tag:blogger.com,1999:blog-8933254475563505149.post2764659659642219548..comments2024-03-25T18:17:29.738+01:00Comments on do przodu i w górę: Zielonooki potwór Avahttp://www.blogger.com/profile/06177353009216607700noreply@blogger.comBlogger7125tag:blogger.com,1999:blog-8933254475563505149.post-39771168712411736242022-01-02T18:44:03.790+01:002022-01-02T18:44:03.790+01:00Ok pisze o 5ej zoelonookiej .....Ok pisze o 5ej zoelonookiej .....Marijahttps://www.blogger.com/profile/07803800875877497950noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8933254475563505149.post-32906112862464125742015-10-15T12:55:54.472+02:002015-10-15T12:55:54.472+02:00To ostatnie hasło... Też się staram :)To ostatnie hasło... Też się staram :)bluerabbithttps://www.blogger.com/profile/12667802853587756329noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8933254475563505149.post-71191389354884685052015-10-09T00:51:00.634+02:002015-10-09T00:51:00.634+02:00A bo to organizm upomina się o swoją regenerację. ...A bo to organizm upomina się o swoją regenerację. U Was tych startów dużych pełno, cały rok, jakby się tak przypatrzeć. I przecież po jednym trzeba już do drugiego trenować, a kalendarz na przyszły rok zapełnia się jeszcze przed skończeniem sezonu letniego. I mówi wtedy: widzisz, kózko, widzisz? Po coś skałała? Teraz siedź na czterech literach i odpokutuj swoje. A tak serio: współczuję bardzo takiego przestoju. Jeśli chodzi o zazdrość: ona jest zdrowa, dopóki sobie tam człowiek zaklnie pod nosem, a nie katuje faktycznie, to całkiem normalne uczucie. Ludzkie. :) Najlepiej je przekuć w pracę nad sobą, jak to właśnie mądrze napisałaś. :) Mnie osobiście Wasze przygody, poważniejsze kontuzje stopują. Stopniowo się rozwijam w tym swoim bieganiu i na razie satysfakcjonują mnie dyszki. ;) Jest wyzwanie, ale też nie ma jakiegoś mordowania się. Co prawda w planie na przyszły rok mam pierwszy maraton, ale takie starty jak połówki to dla mnie święto lasu raz na rok, a maraton? Pewnie święto nad świętami, raz na dwa lata?! Nie wiem, dopóki nie przebiegnę, nie dowiem się, ale nie ciągnie mnie, by przechodzić w ekspresowym tempie do coraz trudniejszych wyzwań biegowych. :) Zdrowiej! :)Juliahttps://www.blogger.com/profile/13695748885710951119noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8933254475563505149.post-66762037760321299872015-10-07T22:48:10.125+02:002015-10-07T22:48:10.125+02:00Trochę przyszły mi do głowy Twoje problemy jak to ...Trochę przyszły mi do głowy Twoje problemy jak to pisałam :) stąd temat brzmi znajomo. U mnie też jakoś szarpanina emocjonalna ucichła trochę i z dużym dystansem podchodzę do UMB, chociaż trochę szkoda że jest jak jest. Niestety nie mogę sobie pozwolić na zajęcie się miłymi sprawami w trakcie kontuzji bo akurat znów mam huk roboty od świtu do zmierzchu ale głowę na przyszłoroczne starty jak najbardziej szykuję i myślę o tym że będę jeszcze mam nadzieję rzygać bieganiem :) A, i też bym się może do tej Krynicy zapisała .... :) Avahttps://www.blogger.com/profile/06177353009216607700noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8933254475563505149.post-67381577064143751142015-10-07T22:43:43.038+02:002015-10-07T22:43:43.038+02:00Dzięki, postaram się trzymać. Co do pĄmoru to fakt...Dzięki, postaram się trzymać. Co do pĄmoru to faktycznie, od wrzesnia jakieś fatum- być może to efekt letnich startów, a może wakacyjnej