czwartek, 1 sierpnia 2013

O tym, czego nie robiłam, zanim zaczęłam biegać

Sezon ogórkowy to i post ogórkowy :) 




Dziś o rzeczach, a właściwie zachowaniach, które w czasach "niebiegowych" do głowy by mi w ogóle nie przyszły. Odkąd jednak zaczęłam  regularnie biegać, na mundurku mogę sobie wyszyć między innymi takie sprawności:

1. sprawność gimnastyczki: opieranie nogi np. na koszu na śmieci koło przejścia dla pieszych i rozciąganie dwugłowych albo łydek podczas czekania na zielone (bez względu na ilość współprzechodniów)

2. sprawność płaza czyli zwierza zmiennocieplnego: bieganie na dworzu przy temperaturze 37 st. C ewentualnie minus 18 st. (bo przecież jest plan!)

3. sprawność żula: chowanie butelki z wodą w krzakach podczas wybiegania, żeby się można było napić po nawrotce (trochę potem głupio ją wygrzebywać z krzaków, jak akurat ktoś przechodzi, ale co zrobić)

4. sprawność śledzia: kąpiel w wannie wody, do której wsypałam kilo soli (bo regeneracja to podstawa :)

5. sprawność radiolokatora: kładzenie pulsometru na balkonie na 10 minut przed treningiem (żeby złapał satelity)

6. sprawność audiofila: sprawdzanie tempa piosenek pod kątem szybkich interwałów (czyt. wyszukiwanie tych co mają 170-180 BPM (beats per minute))



A Wy, zdobyliście jakieś ciekawe sprawności? Robicie rzeczy, które dla biegacza wcale nie są dziwne, a innym nie przyszłyby raczej do głowy? :)

20 komentarzy:

  1. Trochę Ci się z cyferki przy punktach pokićkały od tych ogórków, czepiam się;)

    Ale tekst fantastyczny, uwielbiam takie:) Ja, poza Twoimi, bo z wieloma się zgadzam:)) zdobyłem sprawność bociana - na światłach, w windzie czy przy myciu zębów stoję na jednej nodze (często z zamkniętymi oczami), świetnie działa na stabilizację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O faktycznie, już poprawiłam, dzięki. Ogórki + upał źle robią na głowę ;-)
      A tego bociana muszę poćwiczyć - ostatnio przy takich próbach (jedna noga, oczy zamknięte) grzmotnęłam o kabinę prysznicową :)

      Usuń
    2. Ja praktykuję w windzie, ludzie w fabryce dziwnie patrzą, ale kto by się przejmował?;)

      Usuń
  2. Przy myciu zębów albo gotowaniu lub gdy stoję w windzie ćwiczę wypychanie miednicy ;) W różnych miejscach rozciągam łydki. Udoskonaliłam taktykę siusiania w krzakach - czy jestem schowana, czy nikt mnie nie nakryje, czy zdążę, zanim komary zrobią ze mnie sashimi i czy nie pacnę gołym tyłkiem w śnieg. Więcej grzechów nie pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, sikanie mnie rozwaliło na łopatki!

      Usuń
    2. To wypychanie miednicy to mi też Aga zalecała - ale jeszcze mi aż tak nie weszło w krew :) Taktyka sikania bardzo ważna - gratuluję sprawności druhno Haniu! :) BTW, na wakacjach miałam w tym roku niezłe spotkanie z komarami. Biegalismy przy jeziorze. Wczesniej byla tam mega powódź, potem upały. Weszłam na chwilę w krzaczki na siku i w mgnieniu oka rzuciła się na mnie świeżo wylęgnieta armia licząca pierdyliardy komarów - nigdy w życiu tyle nie widziałam na raz. Machałam rękami, klepałam się, wrzeszczałam a i tak ze 20 mnie zdążyło ugryźć przez niecałą minutę :)

      Usuń
    3. @Krasus, bo faceci nie wiedzą, jaka to logistyka, gdy nie sika się na stojąco :)
      @Ava, no i wtedy staje się przed dylematem - pęknięty pęcherz, czy pokłuta pupa ;)

