środa, 9 czerwca 2010

nie ma, nie ma wody na pustyni...

19 czerwca będę biegła w jak ustalono na niniejszym blogu "najszybszym biegu Polski" czyli na Ursynowie. Wypada potrenować przed tak prestiżowym wydarzeniem ;-) a więc wczoraj wybrałam się na trening o 13-tej czyli tak jak zaplanowany bieg. 
Temperatura ok. 30C. Opad zero. Pomyślałam sobie, że może tak być podczas biegu więc lepiej sprawdzić sie w tych warunkach.
I co? PORAŻKA! Do połowy (czyli 3 km) jakoś szło, ale potem w gębie nastała sahara. Nie pomagało przełykanie śliny ani próby oddychania nosem, po prostu marzyłam o wodzie. Miałam nawet wizję fatamorgany na rogu ulicy Mrówczej i Odeskiej.
Tymczasem....
Fachowe poradniki biegowe śmieją się z pytań żółtodziobów o punkty z wodą na trasie nawet 10 km, nie mówiąc o piątce. "Drogi czytelniku! 5km to się przebiega bez uzupełniania płynów".
Tararara....Nie wyobrażam sobie, że w takim upale przebiegnę ten dystans w sensownym czasie bez wody. Ponieważ wczoraj dowlokłam się do chaty ziając jak pies, zaczęłam kombinować, jak tu sobie zapewnić nawadnianie na bieg.

Pomysł nr 1 - minimalizm - mini szmatka namoczona w wodzie, umieszczona w mini torebeczce i wsadzona do kieszeni w celu jej wyssania po drodze, hm.... to chyba przez ten upał mi  taki mini-pomysł przyszedł do głowy.

Pomysł nr 2 - stanę się bidonem - czyli pomysł wypicia dużej ilości wody przed biegiem. Obawiam się jednak że nie będzie mi się dobrze biegło z chlupotem w brzuchu. A już zupelnie nie wiem co powiedzą na to moje jelita.

Pomysł nr 3 - kupujemy gadżet - ten pomysł jest w realizacji. Znazłam w jakimś czeskim biegowym e-sklepie śmieszny bidonik. Pojemność 0,2 l czyli akurat na parę łyków. Ale najlepszy ze wszystkiego jest jego ksztalt.

Oczywiście woda na maxa się zgrzeje w tym bidonie, ale grunt że nadal będzie mokra :-D

A może to ja jakaś lewa jestem? I nikt oprócz mnie nie będzie pił podczas biegu? I wszyscy się będą ze mnie śmiali ? ;-)

4 komentarze:

  1. Może i nie będzie nikt pił, ale śmiać się na pewno nie będą, tylko pożądliwie i zawistnie przełykać ślinę, patrząc na Twój bidon :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli chce Ci się pić to pij. Nie trzeba pisać od razu poradnika ;-)

    Niebezpieczeństwo jest za to takie, że przy 0,2l, gdy poczujesz wodę w ustach to jesteś w stanie wypić wszystko za jednym razem ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. większość pewnie nie będzie piła zwłaszcza ściganci :)ale zamiast bidonu polecam prywatny punkt odżywczy ;) ustaw Kogoś na trasie /nawet w zależności od potrzeb kilkoro znajomych/ i podadzą Ci pić :) pozdrawiam Tomek

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o bidony "do ręki" polecam patent firmy na literkę N. Nieco większa pojemność a doskonale leży w ręce. Ja po biegu w Gnieźnie zdecydowałem, że na biegi w upale (zwłaszcza te "treningowe") bidon zabieram i kropka... chyba.

    OdpowiedzUsuń