sobota, 5 grudnia 2015

Ava robi siłę



Coś mi się porobiło w głowie na zimę i tzw. siłę robię. Zaczęłam jakiś miesiąc temu, ale zamiast się znudzić, to coraz bardziej mi się to podoba. No normalnie nie mogę przestać. 

A skąd to to? jak to to? dokąd tak gna?

Ano tak się zbierało. Epizod siłowni w moim życiu był dość długi - zaliczyłam jakieś 10 lat regularnego chodzenia na tzw. "pakernię" (m.in  na Syrenkę pod Halą Mirowską gdzie się ćwiczyło obok  hardcorowych koksów przeglądających się w lustrze, czy aby im rośnie). Następny był fitness club z siłownią gdzie katowałam głównie suche wiosła pod kątem mocy na widsurfing. Potem znudziło mi się to, nie chciałam tracić czasu na dojazdy ani kasy na wstęp, więc siłka poszła w odstawkę i zostały ćwiczenia w domu.

Niedawno jednak stwierdziłam, że czas wzmocnić korpusik i kończyny. Zresztą co się nie obejrzę, to dookoła wszyscy siłę robią. Najpierw długo przyglądałam się znajomym, co to robili konkretne ćwiczenia wzmacniające jako dodatek do biegania, potem przeczytałam "Szczęśliwi biegają ultra", gdzie Dołęgowscy wychwalali crossfit, były też rozmowy o sztangach z moim instruktorem wspinania i masę artykułów z których wynika bez dwóch zdań, że ten trening siłowy (jeśli robiony sensownie) to po prostu podstawa udanego biegania i poprawiania wyników. No i z tego wszystkiego, z tego domowego machania hantelkami, które uskuteczniam jednak regularnie od dawna postanowiłam przejść do bardziej intensywnych aktywności.Oto mój zestaw na dziś:


Po pierwsze - finezja zawsze na czasie 
Wspinaczka - finezyjny, koci ruch. Precyzyjne stawianie stóp i mądre ustawienia ciała. Nie dość, że mój ulubiony sport, uzależniający rodzaj ruchu, emocje i pełna koncentracja podczas pokonywania metrów, to jeszcze daje siłę. Bicek czy żelazny ścisk może mniej się przydają przy ultramaratonie, ale niewątpliwie na swoje plecy, prostowniki grzbietu czy najszerszy grzbietu mogę liczyć - w sensie że nie zaczyna bolec podczas długiego biegu i pozwala trzymać mi ustabilizowane ciało.
Ostatnio za to, po treningu wspinaczkowym zaprzyjaźniłam się z żelastwem. Wala się tam tego trochę, więc na początek poszedł martwy ciąg na sztandze pod czujnym okiem instruktora. Poziom finezji trochę spada, ale moc rośnie. No i wkręciłam się - kto by pomyślał, że zrobię serię deadliftów z obciążeniem 40 i 50 kg? Ja niedawno na pewno nie.  

fot. Dorota R. 
Po drugie - w grupie siła 
Ulica Siennicka w Warszawie to zimowa wylęgarnia siły. Na hali OSiR-u mają swoje zajęcia Obozybiegowe.pl., ma Ortoreh. Wreszcie w tym roku udało mi się zmobilizować i dołączyć do Obozów. Idea zajęć jest co prawda szersza niż czysta zwierzęca moc, bo wszystko odbywa się pod hasłem "Stabilizacja i mobilność" dla biegaczy, ale zajmujący 1/3 treningu crossfit daje coś więcej niż satysfakcję, że przez 120 sekund machało się bez przerwy kettlem czy gryfem. Daje ostre zakwasy, znaczy się - mięśnie pracują.
A przy tym jest wesoła, motywująca grupa - to co lubię.

