Gdzie te czasy, kiedy człowiek wrzucał buty na nogi, muzę na uszy i myk na bieganko. W sobotę szykowałam się na trening prawie jakbym była uczestnikiem laboratoryjnego testu NASA. Na ręku pulsometr, na klacie nadajnik tętna, na bucie footpod. Na tyłek dodatkowe spodenki ocieplające. Na nogi podkolanówki kompresyjne. No i nowe trailówki. Plus rozgrzewka. Uff! Zeszło się z pół godziny :-( Ipoda też w końcu wziełam żeby nudno nie było przez godzinę, ale czułam się jakby to powiedzieć... "przesprzętowiona".
Do kalibracji footpoda nie doszło, bo postanowiłam przemierzyć leśne i polne ściezki w nowych Pumach, a tam nie miałam zmierzonego 1-kilometrowego odcinka. Jednak Polar sam rozpoznał i aktywował footpoda, więc uznałam, że coś tam zmierzy, nawet jeśli trochę przekłamie.
Biegło się dziwnie, a wskazania odczytane po biegu już zupelnie wprawiły mnie w konsternację.
A założenia były takie banalne: ok. 1 godziny lekkiego wybiegania. Po prostu.
Co z tego wyszło?
Wg pulsometru:
czas: 1:05:10
dystans: 12,35 km
max tempo: 3:33 min/km
średnie tempo: 5:40 min/km
Max HR: 178
Sredni HR: 161 (!)
Ki diabeł?
Podczas biegu było mi za gorąco (softshell+2 tshirty). Wearlink na klacie jakby lekko ograniczał oddychanie. Tętno szybko weszło na ponad 160 i nie spadało nawet, gdy biegłam wolniej. W trailowych Pumach jakoś dynamiki nie było. Po 30 min. wpadłam na spontaniczny pomysł zmierzenia HR max bo dobiegłam do mojego wzorcowego kilometra.
I tak to z tętna 163 utrzymywanego przez ostatnie 20 min. wystartowałam do biegu "w trupa".
Po jakichś 800 m poczułam jednak, że ten pociąg dalej nie pojedzie, więc stanęłam. HR 178. Tylko? Dziwne :-( Ostatnie 35 min przetruchtałam i dalej to cholerne tętno było >160. Skąd to - ni panimaju. Przecież we wtorek przy truchcie miałam 135.
Ogólnie nie było to beztroskie brykanie. Pytań mam parę: czy był jakiś błąd sprzętu? czy miałam słabszy dzień? Czy ten HR to z przegrzania? I generalnie, czy o takie bieganie mi chodziło? :-))))) Muszę to przeanalizować...
Avo, 5:40 min/km to prawdopodobnie jest Twój drugi zakres, stąd tętno 160 i więcej, zwłaszcza, jeśli kawałek poleciałaś "w trupa". Jeżeli jeszcze było Ci za gorąco, "pompka" pracowała na zdwojonych obrotach. Mogłaś też mieć słabszy dzień. 800 m to trochę za mało, żeby wymierzyć tętno maksymalne i, o ile dobrze pamiętam, do zmierzenia HRMax potrzebna jest krótka rozgrzewka, a nie 30 min w drugim zakresie ;) A
OdpowiedzUsuńdlatego przedkładam beztroskie bieganie i wsłuchiwanie się we własne ciało nad wszelkie pomocne wynalazki ;) pozdrowionka Tomek
OdpowiedzUsuńZa chwilę Bieg Niepodległości, to HRmax sprawdzi się w praniu ;)
OdpowiedzUsuńAle swoją drogą to trochę dziwne, u mnie, nawet po intensywnym treningu, tętno w czasie wychładzania spada do poziomu nieco wyższego niż w czasie rozgrzewki. Może wearlink był za mocno ściśnięty (bo nie powinien sprawiać wrażenia, że ogranicza oddychanie) albo faktycznie się gotowałaś i tętno szalało.
W softshellu?? Ja chyba nawet w zimie ani razu nie biegałam w softshellu, pewnie się przegrzałaś trochę... Ale w sumie Hanka ma rację, 160 bpm to nie jest dużo, może generalnie masz wysokie tętno wysiłkowe.
OdpowiedzUsuńNie, z tym tętnem było coś nie tak, bo 2x wcześniej w tym samym tyg. mialam podczas truchtu 135. Chyba że jak biegnę sama to się nie kontroluję w kwestii prędkości ;-)
OdpowiedzUsuńNo nic, tak jak napisaliście powody mogły być różne - grunt to się za bardzo nie przejmować, palpitacji nie dostałam :-) Chociaż pomysł biegu po HRmax po 1/2 treningu faktycznie chyba średni, dlatego nie dałam rady pelnego kilometra pewnie.
A ja biegałam w softshellu, jak było -16 czy -17 w ciągu dnia :)
OdpowiedzUsuń