A ty w ogóle kiedyś przebiegłaś 10km? Może nie dasz rady? - te dwa zdania popłynęły z ust mojego męża w zeszłym tygodniu. No tak, do tej pory dychy nie przebiegłam, max. to było około 9 km w wolnym tempie ale czułam, że ten 1 km różnicy nie zrobi. Że dam radę.
Wczoraj moj plan początkowy zakładał dołączenie do grupy PUMA z Biegiem Miast ruszającej spod Pomnika Kopernika o 19:00. Niestety matka -Polka musiała zawieźć dziecko na trening i nie było szansy, żeby tam zdążyć.
Sprowokowana zatem podszeptami męża postanowiłam zrobić wreszcie test (w końcu Biegnij Warszawo już za 2 tygodnie!). Założyłam buty treningowe, wybrałam nudną jak flaki z olejem pętlę 5km koło domu i z zamiarem zdublowania jej ruszyłam. Chciałam pobiec na ok. 80% moich mozliwości czyli nie zajechać się ale utrzymać takie tempo, żeby żadna rozmowa nie była możliwa. Tempo, jakie wydaje mi się że mogłabym mieć w biegu na czas. Gdzieś tam w myślach majaczyła mi liczba 50 minut.
Po pierwszej piątce zegarek wskazywał 26 min - słabo. Początek faktycznie był kiepski, ale rozkręcałam się. Musiałam 2 razy zwolnić i zbluzgać szczekającego burka, który wyglądał jakby chciał mnie ugryźć, ale potem przyspieszałam. Gdzieś na 9 km, wiedziałam że muszę przycisnąć i plan się ziści. Miałam jeszcze zapas.
Ok 300 metrów przed metą zaświeciły z tyłu światła i obok mnie przyhamował mąż wracający do domu:
- Oszalałaś? Dlaczego biegasz tu po ciemku?
- Nie przeszkadzaj, właśnie kończę swoją pierwszą dychę! - wysapałam.
Przy mecie-latarni zegarek wskazał - 50 min i 12 sek. :-)))
PS. A moje główne spostrzeżenie to, że bez picia da radę, ale trzeba się dobrze przygotować żołądkowo przed biegiem, żeby walczyć z czasem a nie perystaltyką ;-)
Gratuluję :) Dycha bez picia jest możliwa, jeśli nie ma upału (nawet szkoda czasu na picie). Przed startem można łyknąć dwa węgle. Tak na wszelki wypadek ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowita jesteś - w życiu bym się nie zmusiła do zrobienia samotnego treningu w takim tempie! Na pewno na BW świetnie sobie poradzisz, bo tłum daje kopa :)
OdpowiedzUsuńGratulejszyn :) 50min w debiucie na dyszce brawo ! Ktoś kiedyś na forum pisał, że biegaczem jest ten kto potrafi przebiec 10km lub biec przez godzinę :)
OdpowiedzUsuńZ kolei inna teoria "głosi" że biegacze to wszyscy, którzy biegną przed nami, a joggerzy to wszyscy biegnący za nami ;)
pozdr !!!Tomek
Gratki! Ja w swoim debiucie (tym oficjalnym) na dyszkę byłem prawie o półtora minuty gorszy. Jestem pewny, że na Biegnij Warszawo pięć tych złamiesz bez problemu!
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowo! Bardzo się cieszę na to Biegnij Warszawo. I w sumie nieważne w jakim czasie, ważne abym cały dystans przebiegła. A jak się uda szybko to zrobić to super. Zielona koszulka i numerek startowy odebrane. Pozostaje jeszcze potrenować trochę i napierać :-)
OdpowiedzUsuńPS> Ale jak kończyłam tą dychę i pomyslałam że to byłaby dopiero 1/4 maratonu to pomyslałam sobie że chyba jednak 42km nie dałabym rady.
eeej, znakomity czas! gratulacje!!
OdpowiedzUsuńŁadnie :) Będziemy próbować złamać ten sam czas na BW :)
OdpowiedzUsuń@Celmaraton: a jaki masz nr startowy? Jeśli nie biegniesz ze znajomymi/rodziną to mozna by się ustawić w pobliżu żeby trzymać tempo na 50 albo jak się uda mniej :-)
OdpowiedzUsuńTaki "co-pace-making"