Jak w tytule. W miarę wygrzebałam się z przeziębienia, kontuzja można powiedzieć wyleczona, więc nie pozostaje nic innego jak wreszcie pobiec w Biegnij Warszawo. Że biec jestem w stanie, to wiem, bo parę treningów przeplatanych minutowymi przerwami na marsz już za mną (ostatni wczoraj 6,5 km) i w sumie wszystko jest OK, ale... 6,5 km to nie 10 km.
A co będzie jak kontuzja wróci??? To pytanie mnie dręczy. Niby bieg po prostej bez ruchu skrętnego kolana nie powinien zaszkodzić więzadłu bocznemu, jednak blizna jest dość świeża, bo z sierpnia. A tu jeszcze usłyszałam "wsparcie" - ja bym na twoim miejscu nie biegł.
Pobiegnę, ale (jak to mawiała Anna Patrycy w reklamie) z pewną taką nieśmiałością. Najbardziej boję się utrzymania kontroli nad sobą. Bo głowa mówi - dużą część dystansu maszeruj, a nogi jak wiadomo na takich biegach po prostu mnie ponoszą (vide Półmaraton Warszawski). A więc muszę pilnować głowy i dam znać jak poszło.
Stawiam na 1h 15 min, ale nie zakładam żadnego tempa. Zobaczymy jak bardzo się pomyliłam :)
Nie chcę być banalny - ale będę;-)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze:) Biegnij WarszAvo!
dAVAj do przodu :) Baw się dobrze!
OdpowiedzUsuńNóg nie słuchaj, biegnij głową ;) Powodzenia.
OdpowiedzUsuńJa będę pierwszy raz, nie wiem czy w ogóle mogę liczyć na 1h15 ;) ale trzymam kciuki za nas obie!
OdpowiedzUsuń