wtorek, 25 grudnia 2012

Z Buszmenami w lesie ;)

Tytuł nieco przewrotny, bo żadni czarnoskórzy mnie nie gonili, chociaż w sumie można powiedzieć, że trochę po lesie uciekałam. Tak naprawdę chodzi o nakładki na buty Bushmen JH-230 Trail, w które się właśnie wyposażyłam na zimę. Plan treningowy napięty, więc trzeba zadbać, żeby takie france jak gołoledź, czy inna ślizgawica mi go nie pokrzyżowały.
Nakładek na rynku jest sporo - wybrałam akurat te, bo wyglądały na solidne, z mocowaniem również z wierzchu buta, co zapobiega zsuwaniu i miały kilka dobrych recenzji w necie. Koszt 60 zł czyli nie za mało, ale też mniej niż ewentualny montaż gipsu i wizyta u ortopedy w razie pechowej gleby podczas biegania.

Noszę biegowe buty w rozmiarze 41 więc kupiłam sobie nakładki M (36-41), a Wojtek który ma but 45 kupił L-ki. Pasują. Zakłada się je w miarę wygodnie, chociaż troszkę napocić się trzeba, ale za to trzymają się potem niezawodnie.



Stopa jest lekko uciskana, jednak  nie powoduje to ani drętwienia ani dyskomfortu, raczej trzeba się do tego przyzwyczaić.



Użyłam ich pierwszy raz na leśnych ścieżkach, w mroźny dzień, kiedy podłoże było miejscami wyślizgane, miejscami zlodzone.  Nie mają kolców, tylko coś jakby metalowe kołeczki, ale spełniają swoją funkcję - buty trzymały się nawierzchni i przy odbiciu stopy od ziemi po przetoczeniu nie było poślizgu. Poślizg był potem, jak je zdjęłam. Myślę że w zimowych warunkach biegnie się w nich szybciej niż bez, jeśli jest ślisko.

Na bieg po miękkim raczej nie ma sensu ich brać, w Wigilię wybraliśmy się znów na trening do lasu. Śnieg się zapadał pod nogami, bo w nocy padało, więc Buszmeni stracili rację bytu. Zakopaliśmy ich pod drzewem w zaspie śniegu, żeby biec z wolnymi rękami i kieszeniami i wykopaliśmy na koniec treningu.

Podsumowując - jeśli będzie twardo i ślisko na bank się przydadzą. Oczywiście nie wiem jak z ich trwałością - to się dopiero okaże, ale chyba warto było zainwestować. Po asfalcie w nich biegać nie będę, ale na zimowy cross jak znalazł. Przede mną w końcu Choszczówka 12 stycznia i własne osobiste treningi, a z Buszmenami będę czuć się jak w reklamie. Biel staje się jeszcze bielsza?.. a nie sorki nie ta taśma... zawsze sucho, zawsze pewnie. O!  

PS. Nie sponsoruje tego wpisu ani sklep, w którym je kupiłam ani producent (zresztą nawet nie wiem jaki).

 

3 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobają ci buszmeni. Chyba już wspominałaś, ale napisz proszę, gdzie ich kupiłaś, bo też mam na nich ochotę. A tak się jakoś składa, że ostatnio często jest twardo i ślisko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba je kupię przed obozem biegowym. Niby nowe trailówki dzisiaj dawały radę na torze lodowym, w które zamienił się chodnik wzdłuż części Wisłostrady, ale wolałabym mieć pewność, że nie zjadę z górki na zębach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłam je w sklepie Run Expert (internetowym). W sobotę Wojtek będzie je pewnie testować na Biegach Górskich w Falenicy. Ja jeszcze nie wiem czy tam pobiegnę bo mi trochę do planu nie pasuje, ale w każdym razie będzie info od niego.
    @ Hania - obóz?? jedziesz na zimowy z Agą i Olkiem? :)

    OdpowiedzUsuń