poniedziałek, 18 listopada 2013

Kłamstwo ma krótkie nogi ...i otejpowane

Ha, oszukałam, że koniec roztrenowania! Roztrenowanie, a raczej nibytrenowanie trwa dalej. I co gorsza za chwilę zacznie się niebieganie.
W tym tygodniu będę jeszcze bardziej "niebiegać" niż ostatnio, bo wreszcie pojawił się ktoś, kto po prostu dał mi szlaban i już.



Nie zrobiłam sobie nic strasznego, mięśnia mi nie urwało, ale od feralnego dnia robienia skipów w lesie pod koniec października moja prawa łydka odmawia pełnej współpracy i się narowi. A to sztywnieje, a to pobolewa. Tzw. dyskomfort czuję nawet podczas naciskania gazu, jak prowadzę.

Ogólnie wożę się z tym prawie miesiąc biegając z przerwami i co kot napłakał. Oszukiwałam się, że jak biegam w kompresyjnych CEP-ach, to mniej obciąża to mięsień płaszczkowaty, robiłam przerwy po 3 dni. Naturalnie obkładałam też lodem i smarowałam, a nawet posunęłam się do kupna butów ze starej kolekcji :) czyli odłożyłam na półkę moje półstartowe Saucony Kinvara z 4-milimetrowym dropem, a ich miejsce zajęły te same, w których przebiegałam cały zeszły sezon czyli adiki supernovy Glide 4 :) Teraz na allegro po 260 zeta czyli za pół ceny. Ale łydka jak się narowiła, tak się dalej narowi, a termin rozpoczęcia sezonu się przesuwa i przesuwa.

Na szczeście mam zapas, bo skoro plan to maraton w połowie kwietnia, to spokojnie można zacząć orkę w połowie grudnia. Niemniej jednak szlag mnie trafia jasny, bo bieganie to nie tylko plan maratoński. BIEGANIE TO PO PROSTU BIEGANIE, które uwielbiam i nie potrzebuję do tego wyzwania w postaci 42 km. No w każdym razie doszłam do wniosku, a w zasadzie zostałam kopnięta wirtualnie w tyłek przez trenejro, że trzeba się wreszcie udać po diagnozę. No to się udałam.

Diagnoza:  W sumie źle nie jest. Zerwania nie ma, naderwania też raczej nie bo by bolało podczas biegu, ale prawdopodobnie są MIKROUSZKODZENIA włókien mięśnia płaszczkowatego i nawet głupim truchtaniem nie daję im szansy się zagoić. No to teraz dam - przerwa na tydzień (na razie), lód, rozciąganie i nie ma gadania. O losie!


Ale...
na szczęście są everestowe pąpki
na szczęście jest ścianka i basen
na szczęście jest lista moich codrugodziennych ćwiczeń na korpus i odnóża wszelakie

więc jest co robić :)
i jeszcze gustowny tejpik na łydkę dostałam.

To nie moja, ale mam podobnie :)


Pozdrawiam
uziemiona



9 komentarzy:

  1. Tydzień szybko zleci, a łydka będzie jak nowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Otejpowanie lanserskie, nie powiem. Hipsterskie niemal ;-P Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  3. całe szczęście, że to mikropłaszczka, a nie rozcięgno podeszwowe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pij dużo soku pomidorowego i kakao, a raz dwa pozbędziesz się tych mikrouszkodzeń ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. otejpowanie lans, jako to mówią, erste Klasse! na mięśni bóle wszelakie osobiście mogę polecić moczenie się w nie za gorącej wodzie z solą. Nie wiem na ile ta metoda ma jakiekolwiek uzasadnienie medyczne, ale na mnie zawsze działało. Szybkiego powrotu do biegania (bez bólu)!

    OdpowiedzUsuń
  6. BIEGANIE TO PO PROSTU BIEGANIE -pięknie powiedziane, cytat miesiąca:)
    (Nadrabiam pourlopowe zaległości w RSS, stąd opóźnienie;))

    OdpowiedzUsuń