To że nadszedł mój czas na maraton, wymyśliłam sobie w październiku. Biegam już tyle czasu i w zasadzie nie ma co zwlekać, chcę spróbować - powiedziałam sobie. Ale myśl ta była w mojej głowie jak ledwo zasadzona roślinka - delikatna i niepewna. Teraz ... teraz ma korzenie jak dąb :)
1. Najpierw przeczytałam "Urodzonych Biegaczy" - ta książka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. I nie chodzi o bieganie boso czy w sandałach, czy w starych zdartych butach, ani o żadne ideologie. Zachwyciła mnie harmonia z naturą, radość biegania, lekkość i wiara w możliwości człowieka, jaką ta książka ze sobą niesie. Po jej zakończeniu pierwszy raz uwierzyłam, że dam radę przebiec ten maraton.
2. Drugą fantastycznie motywującą pozycją jest Haruki Murakami - "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu". Pisałam już zresztą kiedyś o tej książce, ale ostatnio do niej wróciłam.
3. Trafiłam też na portalu bieganie.pl na artykuł napisany przez chłopaka, który wykonał wielką pracę nad sobą i przeszedł od grubego pączka do sportowca-amatora i sieknął maraton w bodajże 3:40. Naprawdę inspirująca historia.
4. No i dzisiejszy akcent na koniec, który mnie powalił swoją mocą motywacji, był po prostu jak głos który powiedział - ZROBISZ TO! Chodzi mi o film "The Spirit of Marathon", który miał swoj pokaz w Kinotece w ramach festiwalu filmów sportowych 360stopni.org. Tak jak pisali na FB ci znajomi, co już go widzieli, jest naprawdę super. Pokazuje różne drogi do maratonu 6 osób i różne sposoby zmierzenia się z tym wyzwaniem. Jednak przede wszystkim uświadomił mi, że maraton może dać o wiele więcej niż radość z medalu na szyi - może zmienić mnie samą w środku, nawet jeśli po drodze na 30-tym się rozpłaczę, nawet jeśli stanę. Cały okres przygotowań się liczy, a ten ostatni odcinek o długości 42,2 km to tylko ukoronowanie paru miesięcy pracy nad sobą i swoimi słabościami. "When you cross the finish line, no matter how slow, no matter how fast, it will change your life forever".
Oczywiście na koniec miałam w oczach łzy jak groch.
No ale, żeby nie było zbyt patetycznie, zapodam teraz masakrycznie rymowany "przedszkolny" wierszyk, który mi przyszedł do głowy wczoraj między czwartym a szóstym kilometrem budowania bazy ;-)
2013 to będzie ten rok właśnie,
gdy Ewka swój pierwszy maraton trzaśnie
Uć to będzie czy Wawa – niepewna to sprawa,
Jakości ponoć broni tu Orzeł, ale ostatnio chyba nie może,
milczy i nie chce potwierdzić terminu, lecz nic to Ewo,
przechodź do czynu. Masz 4 miechy do trenowania
więc łap się po prostu za swój plan biegania!
Ha!
Gdzieś tam na forach piszą, że Orlen ma zrobić maraton dla elity, tak jak ten w Fukuoce. Ale ile w tym prawdy...
OdpowiedzUsuńPotężna dawka motywacji :)
OdpowiedzUsuńA na jaki plan się zdecydowałaś pod maraton?
Bardzo dobre "motywatory".
OdpowiedzUsuńLubię obie książki, zwłaszcza Murakamiego. A film miałam okazję widzieć tuż przed Maratonem Warszawskim. Spłakałam się jak bóbr!
Trzymam kciuki za Twój maraton, na pewno wszystko pójdzie dobrze.
@ Krzysiek - Jak zrobią dla "elyty" to jadę do Łodzi - no problem :)
OdpowiedzUsuń@ Adam - FIRST for Novice - jak tylko z nim ruszę zacznę relacjonować postępy. Spacerek to to nie będzie ;-)
@ Emilia - ja nie mogłam ryczeć, bo w sali kinowej było mi głupio :) ale za gardło trzymało cały czas. Chciałabym żeby poszło dobrze, dzięki za kciuki :)
Super! Trzymam kciuki, też wkrótce zaczynam przygotowania, ale pod Kraków. Będę motywować liczę na rewanż... :)
OdpowiedzUsuńStrasznie żałuję, że nie byłam na filmie, ale nie mogłam zostawić Ironmana samego w domu, a poza tym walczyłam z bolącym gardłem :( Bardzo mocno kibicuję Twoim przygotowaniom pod pierwszy maraton i, jak każdemu "pierwszakowi" zazdroszczę tego pierwszego razu :)
OdpowiedzUsuńTez myślę o wiosennym maratonie i jeśli ten orlenu wypali to się skuszę:)A jak nie polecę silesie, bo tam jeszcze mnie nie było;)ZROBISZ TO! trzymam kciuki:) pozdrówka;)
OdpowiedzUsuń@Kasia- dzięki, ja w takim razie będę trzymać za Ciebie :) Coś mi się widzi, że jednak będzie Łódź zamiast Warszawy - na to wskazują plotki
OdpowiedzUsuń@Hanka - Mauser ma ten film i ponoc chętnie pożyczy :) Dzięki Haniu za wsparcie, z pewnością będę się zwracać po radę do Ciebie, jako do doświadczonej maratonki :)
@Tete - dzięki! A Silesia to chyba górzysta dość, prawda?
Nie chcę być monotematyczny - ale będę ;-) Uć!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o motywatory, to przeczytaj (względnie posłuchaj, bo też można) jeszcze "Trzy mądre małpy".
Tak, czy owak - You can do IT! :-)