poniedziałek, 25 listopada 2013

Tupot małych nóżek i dużych nóg

Dwóch 8-latków, 9-latek, 14-latek i jego o rok starszy kolega - oto pięć spojrzeń małych i już trochę większych ludzi na bieganie :)



Na pierwszy ogień robię wywiad z dwoma kajtkami z drugiej klasy podstawówki, jeszcze nie mają w szkole sprawdzianów na 60 m ani na 1000 m. Bieganie to dla nich czysta frajda nie związana z żadną oceną w dzienniku.


Lubicie biegać?
Taaak! Taaak!

A dlaczego? 
No... bo to jest taki sport, że jest bardzo przydatny do życia. Jest dobry dla zdrowia.

A w czym się może przydać?
(Tu tekst miesiąca!) Żeby się ochłodzić. No i dla zdrowia. 

A po co w ogóle biegają dorośli
Dla kondycji, dla sportu, żeby schudnąć.

Czy bieganie może w czymś przeszkadzać albo spowodować coś złego? 
(Pięknie wychodzi różnica między dzieckiem niebiegaczy (A) a dzieckiem biegaczy (B).)
Dziecko A: nie, w niczym nie przeszkadza - jest bardzo zdrowe.
Dziecko B bez namysłu: może spowodować kontuzję.

Potem chłopaki zgodnie przyznają, że brali udział w zawodach, było super, dostali medale, bardzo im się podobało. Kibicowanie też było fajne. Na koniec obaj potwierdzają, że jak dorosną to pewnie zostaną biegaczami. No po prostu dla 8-latków bieganie jest the best!



***
Sytuacja staje się bardziej złożona w przypadku pewnego elokwentnego czwartoklasisty:
Czy bieganie jest fajne?
No krótkodystansowe jest fajne, ale długo- nie za bardzo. Ja jestem krótkodystansowy. Wolę sprinty, bo tak to na jednym okrążeniu byłem pierwszy, a jak biegliśmy w szkole pięć to byłem już piąty. 

A po co dorośli biegają?
Bo nie chcą zalegać na kanapie przed telewizorem i się obżerać na przykład. Chcą schudnąć. No i bieganie daje im satysfakcję.

A czy bieganie może w czymś przeszkadzać albo spowodować coś złego? 
No jeżeli chodzi o kontuzje, to zawsze może jakaś być, ale ogólnie bieganie może tylko pomóc. 

9-latek jednak też twierdzi, że jak dorośnie to będzie biegać. Startował już kiedyś w zawodach i było fajnie, kibicowanie też mu się podobało. Po prostu serce roście! 


***
Radosną atmosferę mąci trochę wywiad z 14- i 15 latkiem, uczniami gimnazjum, którzy na bieganie patrzą już trochę inaczej. Jedziemy:

Czy bieganie jest fajne? 
15-latek: Jako sport uprawiany w czasie wolnym dla przyjemności jest fajne, ale jest trudne, bo wymaga dużo motywacji i dużo czasu. 
14-latek:  Bieganie to fajny sport, bo można uprawiać go wszędzie i na dobrą sprawę samemu ustala się jego zasady. Minusem jest to, że bieganie jest bardzo obciążające dla nóg, stawów itp. Ale kojarzy mi się dobrą kondycją, i pewnego rodzaju wolnością, możliwością odreagowania.

A dlaczego ostatnio tyle ludzi biega? 
14-latek: Myślę, że spora część z nich chce po prostu schudnąć (zdrowy styl życia itp.), choć są do tego kompletnie nie przygotowani. Są też pasjonaci, którzy wybrali ten sport spośród wielu, i trenują go dla siebie, po prostu mają z tego fun.
15-latek: Bo to jest ostatnio modne.

