W tym temacie szkoły są różne. Ogólnie jedna radzi, żeby w ostatnim tygodniu przed maratonem zrobić sobie 3 dni orbitowania bez cukru, a po nich FORZA!!! ostre ładowanie węglowodanami.
Druga szkoła sugeruje tylko zwiększenie ilości węglowodanów w ostatnich dniach bez takich radykalnych historii jak low-carb.
Dlaczego radykalnych?
Dlaczego radykalnych?
- Po pierwsze, dla organizmu biegaczy, których jadłospis bazuje na zbożach, owocach, kaszach, makaronach i słodyczach, 3 dni "węglo-abstynencji" może być nie lada szokiem (zmęczenie, osłabienie, wkurzenie na cały świat).
- Po drugie - założenia są takie, żeby podczas tej diety zrobić jeszcze 1-2 treningi i ogólnie może być to jedno z cięższych doświadczeń, bo elegancko się wypłukujemy z glikogenu, a posiłki nie nadchodzą. Ani jajeczko ani wędlinka mocy nie da w tym momencie.
- Po trzecie - jeśli tego nie testowaliśmy, to lepiej nie robić eksperymentów na własnym organizmie przed kluczowym startem sezonu.
Cel tej diety jest taki, żeby się właśnie najpierw wypłukać z glikogenu, a na 3 dni przed maratonem zacząć gromadzić jego zapasy.
Czego w ciągu 3 dni cięcia węgli robić się na pewno nie powinno ?
1. Odchudzania (ktoś tu wpadł na pomysł robienia wagi startowej na 5 dni przed maratonem? Hm, po 25-tym będzie wleczone). To że planujemy obciąć węgle nie oznacza, że mamy też obciąć drastycznie kalorie i jeść jak wróbelki.
2. Redukcji węglowodanów do zera. Ma być low-carb, ale nie zero-carb. Zostają więc warzywa i 2 owoce dziennie (szczególnie jeśli jeszcze robimy treningi), żeby nie osłabić za bardzo organizmu.
Co wytnę z mojej diety ?
To proste :) Węgle proste! Złożone zresztą też, czyli słodycze, pieczywo, makarony, kasze, fast food, suszone owoce i owoce typu banany, mango, ananas, winogrona i.. piwo,
CO ZJEM?
Chudy nabiał (nie serek 0%, ale też nie tłuste camemberty - raczej twaróg, mozarellę, fetę), mięso, jajka, ryby, orzechy, warzywa, trochę owoców. Weganie mogą postawić na orzechy, soję i strączkowe.
MOJE MENU na 3 dni cięcia węglowodanów ułożyłam sobie mniej więcej tak. Na pewno będę dużo pić, a oprócz tego:
PONIEDZIAŁEK
Śniadanie: Serek biały z rzodkiewkami, szczypiorkiem i ogórkiem
Kromka chleba z samych ziaren z jajkiem na twardo
Przekąska: Jabłko i kakao (o kurcze, magnez i potas na skurcze!) na mleku
Obiad: Pieczony w folii pstrąg + sałatka z pomidorów z oliwkami
Kolacja: 2 kanapki z chleba z ziaren z kozim twarożkiem + papryka
WTOREK
(dzień treningowy czyli trucht 8 km)
Śniadanie: Omlet z pomidorami i szpinakiem, posypany pestkami słonecznika
Kakao (j.w)
Po treningu: jabłko
Obiad: indyk + pieczone warzywa (cukinia, bakłażan, cebula, pomidory)
Podwieczorek: pomarańcza
Kolacja: Caprese czyli mozarella z pomidorami
ŚRODA
(dzień treningowy, krótkie BNP)
Śniadanie: Jajecznica z kromką chleba z samych ziaren
Po treningu: Sok z marchewki, gruszka
Obiad: Spaghetti z cukinii z szynką lub kurczakiem, pesto z natki i serem mozarella
Podwieczorek: Kilka śliwek
Kolacja: Pieczona w folii ryba ze szpinakiem
A CO POTEM?
