sobota, 7 września 2019

Opis brytyjskiego szlaku South West Coast Path - po siłę biegową i piękne widoki

Teraz kiedy już mam w nogach kornwalijską część szlaku South West Coast Path (RELACJA: TUTAJ) postanowiłam go opisać.


Postaram się przedstawić praktyczne informacje dotyczące jego przebiegu, wyglądu, trudności, biegania po nim, dostępu do wody i jedzenia oraz noclegów po drodze.
Może ktoś chciałby się wybrać w te piękne rejony Kornwalii któregoś dnia, biegowo albo na spokojnie i turystycznie i uzna te informacje za przydatne.

Szlak The South West Coast Path (SWCP) przebiega wzdłuż wybrzeża Półwyspu Kornwalijskiego przez hrabstwa Devon, Cornwall i Dorset. Jego długość wynosi 630 mil (1.014 km).



W artykule opiszę tylko kornwalijski odcinek tej trasy zwany Cornish Coast Path - z Plymouth do Bude, bo tylko ten znam osobiście. Ja przemierzałam go z Plymouth do Bude (zrobiłam prawie cały, bo do założonego celu zabrakło mi 9 km z powodu "deczko" słabej pogody).

Długość szlaku, oznakowanie i czas przejścia 

Oficjalnie Cornish Coast Path liczy ok. 470 km. Początkowym punktem na południu jest Cremyll, miejscowość, do której piechurom najłatwiej dostać się małym promem z Plymouth. Podróż trwa ok. 10 minut i kosztuje 2 funty.


Na północy miastem granicznym jest Bude, a jeśli chcemy być precyzyjni to granica hrabstwa Kornwalii znajduje się 15 km dalej na północ, w miejscu do którego nie prowadzi żadna droga. 

Zaczynając z południa, po dotarciu do Cremyll trafiamy na drewnianą tablicę ze strzałką z napisem Coast Path, po której następują  dalsze już mniejsze tabliczki na słupkach, zazwyczaj wyglądające tak






Czasem mają też "nagrobkową" formę kamiennych tablic.

To wzdłuż tych oznakowań poruszamy się po szlaku. Nie są one rozstawione gęsto, ale dobrze widoczne. Duże słupki najczęściej stoją na kilka mil przed miejscowościami, a niskie z obrazkiem żołędzia  - symbolu szlaku - przy większości skrętów, 


więc przydaje się mapa - zwykła papierowa lub w postaci aplikacji w urządzeniu z GPS.  Ja korzystałam z apki Locus Maps Pro (ok. 30 zł) zainstalowanej w telefonie i moim zdaniem jest to system bliski ideału. Mapa jest bardzo dokładna, pokazuje w trybie offline nawet malutkie ścieżynki zbaczające ze szlaku i prowadzące na plażę, co mówiąc szczerze było wiele razy dla mnie przydatne i zaoszczędziło mi niepotrzebnych spacerów. Coast Path ma wiele takich rozwidleń i małych odnóg i nie przy każdej stoi oznakowanie, więc mapa podczas przejścia się przydaje.

Trudność szlaku i jego charakter 

Według gpsies.com suma podejść to ok. 11600 m. Mi wyszło więcej (prawie 14000). Częściowo mógł być to błąd pomiaru, a częściowo dołożyły się do tego zejścia ze szlaku prowadzące w górę na campingi i do miasteczek.
Co ciekawe mimo takich przewyższeń, na szlaku nie ma gór sensu stricte. Najwyższym punktem jest High Cliff – 223 m npm. W większość jednak ścieżka biegnąca górą klifu znajduje się jakieś 50-100 powyżej tafli morza. Trudność polega jednak na tym, że idąc szlakiem co chwila musimy przemieszczać się góra - dół. 



Wybrzeże Kornwalii poprzecinane jest rzekami, rzeczkami i strumieniami i szlak często schodzi w takie doliny, tylko po to by po przekroczeniu małego mostku wspiąć się za chwilę w górę na taką samą wysokość. Jeśli chodzi o nachylenie szlaku bywa bardzo stromo i tu też czai się trudność, dlatego bardzo przydają się moim zdaniem kijki trekkingowe oraz mocne mięśnie czworogłowe :D.

