czwartek, 23 września 2010

sen

Całą noc śniło mi się dziś, że mam biec za kilka dni maraton, że się do niego szykuję, że ustalam jakieś strategie, co jeść i pić.  Kiedy się obudziłam, to wcale nie miałam poczucia ulgi - miałam raczej poczucie zawiedzenia, że to był tylko sen.  Ech, ale się nakręciłam tym MW :-)
Idę zaraz pobiegać, chociaż trochę kaszlę. Ale będę spokojnie truchtać w ciszy i słońcu i wyobrażać sobie, że robię pierwszą piątkę z 42.

6 komentarzy:

  1. O matko, mam nadzieję, że nie prześladują Cię po nocach wpisy w mojego bloga ;)
    Widzę, że jesteś świetnym materiałem na maratonkę! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Midi ty nie prześladujesz swoim blogiem, ty inspirujesz :-)
    Wróciłam właśnie z biegania - wyszło tego z 11 km w wolnym tempie, przy pięknym słońcu. Zero kaszlu po drodze, samopoczucie super! :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. typowe początki uzależnienia :) piątki, dyszki już za mało śni się maraton, potem zamarzy korona ;)..... itd itd hi hi już jesteś nasza. Pozdrowionka Tomek

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba na to wygląda że się uzależniam. A tak się zarzekałam że powyżej 10 nie pobiegnę. Wygląda na to że 2011 będzie dla mnie ciekawym biegowo rokiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wiem - ukartowaliście to wszystko! A ja się dałam wkręcić! :-)

    OdpowiedzUsuń