piątek, 21 listopada 2014

Nowa rozpiska - iskry, petardy i must-runy


"Uwaga, zjechałeś z ustalonej trasy. Na najbliższym odcinku drogi występują poważne utrudnienia. Zawróć za 10 m!"  
A goń się durna babo! Zjechałam, no i co? Żeby nie wiem, jakie były utrudnienia, to i tak walę tam jak w dym. 
Zrezygnowana nawigacja milknie i obraża się. A ja walę jak w dym w nieznane.

Tak przedstawia się w skrócie mój plan na sezon biegowy 2015 :) Może zabrzmiało to, jakbym planowała brykać po pustyni albo po biegunie. Aż tak ekstremalnie jednak nie będzie, ale będą iskry, będą petardy i będzie też pewnie parę wydarzeń o charakterze mniej wybuchowym.

Przede wszystkim schodzę z drogi utwardzonej i płaskiej. Oprócz paru startów w mieście następny sezon ma należeć do biegów terenowych i górskich, do szukania wyzwań na zboczach, w błocie i krzakach :)

Po całkiem udanym starcie w Maratonie Warszawskim dopadło mnie, pewnie jak większość biegaczy, pytanie "Co dalej?"
Pierwsza myśl - wybieram ładne miejsce, fajną, szybką trasę i cisnę dalej na kolejną życiówkę w maratonie. I ta myśl mnie przywaliła jak płyta chodnikowa. Wizja zimowych treningów wg znanego już schematu tylko ...trochę szybciej .... zasiała mi w mózgu ziarno niepokoju, że w połowie zimy wymięknę, bo powieje rutyną i nudą.

foto ze strony: http://www.ultralemkowyna.pl/pl/

A może by tak góry? Wystartowałam w październiku w biegu "Łemko Trail 29", ale marzyły mi się góry konkretne i odcinki dłuższe - takie co najmniej Łemko x2. Marzyło mi się COŚ WYJĄTKOWEGO!  Z pomocą przyszła mi Matka. Nie, nie moja, tylko ta co Biega. Otóż któregoś dnia w naszej rozmowie, Matka Biega znana w realu jako Agnieszka, na moje westchnienie, że marzy mi się kiedyś Rzeźnik, ale nie mam z kim, zgłosiła na moją partnerkę ... siebie. Jakby piorun we mnie trafił! W jednej sekundzie zrozumiałam, że to jest to, czego szukam i że to może stać się celem, dla którego będę trenować w zimie jak Rocky Balboa nawet w najsyficzniejszą pogodę. Wątpliwości "czy dam radę taki kawał" zaczęły mi się mieszać w głowie z euforycznymi myślami "TAK! Chcę to zrobić!" I już wiem, to będzie moja PETARDA 2015!


Jeżeli tylko nam się powiedzie w losowaniu, to myślę, że stworzymy niezły team na Rzeźnika. Aga biega mniej więcej na podobnych prędkościach jak ja, poza tym ma już za sobą start w MGS i jest pieruńsko wytrzymała. To ja będę musiała się podciągnąć treningami, żeby jej z tą wytrzymałością dorównać.

Co jednak, jeśli nas nie wylosują? Buuuu. Cięcia żył nie będzie (chociaż może łezki popłyną), ale na wszelki wypadek szybko wymyślam awaryjną Petardę bis. Trochę krótszą, ale równie piękną, i z tego z co słyszałam, również bardzo trudną. Maraton Gór Stołowych - 53 km. Uczta dla oczu, miejsce kaźni dla nóg.

foto ze strony: w-droge.pl
Czy nie za wysoko mierzę? Mam przecież za sobą tylko dwa biegi górskie i to krótkie. Jeden co prawda wygrałam, ale są one NIEPORÓWNYWALNE trudnością i długością z tym, co planuję. 
Mam jednak chęć, wiarę i wielką wolę walki. Mam też dwie nogi. Powinno wystarczyć. Na początek do ciężkich treningów (bo nie wątpię, że takie będą), a potem do samych startów.  