przerwy, sama nie wiem. <br />W Bieszczady jadę, bo już ciężkim sercem odpuściłam Notecką, a tu najwyżej się przetoczę. Nie daruję sobie tych widoków. Czy jestem poskładana to się okaże bo ostatni bieg powyżej 20 km robiłam 30 sierpnia a tak to same króciaki :) Avahttps://www.blogger.com/profile/06177353009216607700noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8933254475563505149.post-42875619920985283442015-10-07T10:25:51.291+02:002015-10-07T10:25:51.291+02:00Kurde, zastanawiam się, co w tym jest, że się tak ...Kurde, zastanawiam się, co w tym jest, że się tak ludzie porozkładali. Bo, Marysia, Ty... pĄmór na całego. Wierzę jednak, że to chwilowy kryzys u każdej z Was i rach-ciach się pozbieracie. W sumie, skoro biegniesz Bieszczady, to Ty prawie już jesteś poskładana:)<br /><br />Podobają mi się bardzo te punkty, które sobie wypisałaś. Dla mnie czas kontuzji to też wreszcie trochę wolnego czasu:) Można włączyć PS3, spokojnie poczytać itd. trzeba jakoś plusów się trzymać, bo co zrobić, nie?<br /><br />Trzymaj się dzielnie!Krasushttps://www.blogger.com/profile/05828314338480383371noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8933254475563505149.post-17678975730806743822015-10-07T10:20:07.778+02:002015-10-07T10:20:07.778+02:00Jakbym czytała o sobie... U mnie zostało jedynie t...Jakbym czytała o sobie... U mnie zostało jedynie to pływanie z ósemką, ale też delikatnie, bo jak za mocno się odbijam przy nawrocie to poślad się odzywa ;) Sześciopaka też nie zrobię, bo nie mogę robić większości ćwiczeń na brzuch i stabilizację. Tak więc patrzę sobie bezradnie jak mi powoli zanikają mięśnie. Zostaje jedynie bicek, tricek i ramionka ;) <br /><br />Chyba trzeba tak to sobie tłumaczyć, że po pierwsze to jesteśmy amatorami, z nikim się nie ścigamy. No i nie jesteśmy maszynami, które jak nakręcimy to będą działać bez zarzutu. Przy takich obciążeniach i przy normalnym, amatorskim trybie życia musi czasem coś pierdyknąć. Doszło to do mnie ostatnio i już się naprawdę nie denerwuję, że miałam za tydzień poprawiać życiówkę w połówce i zaczynać przygotowania pod maraton z panem Skarzyńskim. Tak najwyraźniej miało być. Moje ciało miało dość i już. Byle zaczęło być w końcu lepiej, bo tak różnorodność diagnoz, podobnie jak u Ciebie, też mnie powoli irytuje. Staram się zawiesić uwagę na osobach, które wyszły z naprawdę ciężkich kontuzji i to w fantastycznym stylu, mam na myśli Kasię. Myślę, że w swoim czasie się wykaraskamy, po prostu nasze organizmy potrzebowały odpoczynku i się o niego brutalnie odezwały. Staram się wykorzystać ten czas na to co lubię, a na co w sezonie brakuje mi czasu, czyli kuchnia i książki. Czuję się wypoczęta jak nigdy, więc zbieram energię i szykuję głowę na przyszły rok. Oczywiście mam na myśli pozytywną energię, czyli nie wkurzam się, że ktoś biega, a ja nie, że ktoś zrobił życiówkę, a ja nie, że ktoś jedzie w góry, a ja nie. Wyjątkowo sprawnie mi poszło pożegnanie tej zołzy we mnie ;) Bo to chwilowa awaria, a za jakiś czas wszystko wróci do normy i jeszcze się tymi górami nacieszę i jeszcze będę rzygać bieganiem ;) <br />Co to startów - marzeń, chcę na przyszły rok się zapisać na 64 km w Krynicy :) Dla mnie to konkret, musi mrygać ten jebut - cel w oddali :) Po Śnieżce zamarzyło mi się ultra i mi nie przeszło, więc trzeba realizować marzenia!Mariahttps://www.blogger.com/profile/04000036944407736743noreply@blogger.com