Impreza trwa, pierwsze dwie setki weszły, ale przecież do domu jeszcze nie idziemy, więc chyba powinnam sięgnąć po następne. Apetyt przecież rośnie w miarę jedzenia a i jest w czym wybierać. Zatem co dalej...?
Płodozmian
Plan mam na tę drugą część startowego sezonu już ogarnięty w całości, ale na początek będzie płodozmian czyli chwilowa ucieczka z ultra-pudełeczka. Liczę, że góry się na mnie nie obrażą, a ja nie odwyknę od biegania po nich.
Wymyśliłam to sobie tak:
- 30 lipca - Ultramaraton Powstańca 1944 r. 63 km w Wieliszewie
- 2 września - Półmaraton Praski BMW w Warszawie
- 16 września - Garmin Ultra Race 53 km w Górach Stołowych
- 14 października - Łemkowyna Ultra Trail 70 km w Beskidzie Niskim
- 11 listopada - Bieg Niepodległości 10 km w Warszawie
Jak widać więc przez najbliższe prawie 2 miesiące nie będzie gór. Booo?
Bo zachciało mi się szybko biegać, z naciskiem na słowo SZYBKO :)
Trenować do górskiego ultramaratonu można różnie, ale pewien element jest stały - nie biegasz bardzo szybko, bo i po co ci to. Nie oznacza to, że trening pod ultra to człapanie, absolutnie nie! Trenowałam przed Lavaredo kilometrówki i pięćsetki nie bez powodu - prędkość daje wydolność, a przy dłuższych odcinkach też wytrzymałość, ale w moim przypadku ta prędkość kończyła się na granicy drugiego i trzeciego zakresu tętna. Zapierdalanki, że umarł w butach nie było, a zapierdalanka się przydaje. Odmula, jeszcze bardziej podnosi wydolność, uruchamia inne mięśnie i fajnie pobudza.
Stukilometrowe ultra w górach to po części bieg, ale po części też marsz, a nawet w chwilach kryzysu i kurewskiego pionu zwykłe pełzanie przez czołganie. Kocham górskie ultra, uwielbiam, ale chcę mieć jego niedosyt, a nie przesyt, więc teraz rzucam sama sobie rękawicę pod tytułem 'ULTRAMARATON POWSTAŃCA 1944 R.".
http://ultra.wieliszew.pl/ |
Po lesie, po łąkach, po wale wzdłuż Narwi, po asfalcie - tak się będziemy tam ścigać, z przewyższeniem 150 m na całym dystansie i być może w pełnym słońcu. Będzie ciekawie, bo zawodnicy oprócz punktów odżywczych będą zaliczać okolicznościowe punkty historyczne, odbijać karty startowe a nawet ponoć wspinać się na wieżę kościoła.
Chcę się tam sprawdzić i wcale nie podchodzę do tego biegu na zasadzie "co to jest dla mnie 63 km", tylko traktuję to jako poważny czelendż :)
Co to za laska? To ultraska
A jak już zaliczę (albo i nie) ten wieliszewski czelendż, to jeszcze bardziej ucieknę ze swojej szufladki. Najwyższy czas rozprawić się z dystansem 21,1 km. Wynik 1:42 w półmaratonie czeka na to już od dwóch lat. Mówią o mnie ultraska, ale ja chciałabym być jak John Malkovich, tfu... jak Dominika Stelmach - Versatile runner (żarcik!).
Nie skazujcie mnie tylko na ultra, bo chcę jeszcze trochę się pościgać na ulicy. Asfalt oczywiście nie cieszy kolan mych, ale atestowana trasa Półmaratonu Praskiego BMW w odległości 10 km od domu jak najbardziej.
Nie skazujcie mnie tylko na ultra, bo chcę jeszcze trochę się pościgać na ulicy. Asfalt oczywiście nie cieszy kolan mych, ale atestowana trasa Półmaratonu Praskiego BMW w odległości 10 km od domu jak najbardziej.
W sierpniu więc będzie treningowo tak płasko, że aż wklęsło. No dobra, w ramach siły biegowej trochę podbiegów też się zrobi, ale ogólnie czas na SPEEDWORK. Tempówki, 15x300/300, BNP i te klimaty.
