Inspiracją do tego akurat posta stała się nowa książka na mojej półce czyli "Jeszcze jedna mila" Pam Reed. Oj ostrzyłam sobie zęby na kawał dobrej literatury biegowej. I co? Po przeczytaniu ostatniej strony powiedziałabym "Pam, you'd better run (than write)".
Pam jest niesamowita. Ma na koncie naprawdę ogromne osiągnięcia (m.in wygrała Badwater z czasem lepszym o 5 godz. od kolejnego zawodnika). To szalona babka, rekordzistka w biegach 24-godzinnych, która postanowiła m.in. przebiec bez snu 480 km sama dla siebie. Naprawdę jej życie to materiał na super książkę, a powstała o tym książka "noo.. fajna". Niby ciekawa, ale jakoś tak kupy się nie trzymająca w swojej strukturze, przede wszystkim brakuje mi w niej emocji sportowca, który mierzy się z wielkimi wyzwaniami. Sporo ciekawych rzeczy się można dowiedzieć, ale jednak kończąc ją miałam poczucie niedosytu. No coż, Pam świetnie biega, lecz nie musi równie świetnie pisać.
No w każdym razie odstawiając ją na półkę pełną innych książek biegowych, pomyślałam że każda z moich książek ma swój cel i w chwili
gdy jak ryba wody potrzebuję motywacji i inspiracji do biegu
- sięgam zawsze po "Bez granic" Chrissie Wellington. Ta rewelacyjna triathlonistka potrafiła przekazać przede wszystkim emocje towarzyszące startom, rywalizacji czy trudnym treningom i naprawdę zainspirować nawet zwykłych amatorów takich jak ja, mimo że jej wyniki są wybitne i dla wielu nieosiągalne.
- drugą takim motywacyjnym kopem jest "Jedz i biegaj" Scotta Jurka. Chociaż z samego tytułu wynika że będzie o żarciu, sfera inspiracji i motywacji jest w tej książce doskonale obecna, jest mnóstwo jego wrażeń z tras mega-ciężkich zawodów, a opis zmagań Scotta z trasą Badwater (kryzysu a potem odrodzenia) to po prostu mistrzostwo.
- jest też słynne "O czym mówię, gdy mówię o bieganiu" którą napisał Haruki Murakami. To pierwsza książka biegowa, którą przeczytałam i pamiętam, że wtedy mocno mnie zainspirowała. Murakami fajnie pisze - polecam :)
- mam nową perełkę czyli "Szczęśliwi biegają ultra" Magdy Ostrowskiej-Dołęgowskiej i Krzysztofa Dołęgowskiego - Bardzo dużo inspiracji prosto od dwojga ultra-szaleńców z naszego podwórka czyli Krzyśka i Magdy.
- przeglądam książkę człowieka-kozicy czyli "Biec albo umrzeć" Kiliana Jorneta - to taki zapis emocji faceta, któremu chyba naprawdę bliżej do kozicy górskiej niż zwykłego biegacza. W książce oczywiście są relacje z biegów, ale dominują przemyślenia, niektóre mocno odjechane :)
- biegam też w myślach z "Urodzonymi Biegaczami" Christophera McDougalla. To książka z jajem, o plemieniu Raramuri vel Tarahumara, wyścigu na dnie kanionu, Caballo Bianco, zwariowanej Jenn, ikonach amerykańskich stumilówek (jak Leadvillle) i bieganiu bez butów.
gdy chcę konkretnych porad biegowych to też wiem gdzie uderzyć
- "Biegać mądrze" Richarda Benyo - zbiór "felietonów" napisanych we wspólpracy z największymi tego biegowego świata. Mają one fajny układ bo pokazują dany problem/zagadnienie z dwóch kompletnie różnych punktów widzenia przedstawiając różne za i przeciw, np. Biegaj pod kontrolą/Biegaj bez kontroli, Biegaj szybko/Biegaj wolno, Biegaj sam/Nie biegaj sam.
- i znów wtedy biorę "Szczęśliwi biegają ultra". Przed moim debiutem w Rzeźniku chłonęłam każdą stronę jak gąbka wodę. Naprawdę jest tam dużo fajnych porad i doświadczeń górskich biegaczy, a przy tym ludzi, dla których ultra to pasja życia.
gdy szukam planów treningowych
- myślę Jack Daniels. Ten dla wielu "guru" treningu biegowego napisał naprawdę solidną biblię treningową z tabelami, VDOT, planami przygotowania do różnych dystansów i wieloma poradami czyli "Bieganie metodą Jacka Danielsa". Chociaż sama w końcu zdecydowałam się przed pierwszym maratonem na indywidualny plan, wiem że Danielsowe plany niesą lekkie, ale naprawdę przynoszą efekt.
- a jest też jedna książka tego typu na mojej półce. Zupełna nowość czyli "Maraton zaawansowany" P. Pfitzingera i S. Douglasa. Dużo tabel, planów, zdjęć ćwiczeń - jednym słowem konkret treningowy.
- zaglądam do "Książki kucharskiej dla aktywnych" M. Fitzgeralda - tego od wagi startowej. Fajne, apetyczne foty, proste przepisy i dokładnie rozpisane wartości odżywcze - to zalety. Co prawda trochę za dużo tu składników drogich na naszym rynku jak masło migdałowe, orzeszki piniowe, quinoa, ale zawsze można pokombinować z zamiennikami. Np. Quinoa --> kasza jaglana
- pomocny jest też znów Scott Jurek i jego "Jedz i biegaj". Każdy rozdział jego książki kończy się fajnym przepisem na coś, co Scott poleca. Taka rekomendacja dla dania powoduje, że tym bardziej mam ochotę je zrobić (i parę zrobiłam) - jak np. słynne "Batony Scotta" (czyt. batony z kota) z fasolą adzuki, albo "Guacamole że ja pitolę". W jego przepisach też jest sporo składnikow, których nie uświadczysz w sklepiku pod domem, ale warto czasem wybrać się po nie do eko-sklepu.
- wiem że niedawno wyszła "Kuchnia dla biegaczy. Siła z roślin" ale jej nie mam. 100-procentową weganką raczej nie będę, ale jako aktywny roślinożerca na bank znalazłabym tam różne fajne przepisy, więc pewnie ją sobie kupię.
- przy okazji zdradzę, że mam pewien pomysł na książkę kucharską dla osób aktywnych - fajnie by było gdyby kiedyś powstała :)
Ewa ale mnie trafiłaś ! Moja żona zaczytuję się w tym Murakamim a ja ? Ja tam Danielsa koło poduszki układam i po Japończyka bym nie sięgnął a tu proszę oświecenie z Twojej strony. Murakami o bieganiu coś napisał ! Już kupiłem będzie w środę do odbioru. Dzięki.
OdpowiedzUsuńHubert
Ha, no proszę, ja też lubię H.M. - chociaż te jego książki są nieźle odjechane. Daj znać czy Ci się podobała ta o bieganiu
Usuńjaka bogata lista! Choć czytam sporo, to z tych książek czytałam tylko Jedz i biegaj i uważam, że to fajna, inspirująca książka o wychodzeniu z biedy, kompleksów itp. Polecam także Bieganie metodą Gallowaya - to taki prawie "podręcznik" biegania, ma sporo cennych informacji. No ale w Twoim wpisie najbardziej podoba mi się to, że w ogóle mówimy o czytaniu! :) słowem biegacze nie są przyssani do TV? :)))
OdpowiedzUsuń