niedziela, 31 października 2010

Pozdrawiam

Pozdrawiam serdecznie -


12 biegaczy, których minęłam na zasłanych żółtymi liśćmi ścieżkach w Łazienkach,

ekipę nordic-walkerów i walkerek idących kasztanową aleją, 

pana, który nieśmiało schowany za krzakami niedaleko Oranżerii ćwiczył tai-chi,  

starszą panią ubraną w bardzo amortyzowane buty sportowe, która maszerowała dziarsko przez cały park, kończąc swój "trening" podejściem Agrykolą do góry,

pana, który przemierzał chodnik na "nartorolkach" odpychając się radośnie kijkami,

rowerzystów, którzy we trzech robili sobie serię ostrych podjazdów spod Łazienek w stronę Placu na Rozdrożu,

ojca z synem, którzy strzelali sobie treningowe karne na Agrykoli,  

porannych spacerowiczów.


To naprawdę był świetny poranek: 1 godzinka z minutami i 12,5 km, na które złożyło się niezłe biegowe "minestrone"  czyli wszystkiego po trochu, a jedno zdrowsze od drugiego ;-)


Był trucht w dużych ilościach (5:30-5:40 min/km), był 2x interwał na odcinku 1,2 km (4:50 min/km), były 2 podbiegi Agrykolą do góry (5:18 min/km). I było słoneczko, ulubiona playlista (m.in ta świetna muza przy refrenie której zawsze mimo woli przyspieszam)  a także bardzo dobry humor.   
To naprawdę budujące, ile ludzi wyszło w sobotę rano z domu, żeby spędzić aktywnie czas. Bardzo mi było miło w ich towarzystwie, chociaż nikogo nie znałam.

6 komentarzy:

  1. Pan od tai-chi, taki krępy po 50-tce z ciemnymi włosami w kucyk i łysinką? To ja go znam, chociaż "za moich czasów" wychodził koło 6:30 rano :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja pozdrawiam Biegaczkę która dużo truchtała,zrobiła dwa interwały i dwa podbiegi Agrykolą, a słoneczko rozświetlało Jej twarz.... Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Optymistycznie się zrobiło, wbrew porze roku, jakby wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nono, 5:30-5:40 = trucht? Widzę wynik poniżej 45 minut na Biegu Niepodległości :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Eee, z tym wynikiem to już zrozumiałam, że nie ma się co napinać. Jest tyle zmiennych które mogą wpłynąć na formę tego dnia. Co będzie to będzie :-) Na razie zaczęło mnie bolec gardło ^%&^&%&%$#@# :-( Płuczę jakimś świnstwem i chodzę w szaliku. Jakiś omen zły czy co?

    @Midi - no moja droga, czyli ty też pojawiałaś się na bieganiu o 6:30 :-) Piękna pora, ale chyba wiosną-latem, co?

    OdpowiedzUsuń
  6. Pan od tai-chi w zimie po ciemku też przychodził :)
    W zimie o 6 rano w Łazienkach jest fajnie, bo tam nie ma żadnego oświetlenia, więc biega się dosłownie w ciemnościach.
    Nie to, żebym akurat lubiła ciemności, ale jak miałam biegać przed pracą, to inaczej się nie dawało...

    OdpowiedzUsuń