Góralu czy ci nie żal, góralu wracaj do hal!
A potem zatęsknię - wiem to. Zachce mi się gór, gramolenia się na szczyt i zbiegu po korzeniach. I wtedy ja, zamiast tęsknić na odległość, spakuję plecak i ruszę do Radkowa na start w Garmin Ultra Race. Taka cwana będę. Dlaczego akurat tam?
Bo po pierwsze, już od dawna wołają do mnie Skalne Grzyby i Błędne Skały "chodź do nas, przebiegnij się tu"...).
Po drugie zaś ten Garmin Ultra Race ma na 53 kilometrach niecałe 1840 m przewyższenia. Kto biega po górach, ten wie, że to zapowiada w miarę biegalny bieg (czy się mylę?), taki w którym przyda się szybkość, a ją, wicie rozumicie, mam nadzieję mieć.
http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/3282460,5,37,68861,Gory-Stolowe-Skalne-Grzyby.html |
PĄ bawi się w błocie
Ostatnim górskim akcentem tego sezonu ma być za to kultowa już Łemkowyna-Błotowyna. To przez pĄpkinsów i dla nich jadę gotowa na ten sam błotny pierdolnik na szlaku, jaki był rok temu. Kto normalny z innych powodów skazywałby się na taplanie w tym przez 70 kilosów. No chyba tylko ultrasi i ultraski ;-) A może w tym roku będzie sucho i powita nas złota piękna jesień? To by była zupełnie inna, chociaż zapewne piękna Łemkowyna. Ps. po cichu liczę na błotko ;-).
W listopadzie mainstream
Nie będę pod koniec roku zbyt oryginalna, pół Warszawy biega Alejami Niepodległości 11 listopada. Smutno jednak jakoś tak siedzieć w domu tego dnia i nie biec Alejami. A przy okazji może okaże się, że tak jak rok temu, jeszcze trochę mi tej szybkości zostało :)
Takie to plany. Ktoś gdzieś powiedział, że jak chcesz rozśmieszyć Boga, to powiedz mu o swoich planach. Nie wiem, co mi tam szykuje Bóg czy los, ale ja rozpiskę lubię mieć, najwyżej potem będziemy robić roszady, sprzedawać pakiety (zwłaszcza na ŁUT) i kombinować. Trzymajcie jednak kciuki, żeby mi się ten post nie zdezaktualizował.
Masz jakiś konkretny plan/strategię na Ultra Powstańca? :)
OdpowiedzUsuńJakim tempem będziesz biegła? Równo czy z jakimś podziałem na odcinki?
Obiecałam Robertowi M., że tym razem, wbrew sobie, pobiegnę bez planu i na luzie ;-) A tak na serio to będę pilnować żeby nie zacząć za szybko, bo czuję że to ultra zacznie się rozgrywać po 40-tym kilometrze. Czołówka biegu i tak ustalona - wygrywa (pewnie też open) Patrycja Bereznowska a oprócz niej będzie też parę mocnych zawodniczek. A Ty jaki masz plan?
UsuńTo mój debiut na takim dystansie wiec na spokojnie i z wyczuciem. Treningi także nie były idealne więc podchodzę do startu z dystansem. Pierwsza połowa gdzieś po 5:30. Pytanie czy to Twoje tempo czy lecisz szybciej. Mam wrażenie, że mimo wszystko chcesz pocisnąć :)
UsuńTo nie jest dla mnie b. ważny start, Skupiam się na półmaratonie, więc jesli tylko coś nie będzie grało (ból czy coś) to odpuszczę. Ale chciałabym to przebiec w całości. Problem polega na tym, że 13 x trzeba się zatrzymać, bo jest ileś tam PK i ileś punktów historycznych które zaliczasz (odbijasz kartę startową jak na BNO), a pod koniec wspinasz się na wieżę kościoła (tak bylo rok temu), więc wlicz to sobie do średniego tempa :) ps. na bank nie zacznę po 5:30 - dużo wolniej :)
UsuńDzięki za cenne uwagi :)
OdpowiedzUsuń