Co to był za dzień – 15-tego dnia sierpnia, po raz pierwszy na
lokalnym wawerskim odpuście
odwiedzający mogli skorzystać z porad dla biegaczy :) A porad tych udzielał kto?
Hm… ja!
No to może najpierw wyjaśnię, co odpust parafialny zwany też festynem ma wspólnego ze
mną i bieganiem?
Koneksja sięga opisywanego tu Biegu na Czuja, który organizowałam w Wawrze wspólnie z bardzo aktywnym sportowo Zerzeńskim Stowarzyszeniem „Otwarte Drzwi”. Przed festynem dostałam od stowarzyszenia propozycję, czy nie chciałabym pojawić się na ich stoisku i poudzielać porad biegowych dla chętnych. Co za pytanie – uwielbiam biegać, ale tak samo uwielbiam gadać o bieganiu, więc decyzja zapadła w nanosekundę.
Koneksja sięga opisywanego tu Biegu na Czuja, który organizowałam w Wawrze wspólnie z bardzo aktywnym sportowo Zerzeńskim Stowarzyszeniem „Otwarte Drzwi”. Przed festynem dostałam od stowarzyszenia propozycję, czy nie chciałabym pojawić się na ich stoisku i poudzielać porad biegowych dla chętnych. Co za pytanie – uwielbiam biegać, ale tak samo uwielbiam gadać o bieganiu, więc decyzja zapadła w nanosekundę.
Oprócz tego postanowiłam wyjść do ludzi z nową inicjatywą (o
której za chwilę), a ta impreza była doskonałą okazją, żeby to zrobić.
A odpust jak to odpust – balony, plastikowe pistolety,
kiełbasa z grilla i chleb ze smalcem. Jednak ku mojemu zdziwieniu już z samego
rana pojawił się pierwszy chętny z pytaniem, co ma jeść w tygodniu przed
maratonem, bo się właśnie szykuje. No to mu mówię, żeby na 2-3 dni przed zaczął ostro ładować
węglowodany. „Czyli sery i mięso?” – pyta. Eeee??? No nie, bardziej makaron i
bułki z miodem :). Poradziłam jak umiałam bazując na całej swojej wiedzy z literatury biegowej i
własnym doświadczeniu.
Następny był pan ratownik medyczny – biega dużo, ale pierwszy
maraton był porażką – odcięło na 30-tym i ukończył w 5:20. Jak się poprawić?
Pytam, jak i ile biega. No zawsze tyle samo, tempo takie samo. Jakieś interwały?
Nie. Ćwiczenia wzmacniające? Nie. Rozciąganie? "Proszę pani, jak tak nie lubię
się rozciągać, że wolę 15 min. dłużej pobiec niż się porozciągać". Poradziłam
żeby zmieniał tempa, robił raz w tygodniu szybsze kilometrówki lub
dwukilometrówki, a w ogóle to pobiegł 15 min. krócej, ale na koniec się
porozciągał i dzień "po" chociaż przysiady porobił.
Był też pan, który sieknął w marcu z marszu połówkę biegając wcześniej
raz w tygodniu, ale że akurat kolega pakiet miał na
zbyciu to wystartował. Efekt – problem z łąkotką, lekarz, fizjo i fizyko, od
tamtej pory bóle. Jak wrócić do biegania? Pytam – robi ćwiczenia wzmacniające?
Rozciąganie? Na twarzy zamiast entuzjazmu zniechęcenie. "Trójka małych dzieci to
biegam późno. Wieczorem to ja już nie mam siły ćwiczyć jak wrócę z biegania". Tłumaczę, że ćwiczenia, że marszobiegi i stopniowe zwiększanie dystansu,
ale 3x w tygodniu a nie raz. Nie wydawał się przekonany.
W sumie udzieliłam pięciu porad (w tym jednej kobiecie która pytała „Jak
przebiec 10 km na zawodach?”) i uważam to za sukces. To znaczy zainteresowanie
ludzi na odpuście tematem biegania.
Oprócz tego mam wstępnie 12 chętnych kandydatek do Babskiego Klubu
Biegowego, który planuję założyć. 2 razy w tygodniu
trening – jeśli będzie więcej osób, to powstanie grupa początkująca (Gazele) i grupa zaawansowana (Pumy) i
jedziemy. Póki co 90% chętnych to Gazele, ale tym, co daje do myślenia jest przekrój
wiekowy. Najmłodsza 34, najstarsza 58. I
wszystkie bardzo chcą biegać. Boją się czy dadzą radę, ale chcą, dlatego wizja
klubu tylko dla babek im się podoba. Że nie trzeba będzie gonić facetów i
stresować się, że są w ogonie. W jakim ogonie? – mam nadzieję poprowadzić te panie pięknie do jakiegoś startu na 5 km. Jedyne czego trzeba, to trochę
czasu i ich chęci. Moim problem może być natomiast czas, bo będę musiała pogodzić swoje treningi do maratonu wiosennego, jesienne wypady w skały, no i właśnie treningi klubowe. Ale mam nadzieję, że damy radę. W każdym razie moja dzielnia już biega, a biegać będzie jeszcze bardziej. Uważajcie na Gazele i Pumy na wawerskich scieżkach.
bardzo fajnie,ze udaje Ci się zarażać bieganiem :)
OdpowiedzUsuńSery i mięso rozbawiły mnie do łez. Jakbym dostał takie pytanie twarzą w twarz, to pewnie wybuchnąłbym śmiechem na miejscu.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, Ciociu Dobra Rada :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z klubem. Bardzo ciekawa inicjatywa.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, może nawet podkradnę na naszym odpuście :D Klub też super - kobiety dużo łatwiej biegają w grupie. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńwow, ale super!
OdpowiedzUsuńz tymi węglami... dobrze, że nie padło "czyli słodycze?" ;)
No akurat przed maratonem to dyspensę można sobie zrobić czyli trochę tych słodyczy powsuwać :)
UsuńGazele i Pumy - lubię to:)
OdpowiedzUsuńKlub powstaje w Warszawie? Mam 18 lat i z chęcią bym się przyłączyła, czy mogę prosić Twojego meila w celu kontaktu? :)
OdpowiedzUsuńJasne - pisz na esiwon (et) post.pl :)
UsuńGazele i Pumy - fajny pomysł!
OdpowiedzUsuń