- Lubicie biegać? 
15-latek:  Mi bieganie kojarzy się z przymusem i oceną w dzienniku. Biegam w szkole i nauczyciel często nawet nie zapowiada sprawdzianu biegowego, więc nie jestesmy w stanie się w ogóle przygotować. Bieganie w szkole to stres. Albo nauczyciel każe nam biegać wokół szkoły przez pół godziny a potem robi sprawdzian na kilometr. To jest niefajne. 
14-latek: Bieganie to nie jest mój ulubiony sport, ale czasem lubię sobie pobiegać dla przyjemności. Przeważnie nie za szybko, ale za to długo.

Czy znacie kogoś w swoim wieku kto biega? 
15 latek: chyba jedna osoba z klasy mowila, że biega.
14-latek: Nie. 

Na koniec, ku pokrzepieniu, obaj jednak stwierdzają, że nie wykluczają bycia biegaczami kiedyś w przyszłości. 

***
Wnioski: 
No cóż, chyba mamy schemacik, który powtarza się od lat. W dzieciństwie kochamy biegać, to jest dla nas naturalne. Ale już w późniejszym wieku szkolnym, wiele/wielu spośród zapada na biegowstręt, bo jesteśmy do niego zmuszani. W szkole nie biega się dla przyjemności tylko na ocenę albo za karę (Iksiński spóźniłeś się na WF, pięć okrążeń wokół boiska. Raz!). 

Nieważne, że 15 minut wcześniej była przerwa i zjadłeś wielką kanapkę albo obiad w stołówce, nauczyciel WF może bez zapowiedzi zaordynować nagle sprawdzian na kilometr. Na lekcjach nie ma sensownych treningów biegowych - są tylko "zawody" i to z marszu.
To tak jak by nagle ktoś wyciągnął Cię z biura, kazał założyć trampki i stanąć na starcie biegu z założeniem, że jak ci słabo pójdzie, to poleci "po premii". Żadnego czasu na rytuały przedstartowe, przygotowanie psychiczne. Po prostu do biegu gotowi start! I każdy musi być równie dobry w sprincie, w biegu na 1000 m, a czasem jeszcze w płotkach. Inaczej jest dwója i już średnia z WF wygląda nieciekawie i zaniża średnią całości. 


Chyba więc to na tym etapie trzeba coś zmienić w kwestii biegania. Zrobić tak, żeby człowiek nie był fanem biegania tylko na początku, a potem dopiero od połowy swojego życia, jak już wreszcie uda mu się pozostawić za sobą koszmary biegowe z podstawówki czy gimnazjum.
Ile z nas zadało sobie pytanie "Dlaczego ja do cholery nie zacząłem biegać jak byłem młody, gibki i regenerowałem się w godzinę a nie całą dobę?".  Ktoś w "szarym gmachu" powinien pomyśleć nad tym, jak położyć kres szkolnej traumie biegowej :)


PS. A co Wasze dzieci sądzą o bieganiu? Kto ma dzieci niech spyta :)

17 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy temat! Moim zdaniem w ogóle nie powinno być ocen z wf-u. Nie każdy musi być we wszystkim dobry, w szczególności - tak jak piszesz- gdy nie ma przygotowania. Moja "pani od wf-u" była fanką gimnastyki, kazała nam stawać na rękach. Nie umialam, bałam sie - no to miałam dwóję. Efekt? Chyba nigdy juz nie spróbuje stawać na rękach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam podobnie z gwiazdą - też się nie mogłam przełamać. I ten dreszcz na plecach jak padało hasło "będziemy robić rzuty piłką lekarską" :)

      Usuń
  2. Świetny post. I to jest właśnie to, czego w w-fie nienawidziłam: niezapowiedziane sprawdziany z przeróżnych rzeczy: a to z rzutu piłką lekarską, a to z biegu, a to z rozciągania (tak, miałam taki). Nie wiem co więcej dałoby się zrobić, aby zniechęcić młodzież do sportu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie zdanie bardzo trafne :) Mam nadzieję że dzięki różnym akcjom typu WF z klasą i w ogóle innemu podejściu coś się w końcu może zmieni. A sprawdzian z rozciagania to pewnie głowa do kolanek, tak?

