiem świeży temat. Jestem zaskoczona tym, że okazało się, że pozbycie się białego pieczywa nie stanowi żadnego problemu a przygotowywanie posiłków już dawno nie sprawiało mi takiej frajdy :)
OdpowiedzUsuńFajnie, widzę że naprawdę sporo osób tak się odżywia. A ja tyle czasu tkwiłam w "worku z pszenicą" ;-)
Usuńkasza jaglana to jest absolutny obłęd, co prawda jem i mleko i cukier (czekolada mniam,mniam, na szczęście w coraz mniejszych ilościach i coraz częściej gorzka), ale jaglanka to jak i owsianka to podstawa śniadania:) a te chleby bezmączne tak krążą po internecie i krążą, w tym tygodniu powstanie taki i u mnie, muszę tylko zakupić rynienkę do pieczenia chlebka!
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci że to wciąga. Naprawdę łatwo można zrobić wyjątkowy chleb w różnych wariantach. Ja teraz szykuję wersję z orzechami włoskimi. Daj znać jak wyszedł, jak już zrobisz swój.
UsuńA jak zrobiłaś mleko kokosowe z wiórków?
OdpowiedzUsuńZ tego przepisu - mleko robi się "po drodze" w procesie robienia mąki :) http://www.olgasmile.com/maka-kokosowa.html
Usuńno super!!! Ja bezglutenowa, nie tylko bez pszenicy- pieczywa nie jem od 17 lat, beznabiałowa i uwielbiam kaszę jaglaną gotowaną z łyżką rodzynek i na koniec surowe starte jabłko :) Czyli podobnie :)
OdpowiedzUsuńAlbo czasem łyżka kakao i łyżeczka ksylitolu, żeby nie było zbyt gorzkie.
Tylko ja prócz biegania pływam, jeżdżę na rowerze i trenuję siłowo :)
Fajny blog, będę zaglądać :)
Uwielbiam blog smakoterapia.