niedziela, 11 listopada 2012

Biało-czerwone zamknięcie sezonu


fot. Maratonczyk.pl

Uffffff, no to po sezonie startowym 2012! Dzisiejszy Bieg Niepodległości nie był może najbardziej wymarzonym akcentem końcowym, ale i tak ogarnęło mnie uczucie ulgi i solidnie wykonanej roboty po której należy się relaks (duży lany Żywiec raz, poproszę! ;-).  To był bardzo dobry rok - zero kontuzji, wszystkie życiówki poprawione. Pot na treningu wylany :)

Dziś nie zrobiłam życiówki - do najlepszego wyniku w tym roku zabrakło 30 sekund, ale w sumie nie za każdym razem muszę być jak maszyna gotowa, z każdą śrubką naoliwioną i przygotowaną do bicia rekordu. Zrobiłam czas 49:23 netto, a podczas kryzysu na 8 km  nawet zastanawiałam się, czy zejdę poniżej 50 min. Już od trzeciego biegło się ciężko, a kilometry się dłużyły (znów nie miałam Garmina i bałam się przyspieszyć, żeby nie skonać za półmetkiem). Poza tym było mi potwornie gorąco. Chłód na parkingu Arkadii był zwodniczy i bez sensu zmieniłam lekką koszulkę spodnią na termobieliznę narciarską, na której miałam startówkę WOSiR-u.  To był błąd, nawet rozważałam striptiz na trasie, ale śmiałości nie starczyło. Na pocieszenie piękny medal dostałam :)


No w każdym razie było, jak było - przede mną 3 tygodnie roztrenowania. Czy rzucę natenczas bieganie? Nie! Będzie jednak lajtowo. Do grudnia nie zamierzam robić żadnych interwałów, tempówek czy innych "spidłerków", co najwyżej hamować jeśli mnie poniesie. No... z jednym małym wyjątkiem :)))

Za tydzień startujemy rodzinnie w pierwszym z cyklu Rodzinnych Biegów Górskich w Choszczówce. Dystans: 10.7 km. Suma przewyższeń: ok. 300 m. Teren: trail (piach, drogi leśne).


Czy to aby klocek, który pasuje do mojej układanki pod nazwą Roztrenowanie? No niby nie, ale... mam  argumenty "za" i nie zawaham się ich użyć:
1. pobiegnę sobie treningowo,  bez napinki na wynik, bez zerkania na Garmina
2. będzie to super okazja na rodzinną integrację biegową, bo nasz 7-latek Tomek szykuje się na pudło w biegu na 100 m "Mamo, a po tym biegu dostanę puchar i takiego misia jak kiedyś w Biegu Krasnoludków?" ;-)
3. ten bieg  zapoczątkuje mój plan robienia w zimie siły biegowej. Idealnie byłoby, gdyby odbył się w grudniu, ale się bierze co jest, jak nie ma wyboru. Poza tym lubię poznawać nowe tereny, a po lasach i wydmach Choszczówki jeszcze nie biegałam.

Oprócz tego, przez najbliższe 3 tygodnie mam planach tylko luźne krótkie truchty (słowo harcerza) i tzw. trening krosowy, więc liczę że zdążę odpocząć i nabrać głodu biegania.
W ramach krosowego, aby nie obrosnąć sadłem, pouczęszczam na treningi funkcjonalne u Agi i Olka gdzie parę rzeczy jest gwarantowane (np. spalanie nadmiaru kalorii, uruchomienie wszystkich mięśni i totalne zakwasy). Oczywiście będzie też wspinanie 3 razy w tygodniu.  

Za to za miesiąc zaczynam się szykować do M jak... Maraton. Tadaam! Jestem póki co na liście startowej na Łódź czyli Uć, ale czekam na rozwój wydarzeń z maratonem Orlenu w stolicy. Byłoby bliżej i termin ciut lepszy (21.04.2013). Zobaczymy, aczkolwiek jak ci od orła wymyślą na przykład 3 pętle, to nie wchodzę w to. Póki co kolejna relacja będzie po "Tour de Choszczówka" - Hasta la vista!

ps. Mąż bloga nie prowadzi to ja się pochwalę za niego - dziś kolejna życiówka, tym razem 46:19. Rok temu miał 50:43.



8 komentarzy:

  1. Brawo!Gratki dla Ciebie I Twojej "gorszej"połowy;)Oooo gdy był striptiz w Twoim wykonaniu to nie mógłbym odżałować, że nie wystartowałem w Warszawie;)Powodzenia w RBG:)pozdrowionka;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, ciepło było. Też się tego zupełnie nie spodziewałam w listopadzie. Gratuluję biegu i bawcie się dobrze za tydzień :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna pogoda była, fakt! Gratulacje: dla Ciebie, bo weszłaś na nowy poziom po fatalnym okresie kontuzji i trzymasz się na nim mocno (aż strach się bać, co będzie na maratońskim debiucie ;)), dla męża, bo robi fantastyczne postępy. No i do zobaczenia u Agi i Olka (CF, czy warsztaty z siły? :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki pogodzie nie musiałem korzystać z depozytu, bo wystarczyło rozebrać się w aucie i rozgrzać się w drodze na start. Super bieg, bez dwóch zdań:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wynik! Jeśli dobrze liczę to od Tarczyna znaczna poprawa :) Ja chciałem bardzo na te górskie biegi podjechać ale z mojej wsi to za ogromna wyprawa by była... powodzenia dla całej rodzinki!

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Hanka - do Agi i Olka idziemy 19 listopada w pon. - czyli chyba na CF :) Dziś nie damy rady.
    @Leszek - dzięki za dobre słowo, faktycznie czuję się mocniejsza niż w pierwszej połowie roku, oby to dalej szło w tym kierunku.
    Dzięki wszystkim za gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję decyzji o tym biegu na "m". A co do roztrenowania to spotkałem się z opinią, że warto jednak robić roztrenowanie "kompletne", czyli zero biegania - podobno układ ruchu musi odpocząć, nawet u amatora bez wielkiej ilości nabieganych kilometrów

    OdpowiedzUsuń
  8. @Adam - no właśnie tak się zastanawiałam czy nie zrobić totalnego detoxu ale nic mi nie dolega aktualnie, a w paru miejscach przeczytałam że pół godzinki truchtu 2x w tygodniu szkody nie zrobi więc jednak zostawiam tę minimalną ilość - wyjdzie mi z tego 10 km/tyg. - chyba niedużo, prawda?
    Co do Maratonu to faktycznie decyzja rodziła się długo i jest przemyślana :) Z niecierpliwością czekam na start przygotowań

    OdpowiedzUsuń