      Usuń
  3. Ostatnio się przyłapałam, jak mimochodem - czekając na zielone, rozciągałam czworogłowe. Z innych moich nawyków: za każdym razem, gdy idę w pracy do łazienki, robię małe rozciąganie. Na szczęście łazienka jest duża i ma parapet, o który mogę się zaprzeć ;) pewnie wszyscy się dziwią co ja tam zawsze tak długo siedzę, ale się nie przejmuję ;) no i chowanie butelki w krzakach też swojego czasu obczaiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to rozciąganie mimochodem to chyba biegacze mają zakodowane. Ja lubie rozciągać też łydki jadąc w centrum handlowym taką tasmą samobieżną (typu ruchome schody tylko bez schodów) :)

      Usuń
  4. Fajny post :-)
    Sprawność strusia pędziwiatra - po porannym bieganiu prysznic, ubranie się, makijaż i śniadanie zaliczam w ekspresowym tempie, by móc możliwie szybko wyjść z domu.
    Zamiast sprawności żula posiadłam za to sprawność wielbłąda i w razie potrzeby mam wodę w bidonie w nerce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj, spokój, gdzie te czasy co człowiek robił oko przez 15 minut, i czy aby kreska na górnej powiece jest równo? :) Też się raczej mocno streszczam między bieganiem a pracą:)

      Usuń
    2. Mam ten luksus, że na wyjścia do piaskownicy nie muszę się malować ;) No ale kręcenie loka na szczotce lub zabawy z prostownicą odeszły w siną dal :)

      Usuń
  5. Super post :) ja jeszcze mam sprawność planisty - jak wcisnąć treningi w plan dnia żeby owca była cała i wilk syty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uważam że wielu biegaczy to mistrzowie organizacji czasu - nie ma memłania i co by tu zrobić, bo mi się nudzi. W sumie to naprawdę da się skonstruować taki dzień biegowo-pracowo-rodzinny jak się tylko chce.

      Usuń
    2. Tak, pod warunkiem, że nie ma się czynników nieprzewidzianych, np. chcesz wstać wcześnie na trening, a dziecko postanawia zasnąć o 23 i jeszcze parę razy zmienić miejsce spania, co sprawia, że rano masz ochotę zjeść budzik, byle tylko przestał dzwonić ;) Albo - masz zaplanowane rozciąganie lub jakąś robotę w czasie drzemki potomka, a on postanawia nie spać w ciągu dnia. I tak dalej :)

      Usuń
  6. świetny wpis. bardzo zabawny i jaki trafny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. przeczytałam podtytuł i myślę sobie - no tak, sezon ogórkowy (ale dosłownie - bo wczoraj u mnie w domu była produkcja kilkudziesięciu słoików ogórków, chyba mi się mocno odcisnęło ;)), post ogórkowy - Ava pewnie jakąś oczyszczającą dietę ogórkową robi. Czytam dalej, myślę - ok, przy bieganiu to i odżywianie ważne, więc faktycznie jakaś zdrowotna głodówka. Czytam dalej i coś zaczyna mi się nie zgadzać... przeczytałam komentarze i doznałam olśnienia :D.

    Zgadzam się z rozciąganiem zawsze i wszędzie. No i ekspresowa toaleta poranna - ile razy wpadałam na wykład rano po bieganiu, siadałam na zajęciach i jeszcze czułam przyspieszony puls pobiegowy ;). I żadnych kolorowych mazideł na twarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, dieta ogorkowa bardzo skuteczna - to tak jakby pić wodę, ewentualnie z solą. Ale za daleko to się nie pobiegnie po tym :)Też robiłam ostatnio małosolne ale JEDEN słój a nie kilkadziesiąt! Uff, musiałaś sie narobić :)
      Co do mazideł to nieźle spływają jak je zbyt szybko się nałoży po bieganiu - make-up kapie z brody ;-)

      Usuń
  8. Ja ostatnio zdobyłem sprawność susła - zasypiania natychmiast po dzieciach, by rano być w miarę wyspanym na treningu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to akurat bardzo przydatna sprawność - marzę o niej zawsze gdy się kręcę z boku na bok w łóżku do późna wiedząc, że rano trzeba się będzie zerwać na trening :)

      Usuń