Wczoraj po raz pierwszy od chyba ponad roku udałam się na siłownię - przeczytana gdzieś propozycja Wojtka Staszewskiego, żeby na kilka dni przed połówką zrobić interwały 8x 3 min/ 3 min trucht w celu tzw. superkompensacji wydała mi się mocno ryzykowna w warunkach minus 12 stopni.
Muszę przyznać, że szłam jak na ścięcie, bo nie lubię już siłowni. Kiedyś lubiłam, a teraz już nie :)
Ale jakoś tak w życiu mam, że z reguły dzieje się na odwrót niż przewidzę. Czyli jak myślę, że będzie fajnie, to jest słabo, a jak się nastawiam na beznadzieję to jest OK. Ot, taka bardzo kobieca "nieintuicja".
Siłownia "Zdrofit" przy Al. Sikorskiego jednak ogólnie bardzo przyjemna, dobrze wyposażona, z fajnymi bieżniami i masą innego żelastwa.
Co prawda na moje pytanie, czy da się ustawić interwały 8 x 3 min w tempie 5:00 / 3 min w tempie 6:30, lokalny instruktor uśmiechnął się jak Mona Lisa i powiedział "Chyba pani przecenia możliwości tej bieżni. Proponuję to robić manualnie".
OK, a więc zgodnie z propozycją manualnie sobie pykałam w klawisz podkręcania i zmniejszania tempa i w końcu wyszło 9 x 3 min (4:48, przy czym ostatni interwał 4:36 czyli 13 km/h) / 9 x 3 min 6:20. Biegło się super, coś podejrzanie za super i miałam wrażenie, że oszukuję, bo kiedyś biegając na powietrzu byłam już lekko padnięta po po czterech 3-minutówkach. Nowe testowane przeze mnie Asicsy Stratus 4 sprawdziły się bardzo dobrze i w zasadzie miałam ochotę je założyć na bieg, ale ... dziś chodzę z narastającym niestety bólem od wewnętrznej strony nogi na wysokości lewego kolana. Coś jakby więzadło poboczne naciągnięte :( Co za cholerstwo?
Pod koniec interwałów, kiedy już naprawdę zasuwałam, zaczęło mnie troszkę boleć w tym miejscu, ale to zignorowałam i postanowiłam dociągnąć plan do końca. A dziś po porannym załatwianiu spraw boli coraz bardziej. Może to właśnie od nowych butów, może od specyfiki szybkiego biegu po bieżni - nie wiem, ale mam nadzieję że przejdzie do niedzieli :)
Mam nadzieję, że przejdzie. Na wszelki wypadek pooszczędzaj te nogi trochę i chyba nie eksperymentuj z nowymi butami na półmaratonie...
OdpowiedzUsuńCzytam, że "na siłownię", to od razu sobie myślę, że w celach siłowych i się dziwię, że Ci wspinania mało ;)
Od wewnątrz? Miałam w prawym kolanie 2.5 roku temu i E.W-P. w Ortorehu zdiagnozowała to jako kontuzję przeciążeniową. Po jednej sesji terapii manualnej i traktowania kolanka prądem oraz po ćwiczeniach zleconych przez EWP, przeszło bez śladu. Trzymam kciuki za udany start w niedzielę!
OdpowiedzUsuńPS. Pobiegłabym w sprawdzonych butach, a nowych raczej nie testowałabym na treningu z przyspieszeniami.
Dziś o 17 Ortoreh. Ewy W-P nie ma, ale może ktoś inny sensowny się wypowie i zajmie tym kolanem. Jestem wkurzona na maxa!Oczywiście na siebie :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, co i jak. Na razie trzymam kciuki, żeby naprawili kolano do niedzieli. Czasu mało, ale gdzie jak nie w Orotehu mają dać radę.
OdpowiedzUsuńPonieważ to na szczęście nie więzadło tylko przeciążony przyczep mięśniowy, to po odpoczynku do soboty mam 3 wyjścia. Jeśli na krótkim bieganiu w sobotę nie będzie boleć to mogę: a) pobiec 21 km, b) pobiec 5 km, c) kibicować. To tak w kwestii łatwych wyborów ;-)
OdpowiedzUsuńA wszystko przez zabójczą kombinację bieżni elektrycznej, szybkiego tempa i nowych butów. Lepiej już było podyszeć na mrozie, w końcu przyzwyczajona jestem, ale nadgorliwość mnie zgubiła :-)
wpisywałem się wczoraj ale coś się chyba działo z bloggerem:( nie lubię bieżni mechanicznej i nawet przy minus dwunastu wolę bieganie w terenie :)też kupiłem startusy i na początku dawało mi się kolano we znaki :( postanowiłem biegać na przemian velosis, startusy i teraz mają już blisko 400 km i jest Ok :) Nie wiem tylko co się dopasowało buty do nogi czy nogi do butów ;)pozdrawiam trzymam kciuki za start :) /w starych butkach/ powodzenia :)
OdpowiedzUsuń