fot. A. Senk www.obozybiegowe.pl

Po trzecie - moc konia pociągowego 
Nowa zajawka! O wycyganieniu łysej gumy z warsztatu już pisałam na FB. Mam więc kawał masywnej Dębicy i po zamontowaniu prostego jak budowa cepa i taniego jak barszcz (7 zł) systemu mocowania, okazało się że powstał świetny środek do robienia zwykłej chamskiej siły czyli bieg z oponą. Na razie bawię się w interwały po 300 m ciągając ją po asfalcie na dzielni, ale różne modyfikacje są w planach. Najbardziej podoba mi się ta lekkość bytu w przerwach, gdy odpinam oponkę i lecę 400 m dla odpoczynku - normalnie red bull niech się schowa. A tak serio, to mam nadzieję, że w górach to zaprocentuje.

Ze śrubami i hakiem 8 kg 



Po czwarte - moje miasto moim placem zabaw.
Najlepsze, najtańsze i w sumie najprostsze. Warszawa do górzystych nie należy, ale podbiegów ci u nas dostatek - od zwykłych ulicznych na Agrykoli czy Powiślu, przez Falenicę aż po różne usypane górki, które kiedyś zdobywałam w ramach zabawy pod nazwą Ultra Trejl du Warsowi czyli Kopę Cwila, Górę Moczydłowską, Kopiec Powstania Warszawskiego, itd. Oprócz tego są oczywiście schody - coś co bardzo się sprawdziło w moich przygotowaniach do Rzeźnika a w cieplejsze dni lokalna siłownia pod chmurką. Surprise, surprise - lubię robić siłę biegową w biegu :)


Ekipa UTW





Po piąte - hartowanie stali w domowym zaciszu 
Idealne rozwiązanie na co dzień, idealne przy minus 15-tu, padającym deszczu, korkach na mieście, braku czasu. Ćwiczenia w domu. Spokojnie można się zajechać na własnym dywanie - wystarczy do tego dowolny kocyk czy mata, para hantli, może guma theraband, piłka. Tego co trzeba to motywacja. Tu się przydają np. czelendże i wspólne rywalizacje jak najnowsze "100 pąpek z Wybieganym". Wszyscy pompują we własnych domach i wrzucają na endo, ile im wyszło. 
Tak się bawimy :)

fot. z netu


A to wszytko po to, żeby móc się potem cieszyć na mecie jak ten pan:


7 komentarzy:

  1. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że ta siłą przyniesie Ci efekt. Okrutnie żałuję, że nie mogę uczestniczyć w zajęciach obozowych, ale nie dość, że to dla mnie okrutnie daleko, to jeszcze koliduje z grupowym pływaniem w tym roku.. Ciśnij więc dziewczyno i już na pierwszej Falenicy na pewno zobaczysz efekt!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję, ale nie wiem czy już na pierwszej będzie efekt. W każdym razie póki co mnie to bawi, więc jest fajnie :) Nic na siłę a w zasadzie nie robię siły na siłę ;-) A co do Ciebie, to zdaje się że dajesz sobie ostro w kość w crossfit docku

      Usuń
  2. Ava, a możesz mi napisać jak się nazywa ten przyrząd, na którym 'wisisz' zaczepiona o drabinki? ;) Chcę to nabyć, ale nawet nie wiem, czego szukać. A bardzo bym chciała się na tym umordować ;) A za tą oponę to po prostu wytrzeszcz gał z mojej strony i pełen podziw :) Jesteś niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten przyrząd to TRX. Oryginalny z USA kosztuje b. dużo ale są też tańsze na allegro i działają :) Wszystko można sobie tym zmordować :)

      Usuń
    2. Dzięki! Poszukam w takim razie na alledrogo :)

      Usuń
  3. No po prostu... Dzielna dziewczyna. Jak nie zaprocentuje w górach, to zawsze będziesz mogła przywalić, jeśli ktoś na to zasłuży ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym myślałam - taki trening się przydaje. Dzięki bieganiu mozna szybko spieprzać a jak nie pomoże to przywalić :)

      Usuń