Oczywiście na samych marzeniach i odważnych deklaracjach daleko się nie zajedzie, więc zanim odpalę swoją petardę, po drodze chciałbym zaliczyć parę iskier czyli celów pośrednich.
  • Na początek lajtowo czyli Cykl Biegów Górskich w Falenicy, z lepszymi wynikami niż rok temu (niby żadne to góry, ale formę robią)
  • W marcu weekend biegowy w Górach Stołowych
  • 25 kwietnia start w maratonie Wielka Prehyba w Szczawnicy 
  • W maju bieg treningowy na dystansie ok. 50-55 km w Bieszczadach
No i wreszcie:
  • 5 czerwca RZEŹNIK lub (jeśli się nie uda w losowaniu) 4 lipca - Maraton Gór Stołowych.

A pomiędzy: bieganie, treningi w Świętokrzyskich, schoding, rower górski, ćwiczenia stabilizacji i wzmacnianie ogólne. Ultra samo się przecież nie zrobi  :)

O i taka to petarda: BUM!


A co z tytułowymi MUST-RUNAMI? 
Obowiązkowym punktem programu będzie jak co roku Półmaraton Warszawski. Tym razem jednak nie pobiegnę go jako trening przed maratonem, ale chcę pocisnąć i poprawić wynik z 2013 roku (1:44:11). Wynika więc z tego, że trochę BNP, interwałów i rytmów też w zimie porobię. Tak naprawdę to ja całkiem je lubię :)  





17 komentarzy:

  1. Widzę, że ktoś, podobnie jak ja, nie może się doczekać ciężkiej pracy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kurcze, żebyś wiedział. Przebieram już nogami :) I nie mogę się doczekać 1 grudnia - zapisy tu i tam :)

      Usuń
  2. Super. Wspaniały cel! Mam nadzieję, że Wam się uda. Gdyby jednak szczęście w losowaniu Wam nie dopisało nie wszystko jednak stracone. W tym roku Maraton Lubelski był jednocześnie biegiem eliminacyjnym do Rzeźnika. Może w przyszłym roku również tak będzie. W każdym razie trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maraton Lubelski, z uwagi na profil trasy, świetnie się na klasyfikację do Rzeźnika nadaje ;-)

      Usuń
    2. Dzięki :) A po Lublinie zdarzyło mi się jeździć i faktycznie, płasko to tam nie jest - w końcu to Wyżyna Lubelska :)

      Usuń
    3. W tym roku suma podbiegów Maratonu Lubelskiego wynosiła ponad 240 metrów. Mocne wrażenia gwarantowane. Zapraszam 10 maja :)

      Usuń
  3. Yyyyyy. Przeczytałam i aż się obejrzałam za siebie, gdzie stoi ta matka pieruńsko wytrzymała ;) Że to niby ja? Lomatkozcórką - poczułam Brzemię Odpowiedzialności.
    A tak na serio: musi się udać! Nie dostałam się na maraton do Berlina - jakieś losowanie musi być szczęśliwe i będzie to losowanie na Rzeźnika, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bądź taka skromna koleżanko przejeżdzająca z facetami 230 km w dwa dni ;-) Ja wierzę że się uda załapac w tym losowaniu :)

      Usuń
  4. Może jestem jakiś dziwny, ale ja na "nudne" treningi pod kolejną życiówkę w maratonie jaram się jak dzieciak. Za to bieganie po górach nie ciągnie mnie w ogóle. Na razie przynajmniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A startowałeś kiedyś w górach?

      Usuń
    2. No właśnie w tym sęk. Nie chce mi się tak daleko jeździć ;-)

      Usuń
    3. Daleko? To co ja mam powiedzieć? :)

      Usuń
  5. To się będzie działo! Trzymam kciuki za losowanie, bo że na treningach będziecie zasuwać, to jestem spokojna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie dziękuję, żeby nie zapeszyć :) A zasuwać już powoli zaczynam

      Usuń
  6. Jak nas wszystkich wylosują, to dopiero będzie... pĄrzeźnik :) Już naliczyłem co najmniej 5 par.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale by było SUPER!!!! Jakie pasta-party ;-) Ty to sobie wyobrażasz w ogóle? ;)

      Usuń
  7. W marcu w takim razie być może się spotkamy. Uwielbiam Góry Stołowe i postanowiłem sobie, że także chcę pokochać je od tej biegowej strony. Mam nadzieję, że poprzez bieg nie stanie się na odwrót. :P

    OdpowiedzUsuń