wtorek, 2 lutego 2016

Zimowe Biegi Górskie w Falenicy nr 2 czyli o przebudzeniu mocy ale jeszcze nie mojej



Bieganie zawodów w Falenicy jak to bieganie - lokomotywy zwyczajowo sapały i dyszały, bo tam się chyba nie da inaczej. Tym razem nawet dyszały bardziej, a przynajmniej lokomotywa Ava, bo przez ten trochę ubity, a trochę wymieszany z piachem śnieg było pieruńsko ciężko. Co zresztą pokazały wyniki czyli marne jak na moje możliwości 55:09 (tłumaczę to sobie też moim statusem non-iron woman, bo żelaza ciągle jeszcze za mało, chociaż suplementuję się intensywnie). 



No w każdym razie miałam 3,5 minuty w plecy do edycji bezśnieżnej z początku stycznia, a znajomi od 2 do 5 minut.  Ogólnie rzecz biorąc start na straty, jeśli chodzi o generalkę, ale przecież biegam tam "pod góry", więc w moim przypadku są to starty trochę treningowe. Oczywiście nie ściemniajmy - fajnie jest poprawiać wyniki i się trochę pościgać, więc się człowiek zachetuje na tych podbiegach za każdym razem, żeby było jak najszybciej. 13 lutego czeka mnie za to pierwszy poważniejszy start w tym sezonie czyli Icebug Winter Trail na dystansie 21 km. Patrząc na prognozy można zakładać, że ICE to on raczej nie będzie, ale metry do urobienia w górę nie spłyną zapewne wraz ze śniegiem. 

Wracając do Falenicy, moc jednak powoli budzi się w niej, bo 23 stycznia uroczyście powróciły na szósty podbieg Spodnie. Spodnie Mocy
Może niektórzy pamiętają, że od dawna wisiały tam sobie na drzewie takie złachane dżinsy i w pewnych kręgach zaczęły uchodzić za symbol i totem, bo wbrew temu że w Polszcze wszystko szybko ginie, gdy zostaje w miejscu publicznym bez łańcucha, one nie ginęły, tylko wisiały. 
Aż tu pewnego razu biegnę sobie i co? Nie ma! Zajumali Portki Mocy! A jednak ...

No więc ponieważ bez nich biegało się nieswojo, wyciągnęłam z szafy stare i podarte dżinsy męża, skonsultowałam czy, aby na pewno pozwala zrobić z nich nowy totem i w naszej Smashingowej pĄgrupie (Krasus, Rob, Groszek, ja, Jacek i Marcin) zawiesiliśmy je na kwadrans przed zawodami wysoko na drzewie, opatrując wcześniej nasprejowanym na różowo głównym hasłem bojowym czyli #OZD! 


Marcin W. w akcji



No i teraz jest już w porząsiu :)

5 komentarzy:

  1. Za te spodnie to Ci się Ava należy jakiś złoty medal! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) No, bo pewnie w generalce wiekowej się nie uda ;-) Ale do 3-ciej 2,2 min. w plecy, powalczę :)

      Usuń
  2. Ewa, rozszyfrujesz to OZD ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam zimowe biegi - zwłaszcza po śniegu, choć nie na długie dystanse. ;) To mroźne powietrze, skrzypienie pod butami i jakoś więcej uśmiechów rozsyłam biegając niż latem. ;)

    OdpowiedzUsuń