Na blog "do przodu i w górę" dotarły właśnie fotki z ostatniego, opisanego niedawno, wypadu na Jurę. Kolejność zdarzeń w miarę chronologiczna,
wszelkie podobieństwo bohaterów do osób rzeczywistych jest zupełnie zamierzone i nieprzypadkowe :)
|
A to Polska właśnie! |
|
Baby przodem - w drodze do skałek | | | |
|
Rzut oka z góry na majdan na dole
| | | |
|
|
Emocjonalna interakcja na linii człowiek - kamień | | |
|
A jednak bluza biegowa firmy N. naprawdę ma właściwości odblaskowe |
|
3 głodne dzioby i XL-ka prosto z pieca u Włocha |
|
Jajo to power - treściwe śniadanko na 10 jaj, 1 patelnię i 3 widelce |
|
Wybieramy drogę czyli ...co by tu załoić |
|
Mła i piękne jesienne drzewo w tle |
|
W razie czego chwytne mogą być nie tylko cztery kończyny |
|
Rogaty obiekt latający |
|
Pod "Biblioteką" - na której nie ma za dużo do czytania |
|
Po godz. 16:00. Czas kończyć i zwijać się do chaty, bo widoczność trochę słaba :)
Foty: Wojo |
super fotki:) pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAle ślicznie. Aż trudno uwierzyć, że to listopad w Polsce!
OdpowiedzUsuńMi to chyba jednak najbardziej podoba się ta pizza :)
OdpowiedzUsuń@Hania, a jeszcze trudniej, że to Polska w listopadzie;-)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o emocjonalną interakcję, to chyba na LINIE człowiek-kamień:-)
Bardzo malownicze to "łojenie" :-)
OdpowiedzUsuńSuper wyjazd!