Nieliczne, ale podstępne siły wroga zaatakowały wczoraj przed zmrokiem - jak to zwykle po przedweekendowych zakupach w hipermarkecie. Pierwszy atak został odparty, może nie w sposób najbardziej honorowy, bo metodą uniku i ucieczki, ale wróg nie chciał łatwo odpuścić. Wdarł się w nasze szeregi jeszcze przed nocą ....
***
Dziś będzie tu słodko :). Ten wpis jest inspirowany pojawiającymi się ostatnio wyzwaniami żywieniowymi w biego-blogosferze. "Rzucam ciasteczka", "Zejdę poniżej xx kg, bo w zeszłym roku się nie udało", itd. Wygląda na to, że o wiele łatwiej jest zrobić pięć killerskich treningów biegowych w tygodniu niż odmówić sobie batonika z karmelem i orzeszkami. Bić wroga! Ha, łatwo powiedzieć. Cukier prosty to wróg podstępny, bo skubaniec potrafi być naszym przyjacielem, a z takim wygrać najtrudniej.
Bywa zbawienny - dla wyczerpanych i pozbawionych energii. I dlatego, że nie jest taki zerojedynkowy jak fajki czy alkohol, ciężko wyznaczyć granicę. A linia jest cienka i czerwona. No bo przecież idę na ciężki trening, to muszę przyjąć węgle. No bo przecież wróciłam z ciężkiego treningu, to muszę uzupełnić glikogen. Powiesz wyczerpanemu ultrasowi na 115-tym kilometrze biegu, albo alpiniście po paru godzinach pokonywania kuluaru, że cukier to samo zło? Albo dasz mu zdrową marchewkę czy brokuła? Ale wytyczyć granicę zapotrzebowania na cukier jest trudno.
Skąd u tylu osób te walki z wiatrakami, rozpoczynane po raz enty diety oraz wyrzeczenia, które kończą się efektem jojo? To proste, cukier uzależnia tak samo jak właśnie "samo zło" czyli fajki, alkohol czy narkotyki. Słodycze dają chwilową przyjemność, uruchamiają w mózgu różne reakcje chemiczne i nawet jeśli ma się po nich "kaca" to i tak sięga się z czasem po kolejne. Swiat węglowodanami prostymi stoi i ciężko się z nimi rozstać. Znacie taki napis z paczek papierosów?
A wyobrażacie sobie taki napis umieszczony na paczce ciasteczek, czekoladkach czy czipsach?
Napisy podstawiać można dowolnie. Proszę, oto pare realnych przykładów zatwierdzonych przez Ministerstwo Zdrowia:
"Palenie niszczy zęby i dziąsła",
"Palenie tytoniu silnie uzależnia - nie zaczynaj palić",
"Palenie szkodzi".
Słowo cukier zamiast palenie też pasuje - prawda? Tylko że takich napisów nikt nigdzie nie umieszcza. Są za to przy ulicach billboardy z cholernie niebiańsko rozpływającą się ustach czekoladką, ktore tak działają na nasze zmysły, że odjeżdzając ze skrzyżowania mamy już ślinotok.
Co robić? Panie premierze, jak żyć w świecie atakujacych nas węglowodanów? Samo tłumaczenie sobie, że lepiej zjeść suszoną morelę niż kostkę mlecznej z orzechami nie zawsze i nie na wszystkich niestety działa ;-) Nie mam na to recepty. Nie jestem uzależniona od słodyczy, aczkolwiek ciężko mi odmówić ich sobie w tygodniu, a wyniki tego fajnego KWESTIONARIUSZA też nie wyszły mi brylantowo. Może po prostu trzeba sobie do upadłego powtarzać samą prawdę i tylko prawdę, że nadmierne żarcie cukru niszczy zdrowie, pogarsza sportowe wyniki, bo zwiększa naszą wagę, psuje cerę, zęby i podważa wiarę we własną silną wolę.
A może jakoś inaczej? Neutralizacja kubeczków smakowych? Jakieś inne pomysły?
Tak w ogóle to nieźle się porobiło. Jedzenie w ogóle przestało pełnić w naszym świecie funkcję podstawową - dostarczenie niezbędnej energii i zapewnienie przetrwania jednostki - stało się nagrodą, pocieszeniem, rozrywką, a dla niektorych nawet przekleństwem. Czy nasi przodkowie jaskiniowcy polujący tygodniami na mamuta byliby sobie w stanie wyobrazić, że człowiek może przynieść do domu pożywienie, zjeść je a potem np. dobrowolnie zwrócić albo co najmniej wpaść w depresję, ponieważ się najadł. Co za czasy.
ps. Tekst nie jest sponsorowany przez Lindt, Ferrero ani tych od krowy. Przez Battlefield też nie.
ps. Tekst nie jest sponsorowany przez Lindt, Ferrero ani tych od krowy. Przez Battlefield też nie.