      Usuń
    2. Tak, oczywiście sięgnęłam tylko dłońmi do kostek i była trójeczka :-)

      Usuń
  3. U mnie było podobnie - w wieku wczesnoszkolnym mogłam biegać bez przerwy. Z czasem, gdy na lekcjach pojawiły się niezapowiedziane sprawdziany na 600m, 1000m, to szczerze znienawidziłam bieganie. Nienawiść przeistoczyła się w miłość dopiero po parunastu latach.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja się chyba nawet w pewnym momencie trochę przyzwyczaiłam do biegania w szkole (jeden z wuefistów biegał z nami po okolicznych polach, to było naprawdę fajne), gorzej z innymi dyscyplinami - nienawidzę siatkówki (co to za zabawa jak ktoś nie lubi gier zespołowych i cały czas nauczyciel się na niego drze), mam problemy z gimnastyką (jak na jodze na początku usłyszałam o staniu na głowie to mnie sparaliżowało, podświadomie czekałam na hasło "jesteś ofiarą losu", w końcu tego się nauczyłam na wfie. dobrze że już wiem że to może być fajne i każdy ma "swoje" stanie na głowie) i wiadomo, milion innych rzeczy. Szkolny program wf-u zdaje się nie zauważać, że każdy jest w innym miejscu jeśli chodzi o zdolności sportowe uczniów, i dochodzi do idiotycznych sytuacji, gdzie zamiast promować za drobne postępy, to z tych mniej usportowionych robi się jakichś debili. i jak po czymś takim dziwić się, że dużo dzieci woli sobie po prostu posiedzieć, niż uprawiać sporty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - nie każdy musi być super gibki, bo na przykłąd ma taką budowę ciała która mu to utrudnia, ale np. może być dobry w czym innym. Szkola jednak jak walec - chce wyrównać wszystko. Jesteś pierwszą osobą która mówi mi że miała fajne biegi na lekcjach WF - zazdroszczę :)

      Usuń
  5. z tego wszystkiego zapomniałam napisać, że koncepcja "biegania dla ochłody" totalnie mnie rozbroiła!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt, wf w szkołach jest źle zorganizowany, ja mam wrażenie, że jest bo być musi tylko szkoda, że w takim złym stylu :( Mam nadzieję, że mój 6 latek nie przestanie lubić biegania ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A tu o przegięciu w drugą stronę czyli jak to robią Ameryce: "The United States routinely spends more tax dollars per high-school athlete than per high-school math student—unlike most countries worldwide. And we wonder why we lag in international education rankings?" Artykuł: http://www.theatlantic.com/magazine/archive/2013/10/the-case-against-high-school-sports/309447/

    OdpowiedzUsuń
  8. Sprawdziany na 1000 m to jedno z moich gorszych wspomnień z WF-u - kilka miesięcy zajęć na odwal się w stylu "macie piłkę i grajcie", a potem sprawdzian. To tak, jakby polonista powiedział macie bibliotekę i czytajcie, a potem zrobił sprawdzian ze znajomości Trylogii Sienkiewicza.
    Mam takie generalne wrażenie, że system edukacji nie przekazuje tej wiedzy i tych umiejętności, które powinien. I potem w świat idą osoby, które mają awersję do sportu, nie potrafią się komunikować, policzyć kosztów kredytów, zrozumieć artykułu w gazecie albo umowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. A najgorsze jest to że niewiele się zmienia. Mam dzieci w podstawówce i gimnazjum i widzę że to czego i jak jak się uczyłam one w swoich programach powtarzają. No może z matmy są trochę bardziej życiowe przykłady (jest o kredytach :-D), ale poza tym "nihil novi" :(

      Usuń
  9. Patrząc na komentarze ja chyba trafiałem na idealnych wuefistów, bo nie wyniosłem żadnych złych wspomnień związanych ze sportem, a wręcz przeciwnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to farciarz z Ciebie że trafiłeś na ludzi z powołaniem :)

      Usuń