Teren 

Tereny przez jakie prowadzi szlak są bardzo zróżnicowane - od ziemnych, wygodnych i dość szerokich ścieżek, 



przez te biegnące wśród traw przez pastwiska jako trawers klifu (nachylone z jednej strony, co przy dłuższym marszu można zacząć odczuwać w jednej stopie),



a także bardzo kamieniste single tracki pełne mniejszych i większych głazów z błotem pomiędzy, jeśli akurat padało.





Jak już pisałam jest mnóstwo schodów, z reguły ziemnych  lub zbudowanych z kamieni. Przy niektórych miejscowościach (kurortach) szlak biegnie po prostu plażą, wśród wygrzewających się na niej turystów, np. lub piaszczystą ścieżką po wydmach.



Nie ma tu odcinków ekstremalnie trudnych aczkolwiek kamienisty odcinek w okolicach Lamorna - Mousehole do łatwych nie należy. Uciążliwy i niełątwy jest też fragment usiany głazami w pobliżu Zennor.

Bardzo charakterystyczne są tzw. stiles - przełazy w różnej formie zapobiegające ucieczce bydła z pastwisk. Są to bramki wahadłowe, a czasami konstrukcje na które trzeba się wspiąć i przejść na drugą stronę.




Wszystkie te ścieżki wiodą jednak przez piękne tereny, często wrzosowiska, łąki, rzadziej las, a najczęściej po prostu klifem nad urwiskiem wzdłuż wybrzeża skąd roztacza się super widok na morze, zatoki i skały.


Parokrotnie trzeba przeprawiać się łódką czy też małym promem, bo szlak przecinają rzeki, a mosty to niezbyt popularne tam obiekty inżynierii lądowej.


Dostęp do wody i jedzenia 

Z tym raczej nie ma problemu, ponieważ szlak przebiega przez wiele miejscowości, aczkolwiek często bardzo malutkich. W niektórych z nich znajduje się sklep, ale czasem tylko plażowy bar, gdzie za oczywiście wyższą niż w sklepie cenę można się zaopatrzyć w wodę czy inne picie. Mówiąc szczerze, często brałam też wodę z kranu z umywalek w publicznych toaletach, których jest przy szlaku sporo. Parę razy też, kupując colę w barze, wodę dostałam za darmo. Za darmo też dawano mi wodę zawsze gdy o to poprosiłam mieszkańców domów znajdujących się przy szlaku.

Szlak przecina mnóstwo rzeczek i strumieni ale nie ryzykowałam brania stamtąd wody, dlatego że w zasadzie prawie wszędzie na szczytach klifów są pastwiska, więc woda może być po prostu zanieczyszczona.
Warto jednak zawsze picie przy sobie mieć, bo pokonywanie szlaku zajmuje często zaskakująco więcej czasu niż by się mogło zdawać ze względu na jego trudność.

Jeśli chodzi o jedzenie, patrz wyżej. Są sklepy (np. tani Spar albo nawet Lidl w Penzance) a czasem bary i sklepiki w kurortach. W budkach i barkach przy plaży warto spróbować tradycyjnego pieroga kornwaliskiego zwanego Cornish Pasty, a w kawiarniach tzw. cream tea.




 To tradycyjne dania kuchni tego regionu. Z głodu się nie umrze. W razie wersji very low budget sierpniu można się też objadać po drodze jeżynami, które rosną przy szlaku.




Noclegi przy szlaku 

Opcji jest kilka:
1) campingi
2) bed and breakfast
3) airbnb
4) na dziko

Mój plan zakładał spanie prawie wszędzie na campingu, ale deszczowe noce i cieknący namiot zweryfikowały założenia, więc kilka razy przespałam się pod dachem. Trzeba przyznać, że da się znaleźć całkiem tani pokój przez airbnb (ok. 8 funtów drożej niż camp), ale już B&B to konkretny wydatek minimum 50 funtów.
Campingi które ja odwiedziłam, były dość ubogie, jeśli chodzi o infrastrukturę. Z reguły składały się z pola namiotowego, camperowego i sanitariatów. Żadnych tam kafejek, sklepów, czy innych atrakcji jak u nas np. na Helu, więc na camping lepiej przybyć z własnym jedzeniem a nie liczyć, że coś się tam kupi. Ceny dla jednego backpackera bez samochodu to z przedział ok. 7-12 funtów.



Co do spania na dziko  - oficjalnie jest zakaz. Namiot rozbity na dziko widziałam tylko dwa razy, raz był rozbity przez kogoś w załomie na półce skalnej a raz był to mój własny. Tak, spałam na dziko, bo w pobliżu nie było żadnego campingu. Nikt mnie nie przegonił a nawet nikt tamtędy chyba nie przechodził, bo miejsce było dość oddalone od popularnych kurortów. Często jednak można bardzo wcześnie na szlaku spotkać spacerowiczów z psami i biegaczy.



