Moja dzielnica jest bardzo fajna, dziewicza nawet trochę na tle pozostałych warszawskich dzielnic. Cywilizacja mniej tam dociera. Pługoodśnieżarki na przykład.
Popatrzyłam wczoraj rano za okno i uznałam, że dam radę pobiegać - po takim hartowaniu na lodowcu tzw. "w-morde-wind" mi nie straszny. Niestety poranna wycieczka chodnikiem, a potem autkiem po wawerskich uliczkach zmieniła tę optymistyczną wizję w obraz mnie leżącej z nogą na wyciągu wśród ludzi w białych kitlach.
O starych wytartych Pegasusach na tym lodzie i śniegu mogłam zapomnieć, więc stwierdziłam że czas uzbroić się w odpowiedni sprzęt. Sprawa podobna do zmiany opon (której notabene nie zdążyłam zrobić, więc poznałam wczoraj uroki Kolei Mazowieckich - dobre zapiekanki mają na peronie 2 W-wa Sródmieście - po godzinie czekania na pociąg smakują mega).
Wracając do tematu, postanowiłam zaatakować na ostro i bez półśrodków. Czyli najpierw wyguglać "buty biegowe kolce zima", bo taki mi przyszedł do głowy pomysł na rozwiązanie problemu śniegu i lodu. I znalazłam coś fajnego, a piszę o tym, bo potrzebuję konsultacji w temacie - a więc: Ludzie! czy ktoś w tym biegał? zna? poleca?
1. Kolczaste Icebug Phyto
2. Icebug Heros (o ile wiem z dokładaną na podeszwę nakładką z kolcami - niezły patent, bo można zdjąć na asfalt!)
3. No i w trosce o suche skarpety - fachowe stuptuty
Kwestie cen na razie pomijam - na szczęście nie wysłałam jeszcze listu do Rovaniemi i mam wolne miejsca w tabelce z nagłówkiem "Kochany Swięty Mikołaju! Byłam grzeczna w tym roku, więc przynieś mi proszę... "
PS. Dopisek z ostatniej chwili (30.11.2010 godz. 13:20) - zostawiłam w warsztacie samochód do zmiany opon i w międzyczasie odbyłam 45 minutowe, fantastyczne bieganie w moich trailowych Pumach Havasu (zwanych tez Rodalban). Powiem szczerze że na śniegu dają radę. Uslizgi tylko na błocie pośniegowym i w zlodzonych koleinach. W głębszym śniegu ubitym przez samochody spoko. Ale nadal interesują mnie Icebugi :-)
* nie jestem przedstawicielem handlowym firmy Icebug, jakby co
Na śnieg do tej pory wystarczały mi trailówki. W tym roku dokupię sobie tylko stuptuty i jestem już kompletnie zaopatrzona na zimę :)
OdpowiedzUsuńpiątą zimę będę biegał :) buty te same co do tej pory czyli całoroczne ;) przy większych mrozach podwójna skarpetka, tak jak większość Zabieganych. Co niektórzy podobnie jak Hanka stosują trailówki. No, ale Wy Dziewczyny delikatne istoty :) dbajcie o siebie żebyście nam nie chorowały ;) tylko biegały i pisały :)pozdrowionka
OdpowiedzUsuńPo niedzielnym bieganiu po lodzie też myślałem nad butami z kolcami. Dziś, po bieganiu po zwykłym, obfitym śniegu doszedłem do wniosku, że zwykłe trailówki mi starczą. Nawet na wyślizganym śniegu dają radę. Ale jak zima da popalić podejście może mi się jeszcze zmienić.
OdpowiedzUsuńIcebug to jest bardzo dobra firma, ich buty robią to, co obiecują. Mam od zeszłego sezonu zimowe (nie-biegowe, tylko zwykłe trekkingówki), nadają się podobno do -30 i rzeczywiście, przy -26 nie było problemu. Mają porządną podeszwę, która się mało ślizga (na lodzie tak, ale na ubitym śniegu nie).
OdpowiedzUsuńButy biegowe są dobre, w miarę lekkie i bardzo odporne na zużycie (koleżanka 3 sezony pod rząd biega, ładnych parę tys. km i na moje oko nic nie widać). Mają opinię niezniszczalnych, znajomi mówią, że noszą Icebugowe zimówki tyle lat, że im się dawno znudziły, a śladów zużycia ani widu i nie ma pretekstu, żeby sobie nowe buty kupić :)
Kolce to dobry patent, jak przewidujesz lód - na śniegu wystarczy zwykła podeszwa z w miarę agresywnym, nie zużytym bieżnikiem.
Na Stegnach na giełdzie narciarskiej urzęduje facet, który jest dystrybutorem Icebuga na PL. Można się z nim potargować, wcześniej warto zadzwonić (tel. na www icebug.pl) i poprosić, żeby przywiózł konkretne modele i rozmiary do mierzenia.
Tutaj (w FI) w sklepach sprzedają oddzienie kolce do zakładania na buty, rozważam zaopatrzenie się, chociaż w sumie chodzić i tak się da. Można też sobie łatwo samemu zrobić - wyjmujesz z buta wkładkę wewnętrzną, wkręcach centymetrwe wkręty, wkładasz z powrotem wkładkę i już. Koszt - kilka zł i pół godz. czasu. Masa ludzi tak biega, kiedyś to była jedyna dostępna metoda...
Jeśli planujesz biegi zimowe przy niskich temp., to ja bym Ci polecała jakieś buty z membraną - nie przemięka, a do tego jest rozkosznie ciepło. Poniżej -10 jest mi za zimno w zwykłych "letnich" butach, nawet podwójne skarpetki niewiele dają.
Kiedyś myślałem ;) o takim "ustrojstwie"
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/nakladki-antyposlizgowe-raki-kolce-na-buty-roz-l-i1344302361.html
ale się nie zdecydowałem ;)
Ava, polecam termo-gatki. Takie do połowy uda. Mnie zawsze marzną cztery litery, więc w tęgie mrozy zakładam ocieplane galotki pod ocieplane legginsy i wtedy jest uroczo :) W wersji hardkorowej, narciarskie kalesony pod ocieplane legginsy albo ocieplane legginsy pod ocieplane spodnie od dresu ze sklepu na T. (tego z kawą).
OdpowiedzUsuńJa też się zastanawiam nad kupieniem kolców, a właściwie już się zastanowiłam, tylko kupić trzeba :-) A te icebugi naprawdę kusząco wyglądają...
OdpowiedzUsuń