piątek, 6 czerwca 2014

Bieg na Czuja 2.0

I zdejmujemy proszę Państwa zegareczki, wyłączamy telefony, pulsometry i biegniemy!  - taki to właśnie bieg. Na czuja. Niekoniecznie wygrywa, ten kto przybiegnie pierwszy, tylko ten kto najmniej pomyli się w deklarowanym czasie przybycia na metę.



Po co tak? Żeby sprawdzić, na ile znasz swój organizm i tempo biegu. Żeby być może wystartować po raz pierwszy z poczuciem, że masz szanse na wygraną, nawet jeśli na starcie minie cię dwudziestu dziarskich umięśnionych lekkoatletów i po chwili zobaczysz po nich tylko kurz. 

Pamiętam pierwszy Bieg na Czuja, który zorganizowałam parę lat temu 26 grudnia na Kabatach  - wystartowali sami znajomi, w sumie chyba 5 osób, a jednej nawet udało się po drodze zgubić (ale się znalazła - pozdrawiam Asię!). Rok temu Bieg na Czuja odbył się już w ramach akcji Polska Biega 2013 i razem z biegami dla dzieci zgromadził 45 uczestników, mimo że pogoda była fatalna. W tym roku było więc w zasadzie oczywiste, że akcja Polska Biega nie odbędzie się bez naszego wawerskiego Biegu na Czuja i biegów z serii "Wawer biega od dziecka". W końcu to już tradycja, a że warunki do biegania na dzielni mamy super, to grzechem by było z tego nie skorzystać.

Biuro Zawodów i wspaniałe wolontariuszki 
 Tym razem pogoda przegięła w drugą stronę - był upał podchodzący pod 30 stopni, chociaż w lesie aż tak to nie przeszkadzało. Zaczęło się od 3 biegów dla dzieci. 3-5 latki biegły na 100 m, 6-9 latki na 300 m i wreszcie 10-12 latki miały do pokonania już pół kilometra. Rozgrzewka, przygotowanie przedstartowe czyli mamy wiążą sznurówki i poszli! Każdy mały biegacz i biegaczka zasuwał ile fabryka dała i każdy został na mecie uhonorowany medalem i paczuszką ze słodką nagrodą. Uwielbiam patrzeć jak dzieci biegną :)  





Po dzieciakach w okolicach Biura Zawodów zebrała się spora grupka śmiałków gotowych sprawdzić, na ile znają swoje własne ciało i tempo biegu. Wśród nich byli i rodzice małych biegaczy i osoby, które przyszły tylko dla "czujnej" piątki. Deklarowane czasy wahały się od 19 do 51 minut i po 21 minutach na mecie pojawił się zziajany pierwszy zawodnik. Potem stopniowo przybywali następni - zarówno samotnie z pełnym skupieniem na twarzy i mocnym finiszem, jak i w parach, na luzie i z uśmiechem od ucha do ucha. Super sprawowały się tu dzieciaki - część z nich została po swoim biegu, żeby dopingować rodziców, więc latały wzdłuż ostatniej prostej alarmując nas czekających na mecie "Biegnie następny zawodnik!!!". Przy tak kameralnej imprezie, każdy dostawał po przekroczeniu linii mety grupowe brawa. Każdy był zwycięzcą :)



Byłam bardzo zadowolona bo w biegu wystartowało dużo moich Gazel i Pum: Krysia, Celina, Sylwia, Marta i Magda i wszystkie w fajnym czasie pokonały trasę, a Kryśka z Celiną otarły się o pudło myląc się w deklarowanym czasie zaledwie i 20 sekund. Oto co dają regularne treningi.  

Po biegu w oczekiwaniu na zliczenie wyników końcowych, zawodnicy wsuwali banany i pili wodę, po czym zrobiliśmy grupowe rozciąganie do muzyki. Chwilę potem zabrzmiały fanfary a na podium zaczęli wchodzić zwycięzcy. Pan Mariusz, który zajął pierwsze miejsce pomylił się o jedną sekundę! 

Ukoronowaniem wszystkiego było wręczenie nagród a powiem że były bardzo fajne. Oprócz gadżetów biegowych zwycięzcy dostali karnety na masaż całościowy, ufundowane przez Przychodnię Specjalistyczną "Doktor A" , która zgłosiła się do nas jako sponsor.

Są balony, znaczy jest sponsor :) U nas Doktor A!

Tak w ogóle, to gdyby różne inicjatywy w naszym kraju działały tak jak nasza mikro-inicjatywa biegowa, to naprawdę wiele dałoby się zdziałać szybciej i skuteczniej. W ramach akcji Polska Biega połączyliśmy siły prywatno-publiczne, bo w organizację i wkład finansowy zaangażowane były osoby fizyczne (ja i Ania), Urząd Dzielnicy Wawer (zapewnienie karetki i medali) oraz Zerzeńskie Stowarzyszenie Otwarte Drzwi działające przy Parafii (zapewnienie nagród, słodyczy dla dzieci, wody, bananów i wielu innych potrzebnych do biegu rzeczy). Obu tym partnerom serdecznie dziękuję za super współpracę i pomoc!
Przy okazji wspaniała praca wolontariuszy i wolontariuszek czyli naszych rodzin i znajomych pozwoliła nam zrobić imprezę, za którą potem uczestnicy dziękowali mailowo obiecując, że za rok pojawią się znowu. I super! 2015 rokiem Biegu na Czuja 3.0, być może z dodatkowymi atrakcjami.





fot. W. Siwoń/A. Nycz

1 komentarz:

  1. Ale jak to... Bez pulsometru, endomondo w smartfonie... To tak się da? ;)

    OdpowiedzUsuń