SWCP na lekko dla biegaczy 
  
Część Cornish Coast Path przebiegłam, ale często musiałam po prostu iść. Wysokie, niekończące się schody, w górę i w dół, ostre podejścia i karkołomne zejścia. Często było tak, że wyrastały znienacka. Rozpędzasz się, biegniesz i nagle zonk... za zakrętem dzida do góry. Naturalnie nawet szybki marsz pod górę z kijkami albo bez to rewelacyjne ćwiczenie na siłę biegową. Po powrocie spędziłam weekend na bieganiu w Beskidach i mam wrażenie, że kornwalijska moc wstąpiła w me uda i łydki i po prostu nieźle wzmocniłam sobie tam nogi. 
Jest też oczywiście sporo fragmentów biegowych, więc myślę że na fastpacking jest to teren idealny, zróżnicowany i ciekawy. Pewnie im lżej na plecach, tym biegnie się lepiej. Ja niestety miałam w ważącym 6-7 kg plecaku cały swój dobytek, więc jak wiatr przez klify nie mknęłam. 

Zawody biegowe 

Oprócz biegu samotnego można zmierzyć się z innymi biegaczami na SWCP w ramach różnych zawodów ultra i tych krótszych, często z punktami liczonymi do UTMB. Ja brałam udział w R.A.T na 50 km robionych przez fajną ekipę Mud Crew. 

1) Arc of Attrition na dystansie 100 mil i 85 km organizowany w styczniu
2) Tsunami 24 - 120 km, +5000 m, limit 24 godz.!   organizowany w czerwcu
3) Endurancelife Classic Quarter - 70 km organizowany w czerwcu
4) Roseland August Trail (R.A.T.) na dystansie 100 km, 50 km, 32 km, 18 km - organizowany w sierpniu



W Kornwalii można też podjąć ciekawe biegowe wyzwanie pod nazwą North Coast Challenge (At Your Pace), które polega na tym, że w dowolny piątek, wieczorową porą śmiałek może sam albo w zespole wystartować z punktu przy granicy Kornwalii i hrabstwa Devon w trasę liczącą 227 km, +7545 m, która ma swoją metę w Land's End - na najbardziej wysuniętym na zachód cyplu Kornwalii. Trasę trzeba zarejestrować w urządzeniu z GPS, można korzystać z pacerów, a także supportu (zalecane). Obecnie rekord męski wynosi 40h 56 min i nie został pobity od 2013 r., a rekord kobiecy to 45h 13 min.  Powiem szczerze, że trochę mnie to kusi, szczególnie że namiot mi przecieka więc może już lepiej lecieć przez tę Kornwalię non-stop bez spania. 

Kiedy jechać?
No cóż, ja chyba miałam trochę pecha. Pogoda nie była cały czas tragiczna podczas mojego pobytu, ale z 9 nocy tylko 2 były bez deszczu. Dni były lepsze, całkiem ciepłe, często z przejściowymi opadami, ale prawie zawsze z wiatrem. 



Lokalesi mówili, że lepiej jest w czerwcu i lipcu, więc pewnie gdybym miała powtórzyć odwiedziny tego pięknego miejsca, to wybrałabym się pod koniec czerwca. Jesień natomiast, tak jak i u nas, oferuje przecudne kolory wrzosowisk i musi tam być wtedy obłędnie, więc to też jest alternatywa.

Wbrew zapowiedziom, że sierpień to szczyt sezonu i trafię na tłumy turystów, wcale tak nie było. Owszem na szlaku spotykałam ludzi, ale nie jakieś hordy, a już na pewno nie było klimatów typu kolejki na szlakach. Na campingach też raczej względny luz.



Przydatne linki 

Główna strona o SWCP: https://www.southwestcoastpath.org.uk/

Kalkulator odległości na szlaku: https://www.southwestcoastpath.org.uk/walk-coast-path/distance-calculator/

Ciekawa strona turystyczna: https://www.visitcornwall.com/

Kempingi w Kornwalii:  https://www.pitchup.com/pl/campsites/England/South_West/Cornwall/

Wiarygodny serwis meteo dla regionu: https://www.metoffice.gov.uk/


Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam, chętnie odpowiem :)














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz