wtorek, 13 lipca 2010

wracamy do normy

Kanikuła się skończyła i czas wrócić do normalnego rytmu tygodniowego czyli 2-3x sobie biegamy i 2x się wspinamy. Niestety te 32C za oknem to zdecydowanie nie jest normalny rytm, ale skoro w mrozie biegałam to i w upale pobiegam. Poza tym wczoraj wspinałam się w upale na ściance i przeżyłam, a więc test your body!
Dzisiejszy trening rozpoczełam o 7 rano jakże mile zaskoczona - spodziewałam się patelni od świtu a tu okazało się że temperatura była idealna, chmurki na niebie i naprawdę aż się chciało. Na początku jednak ciało za bardzo nie chciało. Po starcie mój bieg kojarzył mi się z bajką Tuwima "ruszyła maszyna po szynach ospale, szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem..." Przez pierwsze 500 m czułam się właśnie jak zardzewiała ciuchcia ze stalowym podwoziem, jednak jakoś się rozkręciłam z czasem i potem szło w miarę gładko. 6km wykonane, chociaż bez planowanych mini-sprintów. To następną razą, obiecuję.

Natomiast o godzinie 13 w skwarze piekielnym dotarłam do biura zawodów Biegu Powst. Waw. gdzie odebrałam żółty jak jajecznica t-shirt okolicznościowy oraz numer startowy i okolicznościowy worek na śmieci, też ze starannie przyklejonym numerem. Był także.. 10-proc. kupon rabatowy na kawę w Icoffee dla klientów Banku PKO - chyba coś się komuś pomyliło przy konstruowaniu pakietów :-)
Teraz to już się cieszę że bieg jest wieczorem. Gdyby Ursynów Interrun ze swoją godziną startu o 13:00 odbywał się w tym tygodniu to chyba potrzebne by były spryskiwacze ogrodowe na trasie do polewania zziajanych zawodników, nie mówiąc o leżankach dla omdlałych ;-)

1 komentarz:

  1. Mmmmm... Sprytne to z kuponem dla klientów PKO BP - upał, chcesz mrożoną kawę, zakładasz konto i idziesz z kwitkiem po napój, a bank już Cię ma ;-)

    PS. Jest nieprzytomnie gorąco. Nawet wcześnie rano.

    OdpowiedzUsuń