poniedziałek, 21 października 2013

Kłus ćwiczebny czyli z przytupem w nowy sezon

Wystartować w biegu na 10 km w ostatni dzień roztrenowania - bez formy, bez szans na wynik, BEZ SĘSU :)





Bez sensu? To zależy, jaki cel ma taki start. Mój miał cel ćwiczebny. Jakiś czas temu umówiłam się z Planodawcą (czyli dla niezorientowanych autorem mojego planu treningowego) na spotkanie, podczas którego oceni on moją technikę biegu i da wskazówki, co można poprawić. No i wpadł na dość szalony pomysł, żebym sobie pobiegła właśnie w Praskiej Dyszce i pokazała mu się w warunkach bojowych. Racja w tym jakaś jest - inaczej biegniesz kółko po stadionie, jak wiesz, że jesteś nagrywana, a inaczej 9-ty kilometr na zawodach, gdy wszystkie złote zasady ustawienia sylwetki szlag trafia, a ty myślisz tylko o tym, żeby dobić do mety. Niezważając więc na brak formy powiedziałam "wchodzę w to".  

Było trochę zamieszania z zapisem, bo najpierw wpisałam się na Bieg Otwarty - ten dla zawodników z życiówką powyżej 50 minut, potem stwierdziłam, że skoro mam życiówkę 46 z groszami to mogę pobiec w Szybkiej Dyszce, a na końcu przeziębiłam się solidnie parę dni przed startem i uznałam, że pobiegnę w tej "wolnej". Ot, takie przemyślane decyzje. 



Z trenerem spotkałam się jeszcze przed startem i zrobiliśmy rozgrzewkę. Kilometr wspólnego biegu i już dowiedziałam się, że: 
a) rotuję prawą rękę czyli za bardzo wysuwam ją do przodu i na ciało
b) zostaje mi prawe biodro 
c) jestem bardzo usztywniona na górze, a nawet lekko zgarbiona (prawdopodobnie od wspinania)
d) dupa za bardzo mi siedzi czyli mówiąc elegancko wychylam miednicę do tyłu, zamiast pchać kolce biodrowe do przodu. 

O! Taki ze mnie chiński paragraf :) Obserwacja podczas 4 kółek wokół Parku Skaryszewskiego potwierdziła wstępną diagnozę trenera, a że został też nakręcony filmik, to pewnie jeszcze jakieś "komplementy" pod kątem mojej sylwetki usłyszę, bo jak wiadomo na zwolnionym i stop klatce wszystko wychodzi bezlitośnie. 
Podobnie było zresztą na moich obozach narciarskich. Wieczorne grupowe analizy techniki to była męczarnia dla oka i nagłe zwalenie z własnego piedestału - przecież jak tak szybko jeżdżę i tak się składam w zakrętach. Taaak, śnij dalej - kamerka prawdę Ci powie. 

Ktoś mógłby powiedzieć "Czepiasz się szczegółów, przecież biegasz dość szybko, robisz postępy, itd." Prawda jednak jest taka, że bieganie z taką rotacją to wytracanie z każdym krokiem cennej energii na zbędne przyruchy. Energii, którą można spożytkować na parcie po prostu do przodu. Poza tym, może właśnie w tym tkwi zagadka moich silnych bólów dolnych przyczepów mięśni brzucha, które dopadały mnie przy wybieganiach powyżej 20 km. Rotowana przez prawie 2 godziny miednica ciągnie mięśnie i one w końcu muszą zacząć boleć. Tak więc poprawa techniki sprawi, że bieganie stanie się dla mnie oczywiście miłe, łatwe i przyjemne, haha (dobrze by było!). 

This is Sparta!
Polecam Wam więc taką akcję - dajcie się nakręcić kamerką podczas biegu, albo pokażcie się komuś i potem przeanalizujcie, jak wygląda wasze ciało w biegu. Nawet samemu bez pomocy fachowca można wychwycić jakieś dziwne zbędne machnięcia głową, ręką, zarzucanie bioderkiem i te sprawy.    

