Wokół trwa okres roztrenowania ... z tego wszystkiego i ja dziś nie poszłam na trening :) Tak naprawdę to trochę mi się nie chciało, a trochę byłam po prostu zawalona robotą i excuse znakomity się znalazł. Na swoje usprawiedliwienie mam 3 treningi w zeszłym tygodniu, w tym 12 km w 1:06 h zrobione w sobotę. Motywacji dodała mi wtedy mająca nastąpić za parę godzin grecka uczta u znajomych. I tak to udało się spalić 680 kcal, więc pewien zapas na ucztę był, jak się okazało bardzo potrzebny, bo i grillowana feta wjechała na stół i sałatka, potem rożki z ciasta filo i musaka, a na koniec ulepiaste, greckie słodycze, uff ;)
Jeśli o mnie chodzi to świetne roztrenowanie zaliczyłam od połowy sierpnia do połowy września (po kontuzji), więc uważam, że nie mam co chować butów do szafy - co najwyżej po to, żeby je zamienić na bardziej zimowe. Z drugiej strony po kiego, skoro zima w tym roku jeszcze nie zaskoczyła drogowców, a nawet w przyszłym tygodniu szykuje się ocieplenie. Dzięki tym łagodnym okolicznościom przyrody można biegać w cienkich ciuchach i bez przemoczonych nóg, chociaż chrupiący pod nogami śnieg i biały, puszysty las ma swój niepowtarzalny urok, na który troszkę czekam :)
Wokół trwa okres planowania startów ... poczytałam blogi i ogarnęła mnie panika, że jeszcze nic nie zaplanowałam ani na nic się nie zapisałam :) Maratonu raczej nie będzie, ale kusi mnie Warszawska Połówka przemaszerobiegnięta przeze mnie w marcu (ja wiosna, ja wiosna). Chyba wypadałoby pokonać wreszcie tę trasę w trochę lepszym stylu niż spacerując w różowej kiecce i rozdając promienne uśmiechy kibicom. Z drugiej strony muszę to dobrze przemyśleć, bo po sobotnich 12 km mięśnie goleniowo-kulszowe znowu coś się odezwały z lekkim bólem, co nie występuje u mnie np. przy 10 km. Muszę zrobić powtórkę niedługo i zobaczyć, czy znów boli. Jeśli tak, to jestem skazana na dyszki i piątki :( a tych będzie w 2012 zapewne w bród, więc nie ma co się spieszyć z zapisem. O maratonie na razie nie myślę - pomyślę, jesli faktycznie przebiegnę połówkę.
Wokół trwa okres wyjazdów wspinaczy w ciepłe rejony - Turcja, Słowenia, Hiszpania. Wspinaczy, którzy mają czas i kasę i mogą się wyrwać na 1-2 tyg. Marzy mi się taki wyjazd, ale póki co jestem skazana na sztuczną ściankę. Plus jest taki, że mój instruktor pogonił mnie do ćwiczenia siły i może dzięki temu zyskam przez zimę moc wielką, a wiosną w skałach zawstydzę Turbodymomena albo nawet samą skałę.
ps. Byłabym zapomniała - jeden start mam zaplanowany - to Ekiden 2012!
A jakie dystanse biegałaś zanim szarpnęłaś się na 12? Może jeszcze za wcześnie na przekraczanie dychy? Fajnie, że Cię instruktor pogonił do ćwiczenia siły - przyda Ci się nie tylko na ściance, ale i na ścieżce :) Do zobaczenia jutro! :))
OdpowiedzUsuńChyba nie bo od 2 m-cy biegam 10 km, w tym miałam 2 starty. Mogło się na ten ból złożyć parę czynników - praca mięśnia podczas biegu i jego lekkie nadwyrężenie po wielokrotnym zeskakiwaniu z dużej wysokości (z bulderu na materac) na ściance. Kiedyś rehabilitant mnie oświecił że to wymusza ekscentryczną pracę mięsnia i może powodować ból. Ale mam głód biegania :) więc w sobotę planuję 13-14km.
OdpowiedzUsuńPS> Oj, jak ja się cieszę na jutrzejsze warsztaty :) Tak, tak widzimy się!
Nie wiedziałem, że mięśnie mogą pracować ekscentrycznie... A introwertycznie też mogą? ;-)
OdpowiedzUsuńLubię grecką kuchnię. Feta (prawdziwa, nie ser sałatkowy typu feta) pieczona z warzywami i świeżym rozmarynem to jest to!
OdpowiedzUsuńOj tam, wiosna na półmaratonie była bezbłędna :-)
Powodzenia i "złamania trójki" na Ekidenie!
@Emilia - grecka kuchnia jest obłędna, szkoda że niezbyt dietetyczna (znaczy idzie w boki) ale znowu nie mamy tak często okazji jej kosztować. Ja biorę w ciemno wszystko, a najbardziej spanakotiropitę (bułeczki ze szpinakiem i serem), placki z cukinii, ser saganaki i...(no dobra, skończę bo lista byłaby długa :D) A może i ty na Ekiden się skusisz? Zrobimy ze dwie drużyny
OdpowiedzUsuń