Tak się ucieszyłam z dobrej formy (czyt. braku bólu) po Ekidenie, że radośnie wybralam się do nowej stołecznej bulderowni czyli Bloco, żeby trochę poładować i powyginać ciało. Było super, powyginałam aż miło i niestety godzinkę później stwierdziłam, że chyba mam nawrót kontuzji - ból wrócił do stanu sprzed miesiąca czyli jakieś kolejne mikronaderwanie się pojawiło. Czyżby szlag trafił rehabilitację :( Jak widać mięsień goleniowo-kulszowy faktycznie jest trudny do wyleczenia, a ja naiwnie pomyślałam, że już jest wszystko z nim OK i trzyma się moich kości jak na Kropelkę. Nic z tego.
Co więc robię? Biegam (ale powoli raczej), podciągam się na drążku i robię pompki oraz inne ćwiczonka, siedzę tyłkiem na lodzie, aha i głośno przeklinam swój stan. Jutro spróbuje się powspinać, ale już bez takich wygibasów nogami i zobaczymy jak sytuacja będzie wyglądać. W najgorszym razie będę musiała zrobić przerwę we wspinaczce bo jak widać wpływa ona o wiele gorzej niż biegi na stan mięśnia.
Tymczasem postanowiłam zadbać o swoje dalsze cele biegowe, bo grunt to mieć w perspektywie jakiś start, o którym możesz myśleć tłukąc piętami o asfalt na treningach.
Na pierwszy ogień, bez wstępnych ceregieli wpisałam się na listę Półmaratonu w Pile 4 września 2011. Dobry termin, blisko w miarę (chociaż marzył mi się ten dystans w Budapeszcie) no i może już będę bardziej w formie za te kilka miesięcy.
Drugim biegiem, na który na pewno się zgłoszę, jak zaczną się zapisy będzie bardzo fajny Bieg Powstania Warszawskiego 30 lipca 2011. I tu mam duży dylemat - rok temu pobiegłam na 5K (była życiówka) i mam ochotę ją poprawić tym razem. Z drugiej strony zastanawiam się, czy nie pobiec pętli x2 czyli zrobić dyszki. Sama nie wiem. Trasa w sumie nie zachęca do powtórzenia (Sanguszki ;-) no i wiadomo że jak pobiegnę na dychę to tak rozłożę siły, że życiówki na 5K nie będzie. Do przemyślenia - zapisy ruszają w lipcu :)
Aha, przełożyłam stare wkładki z rozpadających się Pegasusów do nowych Stratusów i zadziałało. Bóle kolan podczas biegania zniknęły. Jest to dość niesamowite bo obie wkładki wyglądają prawie tak samo, a jednak "prawie" czyni wielką różnicę!
Ava, kurczęblaszka, współczuję :( Tak długo już wozisz się z tym paskudą. No nic, trzymam kciuki, żeby już było naprawdę dobrze!
OdpowiedzUsuń@Emilia - Rok temu było do wyboru 5km albo 10km.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w realizacji planów. Chyba mnie skusiłaś na ten bieg powstania. Jeśli zdrowie dopiszę pobiegnę dyszkę. Zastanawiam się czy pobiec na wynik czy założyć moro z kałachem na ramieniu robić klimat zawodom.
OdpowiedzUsuń@Mauser- tak, tak skuś się, nie pożalujesz. Bieg jest wieczorem więc nie ma upału. Inscenizacje i piosenki powstańcze dookoła, fajny doping ludzi na Krakowskim. Naprawdę wspominam bardzo miło.
OdpowiedzUsuńA więc jednak zdecydowałaś się na Piłę. Fajnie. Wielkopolska ucieszy się mogąc Cię gościć na połówce:)
OdpowiedzUsuń