Zaczęło się od poniedziałkowego pytania rehabilitanta "I co jakoś przebolała Pani, to że nie mogła pobiec w tym półmaratonie?" "No tak, jakoś przebolałam" - powiedziałam głośno, dodając w mysli "że przebiegłam tylko pół trasy".
Ale teraz zgodnie z moim planem zawiesiłam buty biegowe na kołku i zakreśliłam w kalendarzu 23 kwietnia jako datę ich ponownego założenia. Póki co nie biegam (oj źle mi z tym, szczególnie że taka wiosna zapanowała i jak widzę biegaczy na ulicach, to tak bym się puściła w te pędy do przodu ;-D ). Niestety nie mogę powiedzieć, że zrezygnowałam ze wspinania, bo jakoś nie jestem w stanie psychicznie tego zrobić.
Wiszę sobie, opuszczam się oraz podciągam regularnie na chwytotablicy i chodzę na swoje treningi ciesząc się że mam kreatywnego instruktora. W czwartek na przykład wspinałam się metodą "na spętanego konia". Polegało to na tym, że instruktor związał mi nogi liną na wysokości kolan z możliwością ruchu ok. 60 cm. To tak zapobiegawczo, żebym nie rwała za bardzo do góry po ścianie, nie wstawiała się wysoko i raczej drobiła nogami oszczędzając wiadomy mięsień. Smiesznie było i faktycznie napinać nogi za bardzo nie mogłam.
Co jeszcze mogę robić? Tzw. brzuszki w leżeniu. Robię sobie takich brzuszków trochę codziennie i trochę mi lepiej, chociaż i tak mam wrażenie że jakaś taka "rozklapciała" jestem. Oj trzeba się będzie zbierać po przerwie z tym bieganiem, bo 29 maja Ekiden, w którym będę miała zaszczyt reprezentować 1/6 drużyny "Blogaczy" :)
W sumie to mam dylemat, czy zalecenie "nicnierobienia" było właściwe. Mam wrażenie, że mięsień mi się kurczy, bo go nie wolno mi rozciągać, i wcale nie boli mniej, tylko tak samo. Dostałam 10 strzałów z lasera w tyłek i poza tym, że portfel schudł mi o 150 zeta (+100 za mandat za złe parkowanie pod gabinetem) nie widzę specjalnej różnicy. A poza tym lekarz nie był z kliniki sportowej. Nie wiem, może on wszystkim odradza sport przy kontuzji i ja dołączyłam do grona jego ofiar.
Aha, na stronie półmaratonu z opóźnieniem ruszył konkurs na przebranie - w czubie jest Małysz (faktycznie świetny, nawet kask miał jak trzeba), ale jakby ktoś stwierdził że mój wiosenny wianuszek był fajny to będę wdzięczna za zagłosowanie. A nuż wygram skarpetki limited Edition z kolekcji adidas wiosna 2011 ;-)
Po moich doświadczeniach z Achillesem jestem skłonna przyznać rację lekarzowi, że jak jest stan zapalny, to się nie rozciąga i nie obciąża nijak. A co fizykoterapii, to ja bym jednak wysupłała od razu więcej kasy na 20 laserów i np. 20 ultradźwięków, żeby przypuścić zmasowany atak (a nie pokrywa Ci tego ZUS? na Mazowieckiej jest fajna klinika, która ma umowę z NFZ i świetny zespół).
OdpowiedzUsuńA czy Ty masz stan zapalny? Bo chyba pogubiłam się w opisie USG. Głosowałam na Twój wiosenny wianuszek i mąż też obiecał zagłosować :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie z USG nie wynika że jest stan zapalny dlatego sie zastanawiam czemu to unieruchomienie. Dr Król od USG zalecała rehabilitację bo to stara kontuzja. A przez tą przerwę mam wrażenie że mój mięsien się skraca i boli w sytuacjach gdy nie bolało wcześniej
OdpowiedzUsuńDo 23 kwietnia zostało niewiele, może jednak daj mięśniowi odpocząć? Przecież możesz jeszcze iść na siłownię i "pakować" górne partie ciała... Lepiej odpuść teraz i zbieraj siły na Ekiden.
OdpowiedzUsuńI dobrze, że rehabilitant nie skojarzył Cię z wiosną z półmaratonu :-)
Wiosna za oknem, głos na wiosnę oddany. Szczególnie w intencji skarpetek. A 3 tygodni bez biegania szczerze współczuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za oddane głosy :-) Aktualnie pracuję nad kwestią wykorzystania półmaratońskiego wianka, 2 motylków i 5 ptaszków oraz dużej ilości sztucznych kwiatków. Gdyby ktoś coś takiego potrzebował to chętnie oddam :)
OdpowiedzUsuń