Wiesz..to jest świetny pomysł z tymi etykietami na słodyczach i słonych przekąskach. Wystarczyła by informacja "powoduje otyłość- przed włożeniem do ust zastanów się czy chcesz mieć cellulit i tłusty tyłek" - zapewne na część osób by zadziałało- albo przynajmniej zmniejszyło spożywanie tych produktów.
OdpowiedzUsuńNie jem słodyczy ani cukru od ponad 8 miesięcy :-) i żyję- Ba!! nawet mam się świetnie :-)
a ja od 5 i mam się bosko :)
UsuńA biegacie dziewczyny? Co wam daje energię zamiast cukru?
UsuńBo oczywiście wiele rzeczy może ją dawać, ale akurat jestem ciekawa jak jest w Waszym przypadku :)
UsuńDziewczyny, a co robicie jak Was słodyczami częstują?
Usuń@DrProctor, domowemu ciastu nie odmawiam :) Słodycze sklepowe (ciastka, czekoladki, batoniki) - "nie, dziękuję". I tak jestem podejrzewana o anoreksję, więc najwyżej częstujący znajdzie dowód na potwierdzenie tezy ;)
UsuńNiestety, albo skoro chyba napisy nie działają za bardzo na paczkach papierosów, bo ludzie i tak palą, tak chyba i na słodyczach niewiele by zdziałały. Chyba nie pozostaje nam nic innego, jak prowadzić z nimi nierówną walkę.
OdpowiedzUsuńChe che świetny wpis :) powodzenia w walce - ja nawet nie będę zaczynał wojny w otwartym polu. Za pomocą wyzwania żywieniowego uskuteczniam walkę podjazdową :)
OdpowiedzUsuńZ tymi napisami to mi sie kojarzy anegdota, jak facet kupił papierosy i na paczce było napisane "Palenie powoduje impotencję!" Facet spojrzał i powiedział do kasjerki: "Pani mi da te z rakiem" ;-)
OdpowiedzUsuńROTFL! Na słodyczach mogłoby być "jedzenie cukru powoduje lustrzycę" ;-)
UsuńZnakomity wpis. Cukier uzależnia jak narkotyk, ale warto sobie zrobić od niego przerwę, bo po niej gotowe słodycze już nie smakują ;) Popełniłam w zeszłym roku post na temat swojego odwyku cukrowego i tego, jakie męki przeżywałam w jego trakcie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://domety.blogspot.com/2012/11/zawartosc-cukru-w-cukrze.html
Ubawiłem się czytając, a to zdanie "Wygląda na to, że o wiele łatwiej jest zrobić pięć killerskich treningów biegowych w tygodniu niż odmówić sobie batonika z karmelem i orzeszkami." szczególnie do mnie przemówiło. Nie pozostaje mi nic innego, jak się pod nim podpisać i ucieszyć się, że zeszły tydzień zakończyłem z jedną przegraną na koncie - z rogalem świętomarcińskim ;)
OdpowiedzUsuń@Adam,ja w minionym tygodniu zjadłem z dziesięć Świętomarcińskich. Ale tego akurat nie postrzegam w kategorii porażki ;-)
UsuńWszystko jest dla ludzi- tylko z umiarem :)
OdpowiedzUsuńSwięte słowa - tylko czasem występuje problem z tym umiarem :)
UsuńJa wyznaję zasadę, żeby słuchać swojego organizmu. Jeśli raz na 3 tygodnie podszepnie mi "zjedz czekoladkę", to wtedy zjadam dwie kostki czekolady, czuję się zajebiście i więcej do szczęścia nie potrzebuję. Ale jeśli mój mózg chce mnie oszukać i podpowiada "zjedz coś słodkiego" kilka razy w tygodniu, wtedy rzeczywiście sięgam po rodzynki, morele albo śliwki suszone. Ewentualnie gumy do żucia. Kilogramów nie przybywa, a ja jestem szczęśliwa, że chociaż pośrednio popieściłam podniebienie ;)
OdpowiedzUsuńZdycyplinowana Pani :) To pewnie jest metoda - dać sobie czasem czekoladkę, ale ogólnie to stawiać na zdrowsze suszki. Wzór!
Usuń