Potem węglowodanowa uczta. Te 3 ostatnie dni to po prostu poezja dla wielu biegaczy, przywykłych do reżimu dietetycznego na co dzień, a szczególnie w okresie przedstartowym, kiedy to oczywiście robimy wagę startową. Ileż to razy po prostu wkurw nas ogarniał, kiedy na imprezce, u cioci na imieninach czy też w pracy towarzystwo zajadało czekoladki, babeczki, eklerki, szarlotki, a my kołysaliśmy się miarowo przód- tył nad sałatką.
No więc czwartek, piątek i sobota to pierwsza nagroda za ten cholerny maraton (mryg!)- można jeść ok. 8 g węglowodanów na kg masy ciała. Oznacza to zielone światło na wszystkie owoce, a poza tym w rozsądnych ilościach płatki zbożowe, makaron, pizzę, naleśniki, lody, czekoladę, itd. Oczywiście, jeśli nie szykujemy się do startu w Ironmanie, czy UTMB, trzeba to wszystko robić umiarkowanie (błeeee). W przeciwnym razie wtoczymy się na linię startu jako ospałe morsy i foki w pękających w pasie spodenkach zamiast w szczycie formy i pełni energii, której sobie i Wam życzę :)
Ja, co nie znaczy, że zadziała u wszystkich, w dzień przed ważnym i dużym (w sensie czasu trwania) startem, wieczorem najadam się pod korek pizzą albo makaronami. Tak pod samiuteńki korek;) Ale u kogoś może to skończyć się problemami żołądkowymi, więc raczej nie radzę eksperymentować tuż przed startem;)
OdpowiedzUsuńMnie się też sprawdza opcja "pod korek". Wcześniej nie zmieniam diety.
UsuńPod korek mówicie? Hm, chyba bym się obawiała takiego faszerowania na wieczór przed, chociaż z pewnością zapasy glikogenu są wtedy wystarczające :) A Ty Krasus tniesz węgle wcześniej?
UsuńA ten chleb z samych ziaren to sama pieczesz? Bo jeśli tak, to ja przepis poproszę :-)
OdpowiedzUsuńNazwa dość pompatyczna, ale chlebek całkiem swojski :) http://www.jadlonomia.com/2013/04/chleb-zmieniajacy-zycie.html
UsuńWygląda na to, że na ostatni maraton stawiłem się na linii startu z pustym bakiem. Spróbuję tym razem przetestować opcję cięcia a potem "do pełna" zamiast "pod korek".
OdpowiedzUsuńDomyślam się że z pustym bakiem nie poszło najlepiej? :) Ale sumie to, nic nie jadłeś przed startem albo próbowałeś zrzucać wagę dzień wcześniej? :)
OdpowiedzUsuńNie, nic z tych rzeczy. To był fatalny zbieg okoliczności, których nie przewidziałem. Długi weekend nad morzem, "rybka" bez frytek przez trzy dni i ani grama makaronu, naleśników i "naszego" jedzenia. Dzień przed zawodami, znajomy chciał uczcić nasz start i zaprosił nas na kolację do swojego hotelu a tam zero makaronu i węgli - w sumie to bałem się jeść cokolwiek. Na trzydziestym kilometrze skończył mi się prąd.
UsuńTe trzy dni niemal bez węglowodanów to był dla mnie koszmar - najtrudniejszy fragment przygotowań do maratonu :) Ale system działa. Warto się przemęczyć. Powodzenia
OdpowiedzUsuńJa przetestowałem na sobie ostatnio wersję numer 2 czyli z obcięciem prawie do zera węgli. Miałem wcześniej takie zdanie jak ty - że nie ma co eksperymentować, ale szczerze przyznam - u mnie to zadziałało. W Rzymie poszło najlepiej ze wszystkich moich startów, więc chyba przed Frankfurtem też tego spróbuję...
OdpowiedzUsuńPowodzenia w niedzielę, głodny się robię od samego czytania twojego menu :)
Ewa powodzenia jutro !
OdpowiedzUsuńDzięki! Twoje zdalne wsparcie się przydało :) 3:38
UsuńAaaaa! Dzięki za post, wskazówek i przykładowych jadłospisów nigdy dość! Zaczynam jutro przed Silesia Marathon i jakoś już tęsknię za normalnym jedzeniem :(
OdpowiedzUsuńMałga nie łam się! Te trzy dni przed maratonem to kulinarne szaleństwo, dla którego... warto biegać maratony ;-) Do zobaczenia na trasie SM!
Usuń