czwartek, 30 września 2010

Miło będzie wziąć udział

Na początku była chęć próby sił na nowym dystansie.
Potem była chęć przebiegnięcia 10 km w dobrym czasie.
Po uzyskaniu 50 min na treningu pojawił się pomysł, żeby pobiec to jeszcze szybciej.
A potem pojawił się kaszel i osłabienie...
Wczoraj już myslałam, że odpuszczę Biegnij Warszawo. Treningi od niedzieli zawieszone, bateria syropów w użyciu. Ból w klatce piersiowej. Stwierdziłam że trzeba do lekarza.

                                            * * *
Przychodzi baba do lekarza z pytaniem "biec czy nie biec", a lekarz też w zielonej koszulce Nike Dri-Fit "Biegnij Warszawo".
I jak tu nie biec!

                                          * * *

Lekarz zapalenia oskrzeli nie stwierdził, baa, nawet uznał, że podłoże może być alergiczne. Ale w sumie co się dziwić skoro pani z rejestracji na prośbę o internistę zapisała mnie nie wiedzieć czemu do alergologa. Nie wierzę mu, ale może to i dobrze, że tak powiedział, bo od razu lepiej się poczułam  :-)
I postanowiłam wystartować jednak. Gdybym tego nie zrobiła, już nigdy nie mogłabym spojrzeć spokojnie na moją zieloną koszulkę Nike Dri-Fit "Biegnij Warszawo" z pakietu startowego. Smutek by mnie ogarniał wielki i skończyłaby na dnie szafy.

W związku z powyższym postanowiłam dziś lekko się ruszyć. Tylko co tu robić? Jak trenować po przerwie? Szybko, wolno, jaki dystans?
Zdecydowałam się przebiec ok. 5-6 km w tym cztery odmierzone kilometrówki - każdą kolejną ciut szybciej.
No i były 5:45/ 5:30/5:05/4:40 (tu prawie wyzionełam ducha). Pomiedzy nimi i na koniec trucht.
Znam swój organizm i widzę że jestem osłabiona, na Biegu Bemowa miałam 4:40 na pierwszym km i nie czułam żeby to było super szybkie tempo.

A więc  na końcu znów pojawił się pomysł żeby w niedzielę spróbować sił na dystansie 10 km i po prostu go przebiec. A na wyniki przyjdzie czas, jak się człowiek zregeneruje :-)

6 komentarzy:

  1. Jesteś naprawdę niezła! Z kaszlem i bólem, 2 dni przed zawodami biegasz tempówki! Teraz już tylko się restuj! Trzymam mocno kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też trzymam i czekam na jutrzejszą relację! Aaach, ale Ci zazdroszczę, że sobie pobiegasz w takiej zielonej masie... Na pewno fantastycznie to będzie wyglądało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle jak na chorą osobę ;)
    Powodzenia i do zobaczenia jutro, gdzieś w zielonym tłumie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, nr 1750 pobiegnie albo pomaszeruje-kibicuje, chlip chlip. Podobno z gorączką nie zalecają biegania, a niestety troche mnie rozlożyło :-( Ale w razie czego wybiore sie na spacer za Robertem Korzeniowskim razem z rodziną ktora miala maszerować-mi-kibicować :) Na szczescie 11.listopada jest nastepny bieg!

    OdpowiedzUsuń
  5. I jak? Biegłaś czy kibicowałaś?
    ps. Dzięki za życzenia złamania 50 minut :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @celmaraton - jak widać powyżej z moich wywnętrznień - kibicowałam :-)
    A Tobie jak poszło?

    OdpowiedzUsuń