Pamiętnik Murakamiego pochłonęłam, albo nawet wchłonęłam, bo ta książka jakoś została we mnie i odpowiedziała na różne pytania, które stawiałam sama sobie. Prostymi słowami wypowiedziała problemy, które czaiły się gdzieś z tyłu głowy, ale nie umiałam ich jasno określić.
To nie jest poradnik dla biegaczy i nie jest to zestawienie przebiegniętych maratonów czy treningów. To jest obraz człowieka, który stara się określić swoje miejsce w życiu, wytłumaczyć sobie, dlaczego właściwie codziennie pokonuje kilometry po biegowych ścieżkach i pogodzić z tym, że czas płynie od pewnego momentu coraz szybciej i nawet najmocniejsze treningi nie przyniosą poprawy życiówek w konfrontacji z upływającymi latami, wraz z którymi nasze ciało staje się po prostu słabsze i wolniej się regeneruje.
Coś za coś jednak. Wraz z upływem lat przychodzi biegowa "mądrość" umiejętność planowania, ustalania priorytetów i czerpania z biegów prawdziwej przyjemności dla samego siebie. No i wewnętrzna siła, żeby pokonywać trudności.
Nie często czytając książkę co parę kartek myślę "O rany, to tak jak ja". Dlatego bardzo polubiłam Harukiego Murakami. Nawet bardziej niż po przeczytaniu kiedyś "Kawki nad morzem". I jeszcze bardziej chce mi się teraz biegać. Ale właśnie upływ czasu i bagaż biegowych doświadczeń sprawia, że widzę "widmo kontuzji" i wolę poczekać zamiast zrobić 3 treningi i załatwić ścięgno na dobre. Plany na ten rok mam jeszcze niekonkretne, ale bardzo chciałabym stanąć na starcie półmaratonu w Warszawie. Bez zdrowego achillesa nie dam rady.
Haruki nigdy nie szedł na trasie biegu, nawet w ultramaratonie, bo taką miał zasadę :)
Zawsze lubiłam tzw. jogging, ale ludzi, którzy robią precyzyjne plany treningowe, wstają o 5, by biegać przed pracą i porywają się na maratony uważałam za nieszkodliwych wariatów (przepraszam!). A ta książka wciągnęła mnie tak, że to mnie zafascynowało, postanowiłam też spróbować i już mi zostało :-) Jest po prostu rewelacyjna, właśnie zbieram się, by przeczytać ja po raz drugi. A co ciekawe, recenzje ma wyjątkowo marne :-)
OdpowiedzUsuń@Emilia, tak to bywa - geniusz zrozumie tylko inny geniusz..;-)
OdpowiedzUsuńNo to chyba ja też się porwę...
Pozostaję ciągle w mniejszości, którą ta książka znudziła i która nigdy nie przekonała się do Murakamiego ;)
OdpowiedzUsuńJa w tej chwili zaczęłam czytać 1Q84 - jest dziwna ale ciężko się oderwać. I po przeczytaniu Biegania Pamiętnika jakoś inaczej odbieram literaturę Murakamiego, bo w tam pisał m.in. o swoim "warsztacie" zdradzając jego sekrety :) W każdym razie ja Bieganie polecam tym, którzy go nie znają - warto się przynajmniej przymierzyc do tej książki
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńmam dla Pani propozycję testowania odzieży sportowej.
Jeśli jest Pani zainteresowana, proszę o pilny kontakt dorota.kostrzewska@goldbachinteractive.pl
Pozdrawiam,
Dorota