https://bernadettedownunder.blogspot.com/2019/08/via-valais-suggested-haute-route-for.html?m=0 |
Wizja dotarcia tam i zmierzenia się z The Via Valais Trail Running Grand Tour owładnęła mną jakoś niedługo po powrocie z zeszłorocznej wyprawy do Kornwalii. Z różnych tras, które znalazłam jako potencjalny następny cel (tak, tak, z tego już się nie da wyleczyć) tylko ta powodowała taki jakiś ścisk tam wewnątrz mnie, gęsią skórkę i myśl, że muszę... no po prostu muszę tam się znaleźć.
Dodali trawersy, zmienili częściowo przebieg odcinków, ale wprowadzili ją też na wysokości dochodzące do prawie 3500 m npm. Całość zaczyna się w Verbier, a kończy u stóp Matterhornu w Zermatt.
Wyszło z tego coś takiego:
Oczywiście pokonanie tego szlaku biegiem to sprawa mocno hipotetyczna - raczej będzie więcej power hikingu, pod koniec dnia już nie takiego "power" jak sądzę oraz ostrożnego skradania się. Po połączeniu wszystkich odcinków razem do kupy i dodaniu polecanych przez autorów bonusowych szczytów wychodzi nam monstrum z takimi oto parametrami:
Prawie 16 tys. metrów w górę, ponad 16 tys. w dół i tylko 3,3% trasy po płaskim, hahahaha. Ale tam gdzie da się biec, z chęcią się przebiegnę. Trasa została wstępnie podzielona na 9 dziennych odcinków czyli jakby się zdawać mogło, zbyt lajtowo dla biegacza górskiego. Jednak po dogłębnej analizie pionów i podłoża doszłam do wniosku, że ma to sens. Jest tam po prostu cholernie trudno. Udało mi się połączyć dwa najłatwiejsze dni w jeden, ale uznałam że dalej kompresować nie będę. Po pierwsze 30 km w Alpach z plecakiem to nawet na jeden dzień konkret (szczególnie gdy robisz to 8 dni pod rząd), a po drugie tym razem chciałabym mieć czas żeby usiąść i popatrzeć dookoła, zjeść batonik w spokoju a nie w biegu, poczekać na zachód słońca na szczycie, nie gnać jak wariat, jak to było w Kornwalii.
https://bernadettedownunder.blogspot.com/2019/08/via-valais-suggested-haute-route-for.html?m=0 |
https://pl.wikiloc.com/szlaki-wycieczki-piesze/3x3000-barrhorn-inners-barrhorn-schollihorn-39018795/photo-25274727 |
A teraz uwaga, po raz pierwszy nie będę na swojej fastpackingowej wyprawie sama. Ku mojej wielkiej radości decyzję o dołączeniu podjął Wojtek - mój mąż i dopiero wtedy zrozumiałam, ile szczęścia dodatkowego dostajesz, gdy tak wyjątkowe chwile, jakie zapewne tam mnie spotkają, będę mogła dzielić z kimś mi najbliższym.
A zatem bilety do Genewy i z powrotem mamy kupione - miejsca noclegowe w górskich chatkach i kwaterach w miasteczkach zabukowane (tym razem bez namiotu będzie). Plan jest znów, żeby robić to na lekko - małe plecaki, a w nich śpiwory wymagane w tych chatkach, jedzenie, ciuchy na złą pogodę, raczki (!) do przechodzenia przez pola lodowcowe, franki, powerbanki i te sprawy.
Turtmannhutte (https://twitter.com/valaiswallis/status/1143087230837252096/photo/2) |
Nie pozostaje teraz nic innego jak trenować. Czasu jest względnie sporo, bo lecimy 22 sierpnia (to taki zamiennik UTMB, któremu po odrzuceniu mnie w losowaniu z satysfakcją pokazuję faka :D). Z drugiej strony, o ile ja mam bazę biegową, o tyle Wojtek już nie bardzo. Owszem biegał kiedyś i to całkiem szybko, ale długa przerwa sprawiła, że w zasadzie musi zaczynać od nowa.
Trzeba też jednak spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że treningi do Via Valais powinny przede wszystkim polegać na chodzeniu i bieganiu po górach i to wysokich i stromych. Na trasie spotkamy łańcuchy, drabiny, przepaście i spore ekspozycje, więc to z tym trzeba się też oswoić.
A zatem hello Taterki! Pierwszy zaplanowany wspólny wypad już na przełomie maja i czerwca i zapewne nie będzie on ostatni. Do tej pory unikałam miejsc typu Świnica, Orla, Rysy, ale wygląda na to że czas przełamać opór, żeby potem nie robić w gacie np. na przełęczy Schöllijoch. Oprócz tego w lipcu mamy już zaplanowany trekking w Pirenejach.
Zejście z przełęczy Schöllijoch (3343 m npm) |
Przeciwko pomysłowi robienia przez nas tej trasy przemawia wiele:
- nie mamy doświadczenia w Alpach,
- ja mimo wspinania mam coś jakby lęk przed ekspozycją :)
- nie mamy 20-letnich stawów i ścięgien,
- nie zarabiamy we frankach szwajcarskich*
*butelka wody w schronisku na 2900 m npm gdzie będziemy spać kosztuje 15 CHF (!) - dowożona jest tam helikopterem. W planie zakupowym mamy więc już filtr do wody Trail Shot MSR. Nie pytajcie, ile kosztuje nocleg na 10-osobowej sali z własnym śpiworem :D
Ale mimo tych przeciwności czasem trzeba po prostu powiedzieć YOLO i rzucić się na wyzwanie, bo jak wiadomo najgorsza rzecz, jakiej możesz żałować (o wiele gorsza od porażki) to to, że w ogóle nie spróbowałeś :)
Rzucić się, to znaczy nie jechać tam na spontanie - raczej przez najbliższe 7 miesięcy robić wszystko, żeby temu wyzwaniu tam podołać. Ale robić to tak, żeby się nie skontuzjować - i to jest dopiero trudne zadanie - znaleźć złoty środek, ten treningowy sweet spot.
Postaram się wrzucać regularnie mini raporty z przygotowań treningowych moich i Wojtka do Via Valais pod hasłem "Od zera do bohatera" ;-)
*zdjęcia podpisane: https://bernadettedownunder.blogspot.com/2019/08/via-valais-suggested-haute-route-for.html?m=0 pochodzą z bloga Bernadette Benson, australijskiej ultrabiegaczki.
Bardzo zręczną alternatywą filtra MSR jest SteriPen :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź, ciekawa alternatywa!!!
UsuńJak tam przygotowania?
OdpowiedzUsuńCzekam na raporcik, bo mnie z jednej strony nosi już w czasie tej izolacji, a z drugiej motywacja średnia do mocnej aktywnosci, bo cele odległe.