Ha, no to pierwszy rok mojego bycia biegaczką dobiega końca, bo powiem otwarcie, że dopiero w 2010 zajęłam się tym świadomie. Biegałam tak sobie przez lata po parkach i ulicach, ale nie było to ani regularne, ani w jakikolwiek sposób planowane czy mierzone (z wyjątkiem mierzenia czasu pobytu poza domem). Chaos, chaos totalny. Nie interesowało mnie bieganie jako dyscyplina tylko jako nudny, ale skuteczny sposób na utrzymanie kondycji i spalanie kalorii.
Aż tu nagle w 2010 ... wkrętka.
W maju PO RAZ PIERWSZYzainteresowałam się czasem, w jakim początkujący może przebiec 5km.
19 czerwca PO RAZ PIERWSZY wystartowałam (w Biegu Ursynowa) i dobiegłam do mety.
1 sierpnia PO RAZ PIERWSZY poprawiłam życiówkę na 5 km.
11 listopada PO RAZ PIERWSZY wystartowałam na 10 km.
Na koniec, 26 grudnia PO RAZ PIERWSZY przebiegłam 15 km na treningu.
Co za rok debiutów ;-)
Bardzo fajny i udany rok, bo robienie rzeczy po raz pierwszy jest nieporównywalne z niczym i ekscytujące. Zresztą podobnie było też we wspinaniu - zawsze będę pamiętać mój PIERWSZY, majowy wyjazd na "West" czyli wspin w Hiszpanii, który był genialny.
A ponieważ PIERWSZE RAZY są takie fajne i można się od nich uzależnić, to zamierzam trochę podebiutować też w 2011.
Co będzie się działo?
Różnie bywa z wykonaniem dlugoterminowych planów, ale uwielbiam mieć na horyzoncie zaplanowane pewne wydarzenia, bo to mnie nakręca.
A zatem, na 2011 wydarzeń mam kilka:
PIERWSZY PÓŁMARATON (w dobrym czasie, dodatkowo, chyba że pierwszy pobiegnę testowo w Wiązownie)
PIERWSZE WSPINANIE W GRANICIE W SOKOLIKACH
PIERWSZE WSPINANIE NA GRECKIEJ WYSPIE KALYMNOS
PIERWSZE DROGI O TRUDNOŚCI VI.2 OS (wszystko jedno gdzie :-D)
Maratonu w planach na 2011 brak - jednak nie będę jeszcze sięgać po ten wymagający respektu i wielu kilometrów w nogach dystans. Bo w końcu co by mi zostało na PIERWSZY RAZ w 2012? Poza przejażdzką PIERWSZY RAZ drugą linią metra w Warszawie...
Mogłabyś PIERWSZY RAZ poprawić życiówkę na maratonie;)
OdpowiedzUsuńGratuluję tegorocznych osiągnięć i życzę realizacji planów!
Widzę, że jesteśmy na podobnym etapie biegowego życia :) Na przyszły rok ostrzę sobie zęby na PMW a potem może MW - kto wie :) Powodzenia w 2011 i zapraszam do siebie!
OdpowiedzUsuńStrzeż się 2012... ;-)
OdpowiedzUsuń@ Wojtek - Brzmi złowieszczo...będzie aż tak strasznie? ;-)
OdpowiedzUsuń@Jaro - zajrzałam na Twojego bloga :-) bardzo fajny. Pewnie razem staniemy na starcie co najmniej 3 imprez w 2011 więc też powodzenia!
@Doctor - Dzięki! No masz rację w sumie z tą poprawką, ale chwilowo mówię pas. Chyba że na wiosnę poczuję, że muszę w tym MW :-)
OdpowiedzUsuńLubię takie optymistyczne wpisy, mam nadzieję na więcej w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńNo i życzę, żeby MW2011 jednak skusił...
Pięknie te skały wyglądają a i dotychczasowe debiuty imponujące :-)
OdpowiedzUsuń"Najtrudniejszy pierwszy raz"... ale nie ma jak wrażenia z debiutu ;)powodzenia w realizacji planów na ten rok :) pozdrowionka
OdpowiedzUsuń