czwartek, 12 marca 2015

O marcowych treningach, fitness palu i przedpołówkowej radości





Marzec, marzec - coś czuję, że będzie rekordowy. O ile w lutym nie nabiegałam za wiele (no dobra, nie tyle co powinnam, bo 186 km), to teraz sobie właśnie odbijam. Mamy 12 marca, a na liczniku już 126 km. A dzieje się na tych moich treningach po prostu, że hej! A to 200-tki, a to 2-kilometrówki, podbiegi, cross, schody. Nie mówiąc już o nadchodzącym UTW, czyli niedzielnym speszjal edyszyn treningu górsko-miejskim (szczegóły będą w poście po weekendzie).

W każdym razie nie jest lekko i często zamiatam jęzorem biegową ścieżkę, ale świadomość że to pomoże osiągnąć mi cel działa lepiej niż landrynkowy redbull. Nie czuję się jakaś pieruńsko szybka, ale też widzę, że swoje wybiegałam w zimie i nie jest źle. Przecież za niecałe 3 tygodnie półmaraton, a za miesiąc z kawałkiem debiut w maratonie górskim w Szczawnicy. Nie ma czasu na lenia.    

Naturalnie nie mylimy lenia z regeneracją - tu zdecydowanie brakuje mi jednej doby w tygodniu, żeby dać moim ścięgnom i mięśniom odpocząć. Staram się chociaż 1 dzień taki wygospodarować i po prostu poleżeć więcej, pokontemplować życie siedząc w wannie z kilogramem soli, albo iść na masaż nóg. Masaż jest w sumie dla mnie luksusem, ale pomaga rewelacyjnie na ponapinane pasmo, achillesy, itd. Wolę wydać kasę na takie fachowe ugniatanie i rozluźnianie powięzi niż na inne dobra typu nowy ciuch na wiosnę czy drogi kremik z nano-NASA-technologią. 

Marzec jest też miesiącem, w którym postanowiłam zapoznać się z FitnessPalem - bardzo popularną aplikacją, dzięki której mogę kontrolować to, co jem i ile spalam ćwicząc, bo jak wiadomo:



No właśnie, niby wiadomo, niby setki słów już wypisano na ten temat, a życie jest życiem. Dużo biegamy, to mamy ochotę dużo jeść. Tu banan, tam baton, tu miska kaszy, tam piwo z orzeszkami i kalorie lecą. FitnessPal jest bezlitosny - jeśli tylko poświęcimy trochę czasu na wpisywanie tego, co zjedliśmy okaże się, że utrzymanie deficytu kalorycznego, dzięki któremu da się zrzucić zbędny balast, wcale nie jest takie łatwe. Oczywiście niektórym przychodzi to bez trudu. Ile by nie jedli to i tak są szparagami (prawda Krasus?:), ale niestety nie wszyscy tak mają, a już zawodniczki K-40 zdecydowanie muszą się ostro pilnować :)

przykładowy screen użytkownika FitnessPal

Aplikacja jest prosta, darmowa, w wersji na kompa i komórki, ma wielką bazę produktów z polskich sklepów, które możemy dodawać do jadłospisu i co fajniejsze można ją zsynchronizować z Endomondo. Co to daje? Ano po wgraniu do Endo treningu, spalone kalorie rejestrują się same w dzienniku Fitnesspal i bilansują z żarciem. I tak to po przebiegnięciu 10 km nagle z dziennego limitu np.  1500 kcal robi się 1500 + 700 bo tyle kalorii spaliliśmy na naszej dyszce. 
Ogólnie nie ma co pisać, warto obejrzeć samemu, więc polecam zupełnie bezinteresownie: My FITNESS PAL 

A teraz napiszę dlaczego cieszę się przed połówką 
Czyżbym na pewniaka szła na rekord?
No fajnie by było, ostatni najlepszy wynik w półmaratonie osiągnęłam lata temu ...dwa czyli w 2013 roku (!) w Zbąszyniu. Był to bieg typu "krew, pot i łzy" który mnie wykończył, średnie tętno z biegu miałam 90% HRmax, ale dał życiówkę. Od tamtej pory biegłam 2 lub 3 półmaratony, ale zawsze jakoś po drodze do maratonu i w związku z tym zawsze jako element treningu (czyli po niezbyt szybkiej połówce dokręcam kilometraż do 30-tu). Tym razem tak nie będzie - postaram się powalczyć na trasie o zejście poniżej 1:44:11. Wszystko zależy jednak od dyspozycji tego dnia, więc rwać włosów z głowy nie będę, jak nie wyjdzie, ale obiecuję się postarać.

A cieszę się dlatego, że po pożarze Mostu Łazienkowskiego musiała powstać nowa trasa półmaratonu niekolidująca z przeprawami przez Wisłę. To jest coś, co lubię. Ja ogólnie tak mam, że nie bawi mnie bieganie po tej samej trasie, nawet treningowo. Staram się zawsze modyfikować. Nie cierpię też zawodów na kilku pętlach. Tym razem trasa będzie leciała "moją" ulicą z czasów dzieciństwa, przy której nadal mieszka moja mama, więc liczę na doping rodzinny, no i ogólnie będzie inaczej bez tej Agrykoli i skrętu przy palmie na De Gaulle'u.
A ogólnie to jest pięknie! Wiosna idzie, starty coraz bliżej - najlepsze i najciekawsze przed nami :)




3 komentarze:

  1. Z Twoim przygotowaniem przelecisz tę połówkę jak burza, a życiówkę masz jak w banku :) Mamy czasowo podobne cele, ale ja nie jestem tak dobrze przygotowana jak Ty, więc jak zejdę w ogóle poniżej 1:45 to się będę cieszyć ;) A Fitness Pal muszę obczaić, bo to coś, co baaardzo mi się przyda... Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie jestem taka pewna. Dystans nie będzie problemem ale tempo około 4:50 pewnie będzie :) No nic ostatnie 2 tygsy na przygotowanie, a jutrzejsze tempówki też coś pokażą.

      Usuń
  2. Obawiam się, że przyda mi się ta aplikacja. I dość brutalnie się obędzie z moim podgryzaniem różnych dóbr w ciągu dnia. Wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń