...nie, nie złamałam nóżki, ale mi spuchła.
A to wszystko przez to, że w niedzielę spadłam z Plemnika i miałam za krótki, sztywny lot :-)
(Małe wyjaśnienie dla niewtajemniczonych: Plemnik zwany też Lewym Młynarzem na Górze Zborów to taka droga wspinaczkowa, którą zaatakowałam w weekend). Niestety w 3/4 drogi nóżka mi się obsunęła, asekurant dał mało luzu na linie i przy locie walnęłam stopą w ścianę ... no i spuchło. Nawet nie boli, ale widać że bańka się zrobiła od zewnętrznej strony koło kostki.
A weekend był świetny tak ogólnie. Spędziłam 2 dni w skałach Jury i były to dni pełne "łojenia", poznawania nowych dróg i dobrej zabawy. Był pełny kalejdoskop pogodowy, ale nawet mokra skała nie powstrzymała nas przed wspinaniem, zresztą słoneczko szybko suszyło większość ścian.
No i tylko ta "gupia" noga, przez którą muszę chyba zrobić sobie małą przerwę i we wspinaniu i w bieganiu. Pozostaje mi więcej czasu na pracę (he,he), trening stacjonarny, chłodzenie nogi ice-packiem i ostatnio nurtujące mnie rozważania czy faktycznie warto wydać 600 zł na garmina i co mi to da tak naprawdę.
Warto:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla kostki i niech szybko wraca do formy :)
OdpowiedzUsuńDziś pytanie, dziś odpowiedź
OdpowiedzUsuńCałkiem przypadkiem trafiłam w sieci na taki post z forum biegowego:
http://www.runnersworld.com/community/forums/training/training-essentials-workouts/garmin-really-worth
:-)
Mam nadzieję, że nóżka już ma się lepiej, a zamiast czasu na pracę pomyśl, że masz czas na czytanie książek, oglądanie filmów, jedzenie lodów, czy co tam lubisz :)
OdpowiedzUsuńCo do garmina, to podzielam opinię drproctora - warto. O ile się ma te 600 pln na tzw. zbyciu oczywiście, bo biegać można i bez pulsometru...
a jak z odczytami GPS jesli teren jest bardzo zalesiony? ma to jakieś znaczenie? gdzies czytałam porównanie z Polarem S625X (który nb. o wiele więcej kosztuje) i wychodziło z tego że w lasach Garmin przegrywa pod względem precyzji.
OdpowiedzUsuń