poniedziałek, 30 stycznia 2012

Zestaw zamienników

A dni i tygodnie mijały, a biegaczka dalej nie biegała :(  Co prawda ma zamiar pobiegać już w najbliższym tygodniu - tak na próbę, ale trzeba przyznać, że przerwa była solidna. Tak dokładnie to 3 lutego na USG okaże się czy mogę biegać i szykować się do półmaratonu, ale mam nadzieję że tak, bo jest trochę lepiej.

W międzyczasie nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie wymyśliła. Od ruchu człowiek się najwyraźniej uzależnia i takie wymuszone przestoje źle robią na głowę :) U mnie więc wyglądał ostatni tydzień tak:
pon - wspinanie
wt - basen 875 m
czw - wspinanie
pt - siłownia
niedz - basen 950 m + sanki na górkach w Falenicy (że też mi się nie chciało tam wcześniej dotrzeć - dopiero dziś odkryłam jak piękne tereny są w Falenicy. Od tej pory będę tam stałym bywalcem)



Powinnam dodać jeszcze wspinanie w sobotę, ale tak naprawdę było to krótkie testowanie bardzo fajnej ścianki, którą moja koleżanka  zbudowała we własnym domu! Ponad 5 m wysokości, możliwość asekuracji na linie - pełen wypas. Ja też chcę mieć segment z wysoką ścianą bez okien.



No więc wracając do tematu, niby są różne sporty, niby wszystko fajnie, ale tego biegania brakuje. Po pierwsze dlatego, że jest taki fajny skrzypiący śnieg i słońce, a po drugie dlatego, że w porównaniu np. z pływaniem trening biegowy nie wymaga tylu czasochłonnych czynności (dojazd do/z basenu, suszenie włosów, itp). No ale kto nie biega, ten pływa. Staram się urozmaicać sobie to pływanie trochę - na zmianę 3 style + serie na samych rękach i serie na samych nogach. Basen jednak raczej porzucę, jak już będę mogła pobrykać na świeżym powietrzu, chociaż myśl o triatlonie gdzieś tam przemknęła z tyłu głowy :)






4 komentarze:

  1. A u nas jak na złość (dla dzieciaków, bo ja osobiście błogosławię permanentne wolne od odśnieżania) śniegu ani widu, ani słychu, więc treningu siłowego z naturalnym obciążeniem zrobić nie mogę, no nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
  2. To mnie właśnie zniechęciło do pływania - mokry kostium, mokry ręcznik, mokre włosy (do września wychodziłam z basenu z pół-mokrymi włosami, bo nie miałam cierpliwości do suszenia ich, teraz byłby to raczej słaby pomysł) - nie dla mnie. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma - świetna organizacja i zawsze to dobra dla organizmu odmiana od biegania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dzięki byciu zmotoryzowaną postanowiłam w ostatnią niedzielę nie suszyć włosów tylko założyć czapę,bo właśnie to suszenie wkurza mnie najbardziej :)
    @Hania - na saneczki polecam też mój rodzinny Park Morskie Oko - górki rewelacyjne na każdy poziom zaawansowania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za saneczkową rekomendację :)

    OdpowiedzUsuń