sobota, 31 grudnia 2016

Twój najlepszy prezent



Przełom roku jest trochę jak moment, w którym bierzesz w ręce pięknie opakowany prezent i delikatnie głaszczesz pudełko, zanim je otworzysz. Co jest w środku? Kolejnych 365 dni. Nie wiesz jakie będą, ani co przyniosą. I to jest najlepsze :)


Na niektóre zdarzenia będziesz mieć wpływ, na inne wcale nie. Marzysz, żeby wszystkie ułożyły się po Twojej myśli, ale gdzieś tam z tyłu głowy tkwi myśl, że życie to nie bajka i może będzie trzeba walczyć, może niejeden raz upaść. Może trzeba też będzie znaleźć w sobie siłę, żeby potem wstać, nawet jeśli upadek będzie bolesny. 

Jedno jest pewne - ten prezent z napisem TWÓJ ROK 2017 kryje w sobie mnóstwo nowych chwil, pomysłów, doświadczeń i warto zrobić wszystko, żeby były jak najlepsze. Zanim go otworzę - wyobrażam sobie, co jest w środku, co chciałabym tam znaleźć... 
.... wolny czas, zdrowie, miłość, pasję i motywację, podróże w nowe miejsca, dobre chwile, które zostaną w pamięci na dłużej, czas dla tych osób, które znam i są dla mnie ważne, czas na nowe znajomości i przyjaźnie. To tak ogólnie i refleksyjnie.   

A schodząc bardziej na ziemię, chociaż jednak poruszając się co najmniej tysiąc metrów nad poziomem morza, marzy mi się wejście w nową erę - erę prawdziwego górskiego ultra! 
Tak! W 2017 roku zamierzam przebiec w górach dwa biegi liczące ponad 100 kilometrów. To już jest ultra, że hoho, prawda? Kiedyś byłam pewna, że tego nie zrobię, teraz jestem pewna, że tego chcę, chociaż się boję. 

Marzę o Istrii 100:


i o Lavaredo Ultra Trail:


Żeby marzenia się spełniły, wykonałam nawet pewne kroki - zapisałam się, zapłaciłam, zarezerwowałam noclegi i trenuję czyli biegam i robię znaną i lubianą "siłę".  

Oprócz tych moich Petard czyli właśnie 108 km w kwietniu i 120 km w czerwcu, mam jeszcze w kalendarzu Półmaraton Warszawski w marcu, Maraton Chojnik w maju i ... tak Błotowynę czyli ŁUT 70 w październiku.  
Chciałabym też wrócić do regularnego wspinania. bo to jest sport który kocham, chociaż w tym roku przegrał u mnie walkę o prymat z bieganiem. Postaram się spełnić ten cel. 

Ogólnie jednak dużo biegania się szykuje. Czy więcej niż w 2016? Pewnie tak, chociaż już w tym roku mój licznik nabił 2662 km.
Nie wiem, ile zrobię kilometrów, ale postanowiłam tym razem nie zakładać dystansu, jaki zrobię w poziomie, tylko ile się wespnę do góry. 
Szanowni Państwo! W 2017 co miesiąc zrobię co najmniej 2000 m w pionie (co daje razem 24.000 metrów w górę) :) Trzy ośmiotysięczniki bez aklimatyzacji i extra tlenu. 

To czego mi potrzeba do spełnienia marzeń i realizacji tych planów to zdrowie, czas, trochę szczęścia i rozumu, a także niegasnącego płomyka motywacji. Tego życzę sobie i tego życzę Wam - wszystkim czytelnikom "Do przodu i w górę"!  

2 komentarze:

  1. Ambitne plany :) Pewnie powinnam napisać, że zazdroszczę - ale nie jestem pewna czy to byłaby prawda na dzień dzisiejszy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Są sprawy ważne i ważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń