U mnie dobrze - w majowy weekend rozpoczęłam sezon wspinaczkowy i przebiegłam (z przerwami na minutowy marsz) 2 x 6,5 km. To tyle co nic? O nie, chwilowo to jednak dla mnie jest "coś". Kontuzja powoli się leczy. Od jutra biegać będę już po 5 min z przerwami a potem po 10 i 15 min. Taki szał. Na Ekidena jakoś się wyrobię mam nadzieję :) Na razie wersja zminiaturyzowana biegania. Podobnie jak zminiaturyzowane rozpoczęcie sezonu skałkowego, ponieważ wczoraj wybrałam się na Jurę na 1 dzień pod wpływem spontanicznego impulsu.
2 maja. 6:30 pociąg do Zawiercia, tam odbiór przez znajomych, śniadanie w Mirowie z oczekiwaniem na nadejście słońca i ciepła, rozpoczęcie wspinania pomimo braku słońca i ciepła (dominowały tego dnia okrzyki typu "ale zimno, ku... nie czuje rąk" albo "matko, ale tu pi.. na górze") i niestety nagłe zakończenie o 17-tej na skutek nagłego skręcenia kostki przez kolegę :(
Dalszą część dnia spędziłam w jurajskim GOPRze, a następnie w powiatowym szpitalu w Zawierciu. Wrażenia bezcenne. Powrót do Wawy o 2 w nocy. Dziś stan zombie, ale człowiek lekko rozwspinany to człowiek zadowolony. Siła palców po zimie wzrosła i nawet jakoś udawało mi się - jak to się mówi na Jurze - "na gównie stać i gówna się trzymać", co oznacza wspinanie po mini chwytach i mini stopniach. Za 1,5 tyg. mam plan tam wrócić, o ile nadejdzie wiosna ;-/
Optymistycznie ułożyłam też sobie plan startów/ wyjazdów wspinaczkowych na dalszą część roku.
29 maj - Ekiden 5 km
18 czerwca - tygodniowy wyjazd do Arco (IT) na wspin
30 lipca - Bieg Powstania Warszawskiego (hurra! 31-ego wyjeżdzam na wakacje i bałam się że w tym roku nie załapię się na ten fajny, klimatyczny bieg, ale chyba się uda, jeśli nie zmienią terminu) - 10 km (albo piątka - do przemyślenia jeszcze)
wrzesień - ? jakiś start się znajdzie, aczkolwiek nie będzie to Maraton, hehe
październik - Biegnij Warszawo - 10 km
11 listopada - Bieg Niepodległości - 10 km
Właśnie patrzę, że za oknem nie jest dobrze. Taka majówka to prawdziwy cios dla wzorowo przygotowanych polskich rodzin grillujących. Smutne karkówki i kiełbaski wiedną w marynatach, bo jak tu konsumować pod chmurką skoro z chmurki pada - u jednych deszcz u innych śnieg (!). Aby do wiosny...
Czekaj, czekaj - jak tylko skończę kaszleć, będę musiała nieźle się napocić, żeby Cię dogonić z treningami :) A jeśli chodzi o sztafety, mam plan, żeby Wam pokibicować i porobić zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńNa grillowanie rzeczywiście nie było pogody - tragedia narodowa.
bardzo ...dosadny ten jezyk wspinaczy
OdpowiedzUsuńpewnie od gorali sie wzial
powoli, a bedzie dobrze
czy czlowieki z lekiem wysokosci moga sie wspinac?
@Hanka - spokojnie, te starty to dla fanu przecież, nie będę się zarzynać na treningach. Tym bardziej że jak widać long-distance w tym roku sobie poczeka. Super jeśli dasz radę kibicować na Ekidenie :)
OdpowiedzUsuń@Aniaha- no cóż chciałam odmalować lokalny koloryt, tak to stety-niestety wygląda ;-) szczególnie jak jest zimno i zastanawiasz się czy robisz to dla przyjemności czy za karę. Człowieki z lękiem myślę mogą się wspinać - ja mam chyba agorafobię bo jak jestem na szczycie i nie daj Boże widzę jakąś dolinę i wielkie przestrzenie to mi się robi słabo. Na wszelki wypadek wolę patrzeć głównie na skałę, bez rozglądania. Przy lęku wysokości to też może zadziałać :)