A co do samego mojego biegu w Praskiej Dyszce... Po miesiącu roztrenowania, gdy zrobiłam parę treningów ze swoim Babskim Klubem Biegowym w tempie 7 min/km, biegło mi się całkiem nieźle. Zaczęłam grubo powyżej 5 min/km, zwolniłam nagle widząc 4:37 na zegarku i starałam się trzymać stałe tempo w okolicach 4:58-5:00 min/km. Do ósmego kilometra było w miarę na luzie, ale potem zaczęłam wymiękać, parodniowe bóle gardła i katar odbiły się wyraźnie na mojej formie i tętno, chociaż nie mierzone, na bank poszybowało do > 180. Na ostatniej prostej, kiedy znów mijałam trenera, usłyszałam tylko "Ewa biegniemy, do samego końca" i jakoś pocisnęłam siłą woli (mój nowy ulubiony slogan to "Ból to złudzenie") osiągając prędkość 4:09 na finiszu. 


A zatem pierwszy start zaliczony więc chyba sezon biegowy 2013/2014 uważam za otwarty! Listopad to spokojne ćwiczenia techniki, a od grudnia zasuwanie do kwietniowego maratonu. 

ps. Wg tablicy świetlnej i mojego garmina miałam czas 49:43 - orgowie wpisali mi z kapelusza 52:37 :). Niby na wyniku mi nie zależało, ale chyba się do nich odezwę, żeby skorygowali bo jednak walnięcie się o 3 minuty z pomiarem to już trochę przegięcie *    


* No i poprawili mi ten wynik - netto 49:20 i K40-5. Ale oczywiście nie pojechałam tam się ścigać :) 

9 komentarzy:

  1. Świetna sprawa z tym nagraniem biegu i możliwością sprawdzenia tak dokładnie techniku biegu z trenerem. Co do biegu, nawet w czasie roztrenowania miałaś świetny czas, w sumie nawet mogłaś nawet zostać w Szybkiej Dyszce, gratulację dobrego biegu :) I faktycznie pomyłka w czasie o 3 min to trochę lekka przesada..

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to witamy w klubie, tzn. ty mnie powitasz w klubie otwierających sezon bo ja za tydzień też otwieram sezon :) Powodzenia!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi się biegać chce :) TO dobvry pomysł takie roztrenowanie!

      Usuń
  3. Te filmy pokazujące człowieka w trakcie biegu czy jakiegoś innego sportu, bywają okrutne, ale są bardzo pożyteczne :) No ale błędy w technice to albo przyczyna zbędnego wydatku energetycznego albo prosta droga do różnych bolących cosiów, a nawet do kontuzji. Więc strasznie fajnie, że Twój Planodawca wyszedł z pomysłem wideoanalizy. Strach się bać, jak będziesz śmigać, kiedy już wszystko będzie poukładane jak należy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile uda mi się pozbyć wieloletnich nawyków i układu ciała :) Ale będę nad tym pracować!

      Usuń
  4. fajny pomysł z tym nagrywaniem, chociaż czasem aż strach pomyśleć co tam będzie można zobaczyć!
    super, że też już zaczynasz nowy sezon, ja po miesiącu lekkiego biegania od listopada biorę się do ciężkiej pracy, dobrze wiedzieć, że ktoś jeszcze zamiast układać się do zimowego snu zakasuje rękawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima jest dobra na mocne trenowanie bo po pierwsze nie ma zwalającego z nóg upału :) a po drugie to dobra motywacja, żeby ruszyć tyłek spod koca. Tak ja mam przynajmniej :)

      Usuń
  5. Ja się boję pomyśleć, co by z takiego nagrania mojego biegu wyszło. "Komplementów" nasłuchałbym się pewnie od groma.
    Nic to, i tak trzeba się w końcu na to zdecydować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja to w sumie nie wiem, czy już zaczynam nowy sezon, czy jeszcze zamykam stary ;-)

    OdpowiedzUsuń