wtorek, 22 kwietnia 2014

Sokół odleciał i to wszystko przez niego

Tak jak maraton pokonałam w spokojnym tempie aerobowym, tak pustkę po nim zapełniłam można powiedzieć sprintem. Nie zdążyłam nawet się zmartwić i pomyśleć "Co teraz?" (a zdarzyło mi się to rok temu). Po wstępnym fikaniu do góry z radości, dziś jednak mam podejrzenia, że moje kolejne wyzwanie wykracza swoją trudnością nawet poza 42 kilometry w Rotterdamie.

Radziejowa!  foto: http://www.fotografie.nowytarg.pl/

A wszystko wzięło się stąd, że zaraz po maratonie postanowiłam wreszcie zapłacić opłatę startową za Bieg Sokoła, czyli 15 km po Tatrach, zaplanowane na 6 czerwca. I tu się zdziwiłam, bo osobnik o moim nazwisku i imieniu nie występował już na liście startowej. WTF? Jeden mail do orgów i już wiem - limit czasu na opłatę był 2 tygodnie. Nie zapłaciłam, to mnie wzięli i wykreślili.

Jak to? Wykreślona ze swojego biegu roku, z debiutu w górach, wywalona z Tatr? Ty pipo, czegoś nie puściła tego przelewu od razu? Drugi mail od orgów potwierdza, że sorry gregory - trzeba było się orientować, a teraz to po ptakach. A w zasadzie po ptaku. No i z tej złości, że Sokół mi odleciał, czym prędzej rzuciłam się do szukania czegoś w zamian i ... znalazłam. 

Kobieca intuicja podpowiedziała mi, że Bieg Wierchami w Beskidzie Sądeckim, towarzyszący Maratonowi Wyszechradzkiemu może być ciekawym doświadczeniem. Termin też czerwcowy, rejon też południowy, tylko trasa deczko dłuższa bo 28,5 zamiast 15 km. Ale stwierdziłam że jak już biec to konkretnie. Nie jest to maraton górski, ale prawie trzy dychy na pewno mogą porządnie zmęczyć. Przewyższenia to 1320 m. 

Oto trasa i profil:


I jeszcze dla otuchy parę słów o biegu ze strony http://www.visegradmaraton.info/

Bieg Wierchami bo tak oficjalnie nazwano imprezę odbędzie się w całości na terenie Popradzkiego Parku Krajobrazowego, częściowo na trasach Biegu 7 Dolin organizowanego w ramach Festiwalu Biegowego co może stanowić także świetny trening i można by rzec rekonesans terenu ponieważ tu znajdować się będzie najtrudniejszy podbieg krynickiego ultramaratonu  (Gulp! - dopisek mój). 

(...) biegacze powalczą z najtrudniejszym podbiegiem zboczami Radziejowej, który poprowadzi ich w kierunku Hali Koniecznej skąd rozpocznie się drugi podbieg tym razem zboczami Wielkiej Przechyby w kierunku niebieskiego szlaku, który dalej biegaczy poprowadzi w kierunku Schroniska na Przechybie przy którym zlokalizowany będzie punkt odżywiania.

No cóż, kobieca intuicja często bierze górę nad rozsądkiem, ale dzięki temu w życiu bywa ciekawie. W każdym razie, Falenica to nie Radziejowa i z moim obecnym doświadczeniem "górskim" mogę sobie co najwyżej pozbierać jagody na pierwszym kilometrze podbiegu pod Radziejową, zanim padnę twarzą w krzaczory. Czas więc na trening. Jako że chwilowo odcinam pępowinę i kolejne starty w tym sezonie zamierzam ogarnąć bez Planodawcy, muszę sobie z pomocą internetów ustalić jakiś kierat treningowy, który pozwoli mi godnie dotrzeć do mety po zaliczeniu już wszystkich wierchów. 

Pierwszy rekonesans w sieci przyniósł masę porad z wielu stron i portali ultra-górsko-biegowych i wyłaniające się z nich kilka słów kluczowych: sztanga, siła, podbiegi, zbiegi, skipy, siłownia. Eee, ja się na to sama zapisałam?  

Siedzę więc teraz i kombinuję jak to wszystko poustawiać. Ile razy w ciągu robić Agrykolę (6 z przyspieszeniem na końcu czy może 10)? Jak często trenować na schodach? Ile razy w tygodniu kopać się po tyłku próbując odtworzyć jakże pożyteczny skip C?  I skąd kurka wziąć do domu sztangę? 

Oczywiście nie ukrywam, że ekscytacja jest, bo ja lubię wyzwania, więc z niecierpliwością czekam na pierwsze złachanie się na takim na przykład treningu, jaki pokazany jest na tym filmiku (a robić go będę na pewno):



A poza tym to wszelkie rady od doświadczonych górali i góralek mile widziane :) Dla Was takie 28,5 km bez szczytów jak igły to pewnie żaden hardkor ale mua, leszcz nizinny, musi przez te 2 miesiące wiele się dowiedzieć i odwalić sporą robotę. A i jeszcze tydzień przed Wierchami zrobić życiówkę na 5 km w Biegu Ursynowa ;-) 

12 komentarzy:

  1. Zapisz się na obozowe treningi funkcjonalne! Są sztangi, kettle i wszelkie inne możliwe ciężary :D
    Szkoda tego Sokoła, bo byłby kolejny fajny wspólny wyjazd, ale ten Sądecki też wygląda bardzo bardzo fajnie, na pewno nie będziesz zawiedziona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł. Jeśli uda mi się to wpasować w szereg innych zajęc to myślę że to by było super rozwiązanie. A jak sie uda to może w te Tatry bym treningowo pojechała. Ale to zobaczę jak z czasem

      Usuń
  2. Trzymam kciuki, bieganie górskie to dla mnie inny (dziś nieosiągalny) wymiar :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę Cię, a kto w tym roku biegał samotnie po górach? Dowody na Twoim blogu :) Może dołączysz jednak :)

      Usuń
  3. Wybieram się na ten bieg :) Mam nadzieję, że nie zdezerteruję. To będzie mój pierwszy górski bieg na zawodach, z pomiarem czasu, więc obawy są spore. Jakieś trzy miesiące przed wiosennym maratonem zaczęłam uskuteczniać crossfit i widziałam wymierne rezultaty jeśli chodzi o siłę biegową. Także w najbliższych tygodniach zamierzam się do niego przyłożyć. Bardzo ciekawy artykuł o treningu do gór jest w kwietniowym magazynie Bieganie - niestety niedostępny online, ale w kioskach chyba jeszcze do dostania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! To pewnie się spotkamy. To też będzie mój pierwszy górski z pomiarem czasu i też własnie przebieglam swoj pierwszy maraton :) Byłam własnie na Twoim blogu i będę tam regularnie zaglądać :) Pozdrówka! A, i dzięki za informację - idę jutro po Bieganie do empiku

      Usuń
  4. No ale kto tu jest specjalistą od pionowych podbiegów? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jesli trzeba będzie używać przy tym rąk to może faktycznie moje szanse wzrosną :)

      Usuń
  5. Świetny ten trening. Aż się sama rozemocjonowałam :) myślę, że odnajdziesz się na tym biegu, jakbyś latała po górach od małego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz przecież TRXa - możesz spokojnie zrobić sobie trening funkcjonalny w domu :) Przydałyby się jeszcze berety do stabilizujących przysiadów, wykroków i wypadów - domowa siłownia gotowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Jesli nie uda mi się dotrzec na zorganizowany trening to poprzestane na domowym, co zresztą już uskuteczniam. Po środzie czworogłowe toną w zakwasach :)

      Usuń