czwartek, 10 marca 2016

Cudowny łomot?




Jeszcze 3 dni temu mówiłam sobie, że być może panikuję. Być może będzie świecić piękne słońce, a wokół mnie będzie skrzący się śnieg i widoki po horyzont.
Wczoraj jednak dotarły zdjęcia z trasy i wygląda na to, że czeka mnie najtrudniejszy biegowy test, jaki miałam do tej pory. Czy to będzie bieg? Bardzo chciałabym, żeby chociaż połowa z tego nadawała się do biegu, a nie mozolnego gramolenia się przez zaspy, ale trzeba pogodzić się z tym, że Zimowy Ultramaraton Karkonoski to będzie inny sort ultra. Sort hardcorowy. 




Ktoś powie - a Rzeźnik? Też przecież hardcorowy. Trzeba przyznać, że Rzeźnik potraktował nas w 2015 roku łagodnie - pogoda była idealna, dająca komfort przy tak długim wysiłku. Natomiast tutaj chociaż kilometrów (53) i metrów w górę (1800) będzie mniej, to śnieg, temperatura i wiatr mogą być największym wyzwaniem. 




Tik, tak, za 48 godzin będę na trasie ZUK-a.

Oczywiście zapisując się na ZUK-a, miałam go w głowie tylko jako element mojej układanki, której ostatecznym celem jest bieg na Maderze. Po prostu - fajne ultra w marcu ok. 50 km na przetarcie przed tym kwietniowym. Tymczasem wygląda na to, że chyba nie da się tego zrobić treningowo i na lajcie. Jedno jest za to pewne - będzie w pytkę przygoda! 

Bo powiem skrycie, że gdzieś tam w głębi ducha jakiś diabełek we mnie cieszy się na ten śnieg i na ten "cudowny łomot" :) Nie wiem jak to wyjaśnić, ale chyba każdy, kto uczestniczy z własnej woli w imprezach, które odzierają nas z sił, pozbawiają snu i grożą kontuzjami, ale wynagradzają to niezapomnianymi  widokami, atmosferą i potem unikalnymi wspomnieniami zrozumie tego diabełka we mnie. Dostajemy łomot, ale sami tego chcemy. Taki to dziwny ten człek jest. 

No więc wstępnie próbuję się już pakować, ogarniać umysłem, co powinnam na siebie założyć. Przestawiam głowę na inne tory (a właściwie śniezne koleiny) i próbuję uprzytomnić sobie, że tym razem drobne detale stroju, jedzenia i picia po drodze mogą mieć kluczowe znaczenie. Nie bez powodu lista obowiązkowego wyposażenia, którą zrobili organizatorzy jest dość długa, zawiera dziwne elementy (np. chemiczne ogrzewacze dłoni) i ponoć będzie sprawdzana u każdego zawodnika przed startem. Być może dorzuce zimową kominiarkę, ba nawet o goglach myślałam. 
Postanowiłam też zostać MakGajwerem zimowego ultra i wykombinowałam sobie izolację rurki bukłaka. Super, hiper high tech, ultimate otulina by Castorama, 3,50 złocisza za dwa metry. 





Czego obawiam się najbardziej? No chyba tego wiatru na grani. I tego, że będę kitłasić się po kolana w śniegu w mokrych totalnie butach i skarpetach przez tyle godzin. I że się nie zmieszczę w limicie, chociaż teoretycznie wydaje się on dość łagodny. Start 7:30 rano - zamknięcie mety 18:00. Ale w tych warunkach może być różnie. Mogę potrzebować przerwy w schronisku na coś ciepłego, itd. No i nie znam Karkonoszy - nieznajomość trasy nie pomaga.

A z czego cieszę się najbardziej? Z tego, że nie tylko ja będę się tak męczyć :) Hehe, chodzi mi o to, że spotkam się tam ze wspaniałą ekipą Smashing Pąpkins i z nimi będę się szykować do, napierać, a potem mam nadzieję świętować bieg - to jest taka wartość dodana, której nic nie zastąpi. Jak w ogień (tfu, w zaspę) to razem!

A zatem everybody trzymajcie kciuki!

zdjęcia z Karkonoszy: BikeLife (https://www.facebook.com/BikeLife)

2 komentarze:

  1. Sprawdziłam trasę - odcinek do schroniska pod Szrenicą zrobiliśmy w ubiegłe wakacje z mężem. Najpierw biegnie się szosą i trzeba uważać na TIRy, ale może zamkną ten odcinek na czas startu. Potem jest w miarę spokojnie pod górkę przez las, a potem ostro pod górkę. Latem podchodziliśmy dnem strumienia i jakimś podmokłym torfowiskiem, ale teraz to pewnie będzie mocno przykryte śniegiem. Potem jest w miarę łatwo, tzn. nie bardzo stromo, po drewnianych mostkach nad tym torfowiskiem. Tam raczej nie powinno wiać. Wiatr może się zacząć od Szrenicy - w zasadzie od Szrenicy do Śnieżki może duć non-stop i to będzie największa trudność, bo kamulce będą przykryte śniegiem. Wielki Szyszak i Śnieżka to największe podbiegi. A ze Śnieżki to już z górki - byle nie było wyślizgane. Gdybyś chciała, żeby Coś jeszcze o trasie opowiedzieć, zadzwoń :) Aha, schronisko pod Szrenicą jest wyremontowane i ma bardzo luksusowe ubikacje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKI!!!!! ps. skoro taki wypas pod Szrenicą w WC, to może skorzystam ;-)

      Usuń